Niespełna rok przed agresją Rosji na Ukrainę otworzyliście spółkę z oddziałem w Kijowie. Jak potoczyły się jej losy po wybuchu wojny?

Konrad Świrski Nasze biuro w Kijowie dobrze się rozwijało, aktywnie współpracując z wieloma tamtejszymi podmiotami. Oczywiście wybuch wojny spowodował znaczne perturbacje. Zdecydowaliśmy między innymi o przeniesieniu do Polski całego kobiecego personelu. Jeśli chodzi o mężczyzn to rzecz jasna inna sprawa, bo ci, przynajmniej zgodnie z prawem, nie mogą wyjeżdżać z Ukrainy poza szczególnymi przypadkami. Po początkowym wstrzymaniu prowadzonych projektów, w niektórych przypadkach zostały one wznowione i pracujemy dalej.

  Przyszłość wciąż jest jednak niepewna…

Oczywiście wszyscy zdajemy sobie sprawę z obecnych i przyszłych ograniczeń biznesowych. Ocenia się, że wojna spowoduje w tym roku spadek ukraińskiego PKB o około 40 procent, a zużycie energii spadło o 50 procent, przy czym duża część infrastruktury jest zniszczona lub zajęta przez okupacyjne wojska rosyjskie. Jednak wciąż wierzymy, że Ukraina zwycięży, finalnie zapanuje tam pokój, a kraj będzie szybko odbudowywany, między innymi przy pomocy środków pomocowych z Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Dlatego też cały czas kontynuujemy działalność, a nawet rozważamy akwizycje.

  Czy liczycie na to, że ewentualne przejęcia będą mniej kosztowne niż przed wojną?

Nawet nie. Generalnie dość niedawno odeszliśmy od strategii rozwoju organicznego, której trzymaliśmy się przez około dwie dekady. Kilka lat temu zdecydowaliśmy się na politykę przejęć, żeby utrzymać szybkie tempo rozwoju. Na razie uczymy się sztuki akwizycji, a nie jest to łatwe, zwłaszcza za granicą. Ogólnie rzecz biorąc rzadko kiedy akwizycje kończą się sukcesem. My, jak na razie, dokonaliśmy przejęć między innymi na rynku niemieckim czy duńskim, a jak wspomniałem, rozważamy również ukraiński.

  Bierzecie pod uwagę jakieś nowe segmenty rynku, czy zamierzacie trzymać się core businessu?

Od początku działania koncentrujemy się na przemyśle, głównie energetyce, i tak w dużej mierze zostanie. Jestem zwolennikiem konserwatywnej strategii, która polega na tym, że wolimy być liderem w wybranym sektorze, niż zajmować dalsze miejsca w dziesięciu różnych sektorach. To strategia specjalizacji w ściśle wybranych kilku obszarach, zamiast chwytania się wszystkiego.

  Podobno realizujecie coraz więcej projektów w sektorze militarnym?

Chcę, żeby firma rozwijała się w obszarach, które wymagają wysokich kompetencji i mają dużą barierę wejścia. Sektor militarny do takich należy, więc odpowiem twierdząco. Niemniej to sektor, o którym nie powinno się zbyt dużo mówić, więc nie będę rozwijał tego wątku.