Marzenia o supermocach towarzyszyły mi od dziecka. Kiedy byłam małą dziewczynką wyobrażałam sobie, że posiadam specjalne zdolności, przy pomocy których będę w stanie przemieszczać się pomiędzy wymiarami czasu i przestrzeni i w ten sposób nie tylko szybko zwiedzę świat, ale wypuszczę się w galaktyczne podróże. Kiedy dorosłam i oddałam się pasji żeglowania, supermoce też były moim towarzyszem, zwłaszcza wtedy, kiedy siły natury boleśnie uczyły mnie pokory.

Przy podejmowaniu decyzji o posiadaniu własnych firm, supermoce przydawały się najbardziej. Do perfekcji opanowałam wówczas umiejętność klonowania własnej osoby pomiędzy całym spektrum spraw do załatwienia w jednym czasie, a do tego w bardzo niekomfortowym otoczeniu biznesowym, nastawionym na ciągłe zmiany. Gdy jakieś zakłócenie udawało się mi opanować, pojawiało się kolejne. I tak nieustannie.

Im szybciej ja i moje firmy nauczyliśmy się funkcjonować w niestabilnym i niepewnym środowisku, tym lepiej radziliśmy sobie z tą dynamiką. Niezwykle pomocne w okiełznaniu zmienności okazywały się cztery supermoce i umiejętne nimi zarządzanie.

Jak pozyskać i dbać o supermoce?

Rozwój technologii cyfrowych pozwala uodpornić organizacje na potencjalnie destrukcyjne zjawiska. A na ich brak przecież nie możemy narzekać. Poza digitalowymi rozwiązaniami firma musi jednak dysponować kompetencjami, które pozwolą jej umiejętnie reagować i szybko adaptować się do zmiennej rzeczywistości. Kluczem do wygrywania mogą się okazać tzw. supermoce, które zdiagnozowali i opisali badacze Massachusetts Institute of Technology (MIT).

Czym są tytułowe supermoce? To nic innego jak: zwinność, skalowalność, stabilność i opcjonalność. Wspomagane przez cyfrowe narzędzia mogą nie tylko chronić firmy przed negatywnymi skutkami oddziaływania zakłóceń, ale też stać się motorem rozwoju firmy i innowacyjności zespołów. Przynajmniej na taką prawidłowość zwracają uwagę badacze MIT. Jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie przyjrzeli się oni firmom, które zwycięsko sobie radzą w niepewnych czasach i wychodzą wzmocnione po przełomowych sytuacjach do jakich bez wątpienia możemy zaliczyć pandemię.

Co je wyróżnia? Jakie działania podjęły? I czego my w Polsce możemy się od nich uczyć? O tym za chwilę, ale najpierw rozprawmy się z dwoistą naturą przełomów.

Epoka przełomów

Powiedzmy sobie szczerze, że pandemia Covid 19, nawet biorąc pod uwagę wszystkie jej ponure konsekwencje, jest tylko jednym z wielu przełomów, jakie spotkały biznes w ciągu ostatnich trzech dekad. Ostatnie lata jak na dłoni pokazują nam w jak zmiennych czasach żyjemy. Jeszcze nie wyszliśmy z pandemii, a już mamy do czynienia z kolejnym kryzysem, który – niezależnie od tego jak zostanie rozwiązany – z pewnością można nazwać przełomowym.

Jak zauważają naukowcy MIT przełomy, których doświadczamy od jakiegoś czasu, przybierały zazwyczaj dwie formy. Pierwszą jest gwałtowny przebieg, a więc nagłe zdarzenie, które rusza posady biznesowego (i nie tylko) świata. Do takich przełomów zaliczymy pandemię, ataki terrorystyczne, konflikt zbrojny w Ukrainie, tsunami na Oceanie Indyjskim, kryzys finansowy i mieszkaniowy w 2008 roku czy erupcje wulkanów islandzkich.

Druga forma to przewlekły stan chorobowy – sytuacja o dużej sile rażenia, której początkowe fazy rozwoju łatwo przegapić. A kiedy dochodzi do refleksji o wpływie nowego układu na firmę, może być już za późno na skuteczne działania adaptacyjne. Do tego typu przełomów zaliczymy chociażby wzrost gospodarczy Chin, zmiany klimatu lub ewolucję technologii cyfrowej. Prędzej czy później nowe zjawisko zaczyna oddziaływać bezpośrednio na firmę. Gdy się w porę nie zorientujemy i prześpimy pierwsze symptomy, siła i skala oddziaływania może firmę „zaboleć”, a nawet unicestwić.

Oba rodzaje przełomów wyraźnie się od siebie różnią, ale mają też coś wspólnego. Zmuszają liderów do weryfikacji dotychczasowych sposobów prowadzenia działalności i podjęcia nowych działań. Naukowcy MIT postanowili zbadać reakcje firm na pandemię w okresie od marca do grudnia 2020 r. Okazało się, że przedsiębiorstwa, które wcześnie wypracowały narzędzia do reagowania na „przewlekłe przełomy cyfrowe” skuteczniej radziły sobie z gwałtownym przełomem pandemicznym.

Stało się tak dlatego, że w czasie pandemii znacząco wzrosły ekonomiczne korzyści z technologii cyfrowych umożliwiających wirtualizację przedsiębiorstwa. Wspomnijmy choćby pracę zdalną, handel elektroniczny czy telemedycynę. Wiele z tych firm przyspieszyło swoje działania w zakresie transformacji cyfrowej pod wpływem pandemii, dzięki czemu zyskały jeszcze więcej korzyści. Łatwiej radziły sobie te organizacje, które miały grunt pod nogami, czyli systematycznie od dłuższego czasu dysponowały odpowiednimi technologiami, miały infrastrukturę, eksperymentowały z home office.

Firmy, które zaniedbały powyższe kwestie, straciły na chwilę grunt pod nogami i musiały w kilka dni czy tygodni nadrabiać zaległości sprzed lat. Wiele z nich nie uniknęło wpadnięcia w pułapkę, którą badacze MIT nazwali mitem transformacji.

Zareaguj, przegrupuj, rozwijaj  

Odporne firmy wykorzystują supermoce i sprzężone z nimi technologie w ramach trzyetapowego procesu: zareaguj, przegrupuj się i rozwijaj.

  1. Zareaguj. Etap ten polega na szybkim i zdecydowanym działaniu, gdy na horyzoncie pojawi się zagrożenie, takie jak pandemia czy wojna. Podjęte działania taktyczne służą przetrwaniu i przygotowaniu się do większych zmian.
  2. Przegrupuj. Kolejny etap upływa na systematycznym zastanawianiu się nad tym, jak wykorzystać możliwości wynikające z przełomu i dotychczas podejmowanych działań. Firma buduje się na nowo wykorzystując sytuację i swoje zasoby.
  3. Rozwijaj. Finalnie organizacja wkracza na nową ścieżkę rozwoju, podąża wytyczoną nową drogą, maksymalizując szanse wywołane przełomem. Każde takie doświadczenie, z którego firma wychodzi zwycięsko, wzmacnia ją nie tylko w czasie rzeczywistym, ale i na przyszłość.