Z kolei z myślą o rozwoju kompetencji cyfrowych nauczycieli powstał fundusz na ten cel w wysokości 70 milionów złotych…

To element programu Laboratoria Przyszłości, który miałam przyjemność ogłosić wspólnie z ministrem Czarnkiem w ubiegłym roku. To do tej pory największa inwestycja z budżetu państwa w technologie dla szkół. W przypadku szkół podstawowych mowa o kwocie rzędu jednego miliarda dwustu milionów złotych, a w tym zawarte jest tych 70 milionów złotych na szkolenia dla nauczycieli. Dodatkowo planowane są kilkusetmilionowe inwestycje z myślą o szkołach ponadpodstawowych. Założenie jest takie, żeby zakupy sprzętu i oprogramowania nie ominęły ani jednego polskiego ucznia. Dlatego właśnie o środki te mogą ubiegać się także polskie szkoły poza granicami kraju. Wnioskowanie jest bardzo uproszczone, pieniądze są bezzwrotne, a jednym z nielicznych wymogów formalnych jest na przykład kupno drukarek 3D przez każdą podstawówkę w Polsce. Chodzi o to, żeby wszystkie szkoły dysponowały infrastrukturą stojącą na odpowiednio wysokim poziomie i nie było różnic pomiędzy poszczególnymi placówkami i regionami kraju. Szkoły informują nas, że dawno nie miały do czynienia z tak prostym procesem wnioskowania, bez żadnych komplikacji czy kruczków. Bardzo się z tego cieszymy.

  Jak wyglądają terminy zgłoszeń i zakupów?

Szkoły samorządowe mogą składać wnioski do końca sierpnia, a pozostałe placówki do połowy września. Wydatkowanie natomiast powinno mieć miejsce najpóźniej do czerwca 2023 roku.

  Wracając do kwestii szkoleń: czego będą dotyczyły?

Zależy nam na tym, żeby kupiony sprzęt był rzeczywiście jak najlepiej wykorzystywany w praktyce. Stąd taki nacisk na szkolenia nauczycieli, które będą ich inspirowały do animowania przydatnych działań i prowadzenia ciekawych lekcji. Przy czym nie będą to jednorazowe szkolenia, ale scenariusze zajęć, przygotowane wspólnie z pedagogami, którzy są miłośnikami i praktykami nowych technologii. Pozostali nauczyciele będą zatem mogli korzystać z tych materiałów w dowolnej chwili, ściągając niezbędne pomoce naukowe z ministerialnej platformy internetowej.

  Skoro mowa o platformie internetowej, to właśnie ruszają konsultacje dotyczące portalu edukacja.gov.pl. Czego konkretnie dotyczą?

Nowego zestawu usług oraz narzędzi oferowanych przez stronę edukacja.gov.pl, który zostanie wypracowany w toku konsultacji społecznych. Ma to być taki cyfrowy tornister, który nic nie waży. Przy czym ma nie tylko dotyczyć ucznia, ale także nauczycieli, rodziców, absolwentów. Na przykład tam właśnie będą mogli znaleźć swoje dyplomy bez konieczności zwracania się o ten papierowy dokument.

  Niedawno, jako szefowa GovTech, podpisała Pani porozumienia z Dell Technologies oraz Intelem. Celem jest rozwój kompetencji cyfrowych nauczycieli i doradztwo w projektach edukacyjnych. Jak w praktyce będzie wyglądać jego realizacja?

Zacznę od tego, że coraz więcej firm dostrzega, jak ważna dla gospodarki i biznesu jest edukacja. My też w rządzie to widzimy i dlatego tak dużo mówimy o edukacji przyszłości, szkołach przyszłości, laboratoriach przyszłości – takie właśnie hasła nam przyświecają. W Stanach Zjednoczonych, ale też wielu krajach azjatyckich, to jest oczywistość i dlatego amerykańskie korporacje tak bardzo doceniają nasze podejście i zaangażowanie w tej kwestii. To z kolei naturalnie otwiera pole do sensownej, efektywnej współpracy. Dotyczy to zarówno firmy Dell, jak też Intela. Słyszymy od nich, że bez edukacji nie mają perspektyw do dalszego rozwoju. Jeśli nie przygotujemy odpowiednich kadr, to nie będzie dalszego rozwoju branży w tempie, które jest potrzebne i możliwe. Kadry, które mamy, są znakomite, ale jest ich zdecydowanie zbyt mało.

  W jaki sposób Dell z Intelem mogą pomóc resortowi edukacji stawić czoła temu wyzwaniu?

Szczególnie zależy nam na wspólnych warsztatowych szkoleniach z udziałem nauczycieli i uczniów. Wykorzystywany ma być w ich ramach sprzęt, ale przede wszystkim know-how Della i Intela, między innymi w zakresie sztucznej inteligencji. Pierwsze warsztaty, w ramach ich promocji, odbyły się podczas wydarzenia Impact, a kolejne na konferencji Women In Tech Summit, co jest o tyle ważne, że zależy nam na zachęceniu dziewcząt do aktywności w branży IT. To zresztą jeden z powodów, dla których projekt Laboratoriów Przyszłości obejmuje też szkoły podstawowe, a więc okres zanim jeszcze dziewczęta wybierają szkołę średnią. Obecnie zwykle idą na kierunki humanistyczne, choć wiele z nich jest dobrych także z matematyki i mogłyby wybrać jeden z kierunków ścisłych. Dlatego Laboratoria, mamy nadzieję, zachęcą te mniej odważne do podjęcia takiej decyzji. Im więcej takich inicjatyw, tym lepiej. Przy czym chcemy „wypychać” młodzież, w tym dziewczęta, nie tylko na kierunki STEM – science, technology, engineering, mathematics, ale myślimy raczej o STEAM, a więc ze zbyt często niedocenianym elementem „arts”. Ważne są bowiem nie tylko technologie, ale też kreatywne myślenie.