Strona główna › Fora dyskusyjne › Odpowiedz na: Nadpisywanie danych
Największe kontrowersje budzi temat dysków twardych, bo w przypadku nośników flashowych obawy użytkowników są daleko mniejsze. Fakt, że badań w kierunku odzyskiwania nadpisanych danych było znacznie więcej w odniesieniu do dysków twardych, gdzie głównie w wątpliwość poddawano precyzję serwomechaniki oraz możliwości odczytywania sygnału wzdłuż krawędzi ścieżek, jednak w niezawierających ruchomych elementów nośnikach półprzewodnikowych też kryją się niespodzianki, z których mało kto zdaje sobie sprawę. Poruszam też kwestię przyszłości nośników danych…która, jakby nie patrzeć, już nas dogania. Np. nośniki zmiennofazowe Intela już widziałem w sklepach internetowych – ciekawe, czy ich sprzedawcy wiedzą, co sprzedają:) Zapis wspomagany energetycznie w dyskach twardych wiąże się ze zmianą materiałów magnetycznych, które sprawią, że używane obecnie demagnetyzery staną się niewystarczające – to też się właśnie dzieje na naszych oczach.
Co do grupy docelowej…obiecuję dołożyć wszelkich starań, by książkę dało się zrozumieć bez doktoratu z fizyki, ale jestem świadomy, że nie jest to powieść erotyczna dla nastolatków, która mogłaby liczyć na miliony czytelników. Głównymi adresatami są dla mnie ludzie z IT, które jest już tak obszerną dziedziną, że będąc znamienitym specjalistą w jednym obszarze można równocześnie mieć bardzo blade pojęcie o innym. Siedzę w tej branży wystarczająco długo, by zaobserwować jak z biegiem lat spada poziom znajomości sprzętu komputerowego i zrozumienia, jak on działa. Do tego stopnia, że coraz częściej od informatyków słyszę o dyskach „z igłą”, a na szkoleniach dla serwisantów muszę tłumaczyć, czym adresacja LBA różni się od adresacji fizycznej.
Tak naprawdę nie wiem, jakie są oczekiwania. Mam nadzieję, że one, choć nieuświadomione, to jednak są. Od czasów „Anatomii dysków twardych” Piotra Metzgera na polskim rynku nie pojawiła się żadna sensowna książka o nośnikach danych (chyba, że się mylę – proszę o przykłady!). Zresztą i „Anatomia PC” tegoż autora od lat nie jest wznawiana. Więc być może te oczekiwania sprowadzają się do tego, by po prostu kupować nowe, lepsze komputery nie wgłębiając się w to, co dzieje się w środku? A może jednak istnieje jakaś niezagospodarowana nisza? Stąd moje pytanie na tym forum. Zresztą marny odzew też jest swego rodzaju odpowiedzią. Na razie mój pomysł na książkę największe zainteresowanie wzbudził wśród kolegów zajmujących się odzyskiwaniem danych, którzy, z racji swojej specjalizacji, tę tematykę na ogół dość dobrze już znają:).
Co do wyzwań technicznych – staram się abstrahować tu od nietechnicznych aspektów, a użytkownik, jak i sama zawartość nośnika są właśnie takimi nietechnicznymi aspektami. Dyski tak samo działają i przechowują dane oraz są narażone na takie same problemy w komputerach szajki hakerów, ośrodka zdrowia, biura rachunkowego, ministerstwa, kartelu narkotykowego i kancelarii prawnej. Nasze subiektywne przeświadczenie o tym, że skoro dane ABW są dużo ważniejsze od naszych krępujących prywatnych fotek z ostatniej imprezy, to powinny być one w jakiś szczególny sposób niszczone (…a popiół rozsypać nad morzem…), ale od strony technicznej dla dysku nie ma żadnej różnicy, czy przechowuje jakieś super-ważne tajne dokumenty, czy śmieci z internetu. I jeśli te dane zostaną odpowiednio usunięte lub nośnik ulegnie uszkodzeniom krytycznym dla zawartości, to tych danych nie da się odzyskać, bez względu i na zawartość i na jej własciciela. Z drugiej strony jeśli uszkodzenia nośnika nie będą krytyczne dla informacji, to dane będzie można odzyskać, a jedyna różnica pomiedzy właścicielami tych danych będzie taka, że niektórzy zaakceptują związane z tym nakłady, a inni nie.
Z tego, co się orientuję, po stronie klientów jest zapotrzebowanie na pozbywanie się nie tylko starych urządzeń, ale i zawartości nośników. Szeroko rozumianym użytkownikom sprzętu komputerowego jakiś poziom wiedzy technicznej też by nie zaszkodził. Chociażby po to, by móc zweryfikować, czy ich informatyk nie wygaduje głupot – bo przy takim zapotrzebowaniu na specjalistów IT, jakie mamy, nawet bardzo słabi dają rady utrzymać się w zawodzie.
Również życzę wszystkiego dobrego w nowym roku.