Zazwyczaj kojarzona jest z zabawą. I faktycznie, branża rozrywkowa coraz chętniej sięga po rozwiązania z zakresu rzeczywistości wirtualnej (VR – Virtual Reality). Także w naszym kraju powstają specjalne centra oferujące atrakcje bazujące na ich technicznych możliwościach. To jednak nie wszystko, na co stać współczesne rozwiązania tego typu. Umilanie czasu ludziom to tylko jeden z wielu możliwych obszarów ich zastosowania.

Duży potencjał biznesowy, zdaniem twórców aplikacji do wirtualnej rzeczywistości, tkwi obecnie w szkoleniach. Takimi rozwiązaniami jest zainteresowanych coraz więcej firm, szczególnie tych największych, które muszą szkolić dużą liczbę osób. W fabrykach zatrudniających po kilka tysięcy pracowników kursy związane z BHP lub dotyczące obsługi maszyn są na porządku dziennym. Wykorzystanie do ich prowadzenia systemów VR może przynosić wymierne oszczędności.

Nie trzeba zatrzymywać taśmy, żeby nowy pracownik mógł się zapoznać z maszyną. Nie trzeba odrywać doświadczonego pracownika od jego zajęć, by wytłumaczył nowo przyjętym zasady działania poszczególnych mechanizmów i funkcji. Nie trzeba wysyłać ludzi śmigłowcem na platformę wiertniczą, by zapoznali się z zainstalowanymi na niej urządzeniami i przećwiczyli obowiązujące procedury działania. Nie trzeba zatrudniać instruktorów, by przedstawili rozkład pomieszczeń w zakładzie i przybliżyli obowiązujące w nich wymogi bezpieczeństwa, przykładowo gdzie trzeba założyć kask, a gdzie okulary ochronne.

– Oczywiście wirtualna rzeczywistość nie zastąpi w pełni tradycyjnych szkoleń. Może je jednak znacząco wesprzeć i przyspieszyć. Można za jej pomocą przekazać zasób informacji niezbędnych do udziału w bardziej zaawansowanym etapie szkolenia lub zapewnić podstawy do rozwijania umiejętności już w bezpośrednim kontakcie z maszyną czy procesem produkcyjnym – mówi Adam Cegielski, dyrektor zarządzający VR Visio.

Marynarz, wchodząc na kolejny statek, nie traci czasu na zapoznawanie się od początku z jego konstrukcją, umiejscowieniem poszczególnych urządzeń i obowiązującymi procedurami działania. Po przeszkoleniu w wirtualnej rzeczywistości jest przygotowany do pracy.

Atutem takich szkoleń jest również większy poziom bezpieczeństwa. Pracodawca ma gwarancję, że nowicjusz nie zniszczy maszyny, na której ćwiczy. Szkolony jest natomiast pewien, że nie stanie mu się żadna krzywda, gdy wykona coś niezgodnie z instrukcją lub przez nieuwagę włoży rękę tam, gdzie nie powinien.

 

Dla lekarza…

Szczególnym obszarem wykorzystania wirtualnej rzeczywistości jest medycyna. Dzięki wirtualnym modelom przestrzennym, robionym m.in. na bazie badań tomograficznych, chirurdzy mogą bardzo dokładnie poznać konkretny narząd u konkretnego człowieka i lepiej przygotować się do operacji. Ma to ogromne znaczenie w szczególnie trudnych przypadkach, kiedy układ tkanek wymaga niezwykle precyzyjnego działania.

Zanim lekarz użyje skalpela, może dokładnie zaplanować poszczególne ruchy, widząc, jaki przebieg mają poszczególne naczynia krwionośne, mięśnie, ścięgna, kości i jak w stosunku do nich umiejscowiony jest chory fragment do usunięcia. Może zajrzeć w każdą część ciała, obejrzeć ją z różnych miejsc i pod różnym kątem. Może zaznaczyć konkretne miejsca i potem wykorzystać te znaczniki podczas operacji, porównując obraz operowanego narządu z nałożonym na niego cyfrowym modelem.

Dzięki systemom VR nowy wymiar zyskuje edukacja medyczna. W Centrum Dydaktyki i Symulacji Medycznej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego znajduje się wirtualny stół anatomiczny, który umożliwia nauczanie anatomii na cyfrowych modelach. Można dzięki niemu robić wirtualne sekcje zwłok łącznie z przekrojami poszczególnych narządów.

Wirtualna rzeczywistość może być też wykorzystywana do leczenia niektórych chorób czy zaburzeń. Sprawdza się w psychoterapii. Stosuje się ją do leczenia różnego rodzaju bólu, w tym fantomowego, oraz do walki ze stanami lękowymi. Pacjent poddawany jest działaniu bodźca wywołującego strach w kontrolowanych warunkach. Może zmierzyć się z trudną sytuacją, mając świadomość, że nie uczestniczy w niej naprawdę. Zanurzenie w wirtualnej rzeczywistości to też sposób na odciągnięcie uwagi od bodźców bólowych. W Polsce badaniami w tym zakresie zajmują się m.in. specjaliści z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego.

 

…i menedżera

Rozwiązania bazujące na technologii VR są również obecnie z powodzeniem wykorzystywane do ćwiczenia komunikacji i współpracy w zespołach. Na przykład jedna osoba układa klocki wirtualne, a druga prawdziwe i muszą się porozumiewać, aby ułożyć całość w taki sam sposób. Dostępne są też kursy języków obcych z wykorzystaniem wirtualnej rzeczywistości. Osoba ucząca się musi poprowadzić dialog z wygenerowanym cyfrowo rozmówcą w określonej sytuacji, na przykład zapytać o drogę czy poprosić o pomoc w sklepie.

– Nawet jeśli niektóre ćwiczenia dałoby się zrobić całkowicie w realu, to przedsiębiorstwa wybierają szkolenia z udziałem VR, dlatego że są one atrakcyjniejsze od tradycyjnych, uczestnicy się nie nudzą. Inny ważny aspekt jest taki, że ludzie są zanurzeni całkowicie w środowisku ćwiczeń, nie rozpraszają ich żadne bodźce z zewnątrz – wyjaśnia Piotr Wójcik, dyrektor zarządzający firmy 1000 realities.

Tą metodą prowadzone są już szkolenia dla menedżerów, także z zarządzania firmą lub zespołem.

 

Łatwiejsze naprawy

Od szkoleń niedaleko do wykorzystania narzędzi wirtualnej rzeczywistości w działaniach związanych z serwisowaniem i naprawą maszyn lub urządzeń. Tutaj też coraz częściej wirtualnej rzeczywistości towarzyszy technologia rzeczywistości rozszerzonej (AR – Augmented Reality). Zapewnia ona nakładanie na obraz rzeczywistego przedmiotu elementów generowanych cyfrowo, na przykład odpowiednich znaczników.

Serwisant nie musi trzymać w rękach instrukcji obsługi. Widzi ją w goglach. Informacje dotyczące poszczególnych części mogą pojawiać się bezpośrednio na ich tle. Wirtualny asystent, dzięki połączeniu z komputerem centralnym, w którym znajduje się projekt maszyny, może podpowiedzieć, którą śrubę należy wykręcić czy jak wymienić zepsutą część. Może się to odbywać przez podświetlenie odpowiedniej nakrętki lub wyświetlenie hologramu z czynnościami do wykonania. Dzięki temu, że instrukcje serwisowe są prezentowane na fizycznym urządzeniu, technik może zeskanować kod na części zamiennej i zweryfikować, czy montuje prawidłowy element. Tego typu rozwiązania są już dzisiaj dostępne w przemyśle. Początkowo używano do ich obsługi smartfonów, które teraz coraz częściej będą zastępowane przez gogle.

Rozszerzona czy wirtualna rzeczywistość może też wspierać działania ratownicze. Prowadzone są m.in. prace nad stworzeniem rozwiązań wspomagających pracę strażaków. Jeden z pomysłów, który pojawił się na łódzkim hackathonie, zakłada, że strażacy, wchodząc do pomieszczenia, skanują wszystko, co widzą wokół. Tworzą w ten sposób wirtualną mapę otoczenia. Mogą na niej zaznaczać niebezpieczne miejsca lub obszary wymagające określonych działań. Informacje są wysyłane do centrum dowodzenia i tam analizowane. Wyniki analiz służą podejmowaniu decyzji. Ratownicy mogą też widzieć „przez ścianę” – z serwera na ich gogle mogą być przesyłane obrazy tego, co się znajduje za przeszkodą. Każdy strażak może mieć wgląd w informacje o tym, gdzie się znajduje i co robią jego koledzy.

W korporacyjnym ujęciu

O biznesowym potencjale technologii AR może świadczyć to, że firma IFS zamierza wykorzystywać okulary rozszerzonej rzeczywistości Microsoft Hololens do wizualizacji danych pochodzących z jej systemu ERP. Ma to służyć serwisantom pracującym w terenie. Dane dotyczące m.in. parametrów technicznych, historii serwisu czy analiz wydajnościowych będą prezentowane w formie hologramu nakładanego bezpośrednio na serwisowane urządzenie. Korporacyjną wersję swoich okularów Google Glass do rozszerzonej rzeczywistości przygotował również Google. Były one przez ostatnie dwa lata testowane w zakładach GE, Boeing, DHL i Volkswagen.

 

Atrakcje dla klienta

Osobną dziedziną wykorzystania wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości jest marketing i reklama. Bardzo często zaczyna się od organizowanych przez firmy specjalnych wydarzeń z wykorzystaniem aplikacji VR i AR. Mają one zainteresować potencjalnego klienta oferowanym produktem dzięki wyjątkowym przeżyciom związanym z jego odbiorem. Przedsiębiorstwa zamawiają też specjalnie przygotowane aplikacje na swoje stoiska na targach. Ich zadaniem jest przyciągnięcie uwagi zwiedzających.

Wyjątkowym przeżyciom w wirtualnym świecie towarzyszą zazwyczaj dodatkowe aktywności marketingowe. Na pokazie nowego modelu Cadillaca osoby, które najszybciej złożyły z wirtualnych części samochód, dostawały od producenta upominki. Z kolei Nissan w swojej kampanii promocyjnej w Polsce wykorzystywał aplikację, dzięki której użytkownik stawał się robotem ścigającym się z pojazdem.

Rośnie zainteresowanie firm rozwiązaniami do prezentacji mieszkań, domów, jachtów, samochodów, powierzchni biurowych. W rzeczywistości wirtualnej można zobaczyć, jak będą one wyglądały po zbudowaniu lub wyprodukowaniu. Można też wybrać odpowiednią dla siebie konfigurację. Deweloperzy sprzedający mieszkania czy biura wykorzystują VR do prezentacji tych obiektów, aby potencjalny klient zapoznał się z rozkładem pomieszczeń i ich urządzeniem. Biura architektoniczne posługują się rzeczywistością wirtualną celem projektowania wspólnie z klientem wyposażenia wnętrz.

Korzystając z aplikacji AR, można też ułatwiać urządzanie już istniejącego wnętrza. Na istniejące otoczenie nakłada się cyfrowe obiekty, na przykład meble lub sprzęty, aby sprawdzić, jak w danym pomieszczeniu będą się prezentować. Do dyspozycji nabywców aut są wirtualne konfiguratory samochodów. Pojawiły się też pomysły wirtualnych salonów samochodowych. Żeby obejrzeć propozycję dilera, nie trzeba będzie jechać do jego salonu. Można będzie zapoznać się z ofertą na stoisku w centrum handlowym.

W życiu codziennym również zaczniemy zastępować przedmioty realne wirtualnymi. Dzięki systemowi AR rozmieścimy na biurku maile tak, jakbyśmy rozkładali papierowe dokumenty. Można będzie też położyć obok wirtualny kalendarz czy kalkulator, zaś na ścianie pokoju „powiesić” cyfrową reprodukcję ulubionego obrazu.

– W przyszłości będziemy mieli do czynienia nie tylko z pojedynczymi aplikacjami AR, ale całym systemem wzbogaconej rzeczywistości. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wszystkie billboardy w mieście były białe, a na każdym z nich każdy z nas widział inną, skierowaną właśnie do niego reklamę – mówi Jakub Jakubowski, Creative Technologist w Unit9.

 

Bez opóźnień

Zestawy do wirtualnej i wzbogaconej rzeczywistości będą coraz bardziej tanieć, co z pewnością spowoduje wzrost zainteresowania tymi rozwiązaniami. Przyszłość branży VR i AR będzie też w dużej mierze zależała od biznesowego zapotrzebowania na aplikacje.

– Obecnie największym problemem jest niewiedza potencjalnych odbiorców, że taka technologia istnieje, że jest powszechnie dostępna i że można już jej użyć w celach biznesowych – mówi Adam Cegielski. Zauważa jednak przy tym, że pojawia się coraz więcej zapytań od firm: o szkolenia, symulatory, zabawy, prezentacje i konfiguratory.

Generalnie o wiele bardziej zainteresowani i skłonni do rozmów są ci, którzy mieli już gogle na głowie i zanurzyli się chociaż raz w wirtualną rzeczywistość.

– Wiele wysiłku trzeba jeszcze włożyć w edukację. Dlatego tak ważne są różne prezentacje i pokazy dla biznesu – podkreśla Piotr Wójcik.

Jednocześnie zwraca uwagę, że najważniejsze nie jest wcale uzyskanie widowiskowego efektu. Przede wszystkim trzeba umieć klientowi pokazać, ile na danym rozwiązaniu może biznesowo zyskać. Duże znaczenie ma też aspekt techniczny.

– Aplikacja musi działać płynnie. W jej działaniu nie może być żadnych opóźnień, bo w życiu nie ma opóźnień. Wszystko musi być od razu widoczne, gdyż każde opóźnienie zaburza immersję i prawidłowy odbiór – tłumaczy Jakub Jakubowski.

To w dużej mierze zależy od możliwości technicznych – rozdzielczości, mocy obliczeniowej i pamięci urządzeń. A wielkość tego typu parametrów cały czas rośnie, dając coraz większe możliwości deweloperom. Gwarantem sukcesu są też dobrzy programiści, którzy potrafią stworzyć niezawodną aplikację.