Wracając do Pjongczang
OAR, czyli Olympic Athletes from Russia, to dla mnie kwintesencja i najtrafniejsza parabola dzisiejszego świata.
OAR, czyli Olympic Athletes from Russia, to dla mnie kwintesencja i najtrafniejsza parabola dzisiejszego świata.
Tytułowe, legendarne słowa Galileusza wypowiedziane przed sądem inkwizycji są proste, a jakże głębokie i mogą budzić skojarzenia z sytuacją człowieka dziś, po prawie 400 latach od smutnych wydarzeń, kiedy to wybitny naukowiec musiał wyrzec się prawdy za cenę zachowania życia.
Zgodnie ze starożytną anegdotą Katon Starszy, zasłużony w służbie Republiki Rzymskiej jako żołnierz w wojnie punickiej przeciw Hannibalowi i później jako senator odznaczający się wieloma przymiotami charakteru i umysłu, kończył każde swe wystąpienie publiczne zdaniem: „Ceterum censeo Carthaginem esse delendam”, co się tłumaczy: „A poza tym uważam, że Kartagina musi zostać zburzona”.
W ostatnim felietonie w roku tradycyjnie oczekuje się podsumowania czasu minionego. A zwłaszcza zmierzenia się ze swoimi własnymi prognozami, skoro już miało się czelność upublicznić je na początku roku w felietonie „Horroskop”.
Miesiąc temu na łamach CRN-a wieszczyłem wojnę. Dziś będę płakał nad rozlanym mlekiem, bo jak inaczej określić to, co się stało z polską dystrybucją IT.
Kiedy, gdzie, kogo i z kim? To pytania cisnące się na usta zapewne niejednemu czytelnikowi po przeczytaniu powyższego tytułu. Zacznę od tego, że moje przeświadczenie nie wynika ze statystyki urodzeń – jak wiadomo, więcej rodzących się chłopców niż dziewcząt ma zwiastować czasy wojenne. Nie dotarłem też do informacji tajnych służb obcych wywiadów (o naszych nie piszę, bo ich zapewne obowiązuje sokratejska pewność: „wiem, że nic nie wiem”). To informacja z… gazet.
Wciąż uważam, że piłka kopana znakomicie odzwierciedla nasze marzenia, kompleksy, wady i zalety narodowego charakteru oraz podejście Polaków jako pewnej wspólnoty do tego, co ważne, i do tego, co ważne mniej.
Poprzedni felieton pisałem na długo przed jego opublikowaniem i jeszcze zanim nastąpił przedwakacyjny wysyp informacji o karuzeli kadrowej w firmach IT. Ale został on zauważony nawet za granicą i miałem okazję na temat zmian w Polsce rozmawiać z jednym z reprezentantów firm światowych, akurat przebywającym w Polsce i dysponującym dostatecznie dużą ilością wolnego czasu, aby zmarnotrawić go na rozmowę ze mną.
Dystrybutor, nawet największy, nie zawróci Wisły kijem, a to de facto proponuje dystrybutorom część resellerów.
Słynne powiedzenie, które kończy się na stwierdzeniu, że „z wrogami poradzę sobie sam”, jest przypisywane niejakiemu Armandowi Jeanowi Richelieu. Kardynałowi, który będąc szarą eminencją francuskiej polityki pierwszej połowy XVII w., doprowadził swój kraj do nieosiągalnej wcześniej potęgi. Ten cytat wyjątkowo nadaje się na motto trzeciej i ostatniej już części cyklu felietonów, w którym oceniam obecną sytuację w dystrybucji IT.