Po pierwsze, klient ma „taniej” człowieka na kilogramy z centrum dystrybucyjnego informatyków (agencji HR nazywających siebie firmami IT). Dział zakupów nie martwi się kompletnie o dowiezienie projektu, bo to nie jego sprawa. Przy czym „taniej” jest do momentu, w którym klient wraca i mówi: „czy możemy wrócić do rozmowy w sprawie tamtego projektu?”, albo moje ulubione: „dojechaliśmy już do tamtego budżetu, a Wy byliście Panie Kubo drożsi wtedy. Zrobilibyście te pozostałe rzeczy za tę różnicę?”.

Po drugie, pracownik ma „więcej” za godzinę z powyższych firm (tak jak dział zakupów nie martwi się o dowiezienie projektu, bo to nie jego sprawa). Zaraz przecież będzie gdzie indziej za 5 zł więcej za godzinę. „Więcej” ma, póki się nie dowie, że „ups, niestety nie mamy dla Ciebie projektu. Spadaj na stand by chłopaku, trzeba było czytać umowę”.

Co w takim otoczeniu mają zrobić firmy budujące zespoły i chcące działać z klientami partnersko? Już niewiele. Podnosić stawki i/lub wyjść z Polski, jeśli tak dalej pójdzie. Co zrobić, kiedy chcemy budować zespół długofalowo i gwarantować klientom jakość, kiedy słyszymy co chwilę: „dostałem ofertę za 1xx zł za godzinę”. Nic nie dadzą gwarancja projektów, atmosfera, kiedy nikt nie myśli już, że ma coś miesięcznie, że ma urlop, że ma benefity… Jedyna droga to podwyższyć stawkę, żeby zatrzymać ludzi. Jednak jest taki próg, powyżej którego stawki się podwyższyć już nie da. Co wtedy? Oczywiście zwiększamy ceny klientom.

I co dostaje klient? Otóż tego samego człowieka, którego miał u nas przez ostatnie kilka lat, tylko drożej! Tylko dlatego, że agencja body leasingowa w imieniu podobnego klienta zaoferowała temu właśnie pracownikowi więcej za jednorazowy projekt. Tyle, że ten sam pracownik w Centrum Dystrybucyjnym Informatyków ma kompletnie gdzieś dowiezienie projektu, a zazwyczaj robi ich kilka na raz, w tym dla konkurencyjnych firm.

Tak właśnie zepsuliśmy sobie rynek. Nie dziwmy się, że polskie firmy IT w zalewie agencji HR pozujących na firmy IT będą eksportować innowacje i umiejętności za granicę. Tutaj zostanie robić biznes z firmami, które tak, jak krótkowzrocznie patrzące działy zakupów, mają projekty w de… Z tym, że jedni mają „taniej”, a drudzy „więcej”. Pozornie.

Owszem, jest mały procent firm-klientów w Polsce, które już sparzyły się na body leasingu i/ lub rozumieją jak ważna jest długofalowa współpraca z partnerem, który dba o wszystko u klienta, bo po prostu traktuje projekt klienta jak swój. I to oni wyprzedzą swoich konkurentów, którzy wybrali body leasing, bo „mają taniej”. O ile… firmy trzymające jakość dotrwają i zostaną w Polsce.

A naszym klientom ciągle dziękuję za zrozumienie tego, czym różni się jakość od jej braku. Wszyscy macie Total Cost of Ownership niższe niż gdybyście robili to jak powyżej. I dlatego Was tak kochamy i jesteśmy niezmiennie wdzięczni za zaufanie!

Jakub Skałbania Jakub Skałbania  

Autor pełni rolę Chief Growth Officera w Netwise.