Strona główna › Fora dyskusyjne › Odpowiedz na: Piractwo: ciąg dalszy nastąpił…
Czytam ten wątek i niestety nie mogę się zgodzić z fullcom’em w kwestii odpowiedniej argumentacji i wyboru przez klienta linuxa czy innej alternatywy. Może jeszcze 5-10 lat temu podpisałbym się pod tym, ale nie dzisiaj. Dzisiaj obserwuję inny trend. Może ostatnie tygodnie trochę zmieniły moja doświadczenia ze względu na dostępność sprzętu (covid), ale klient, który do mnie przychodzi z góry zakłada, że oferta, którą mu przedstawiam (komputer, laptop) ma już Windowsa i dziwi się, że nie ma pakietu Office. Zdziwiony jest, że sam Windnows czy Office w wersji z licencją wieczystą aż tyle kosztuję, skoro może kupić laptopa od razu z Windowsem. Do tego w szkołach dzieci i nauczyciele mają za darmo A1 i dość ciekawy pakiet Office 365 z dyskiem w chmurze i Teams. Moi klienci nie chcą się uczyć klonów OpenOffice – ma działać i prawidłowo pokazywać tabelki, obslugiwać makra w Excelu, bo PUP robi takie formularze. Młodsze pokolenie nie widzi, nic dziwne w płaceniu co miesiac za subskrypcje Adobe, Netflixa czy Spotify. Swoją drogą nie zauważyliście, że na dyskach klienta nie ma już filmów i muzyki w takich ilościach jak dawniej? Nikomu nie chcę się czytać, albo oglądać filmów nagrywach w kinach zaa fotela. Płacą 19,90, 39,90 lub 199zl i mam wrażenie, że dla nich jest to normalnie. Nie piracą nie dlatego, że mogą zaoszczędzić, ale dlatego, że zapłacenie 19,90 jest prostrze i wygodniejsze w lepszej jakości. Przegrywam i wkrzuwam się, ze tłumacze iż na Allegro to jakieś dziwne oferty, bo jak to możliwe, że mamy 2019 roku i sprzedawca wystawia 1000 używanych officeów 2019 za 29,99 bez faktury. Ale klienta to nie obchodzi, bo jak ma do wyboru pobrać z torrentów pirata lub zapłacić na legalnym portalu kilkadziesiąt złotych to wybiera allegro. Robi tak „Kowalski” i duże firmy. Wcale nie myślą o Linuxie. Uśmiechnąłem się, jak przeczytałem, że Pani z urzędu wybrała Linuxa. Nie chodzi o to, że to nie zadziała, ale o fakt, że to nie Pani pieniądze i jak ma się męczyć i zmieniać zwyczaje i tak przeciążąnych urzędników to daje sobie z tym spokój i wybiera opcję „płacę”. Mam księgowe, które naprawdę kupią od nas to co im polecimy – nigdy się nie nacięły i nam wierzą, ale jak wymieniamy w ostatnim czasie kompy, to mówią, wiesz co – pakiet biurowy to daj oryginalnego w sensie prawdziwego Office, bo mi się tabelki czasami nie otwierają albo inne dziwne rzeczy dzieją. No i ja im wierzę, że tak jest, bo sam czasami tak mam i jak mam przerabiać taki dokument to wolę raz kupić MS Office.
i jeszcze… do Kalerona w kwestii inna sprawa, to przetargi. Pomagamy naszym klientom, przygotować specyfikację, zwłaszcza tą techniczną na sprzęt czy oprogramowanie. Była ostatnio taka akcja, którą zapamiętałem. PCPRy kupowały sprzęt – laptopy, drukarki, soft. Miał być laptop z czytnikiem i kartą sieciową – no i dostali jako akcesoria do USB czytnik i kartę. No i odpuścili, bo by musieli iść do sądu, a w sumie to przed sprawdzeniem to już zapłacili pieniądze, bo termin był napięty. Chodzi mi o taką zwyczajną uczciwość i etykię w zawodzie – dostawca udowadniał, ze w specyfikacji nie było napisane, że karta LAN i czytnik mają być wbudowane, chociaż o akcesoriach też nic nie napisałem, że mają być. Znalazłem wyroki sądów, które podtrzymywały nasze stanowisko, ale i tak urząd odpuścił. No i takie firmy się ślizgają, ale większą pretensje w tym przypadku miałem do urzędu, że gdyby sami kupili do domu to pewnie by oddali, a tutaj w sumie dyrekcja mnie się na koniec zapytała, czy my będziemy używać tego czytnika i karty? Bez sensu. No i teraz będę pisal specyfikacje, w których będą bzdury typu, rozmiar płytki dotykowej touchpada i umiejscowanie portów i koniecznie logo producenta na płycie, obudowie i myszce – koniecznie to samo.