Chmura publiczna zapewnia niższe koszty korzystania z infrastruktury IT, niemal nieograniczoną skalowalność i wysoką niezawodność. To argumenty setki razy powtarzane przez promotorów tego modelu przetwarzania danych. O ile trafiają do świadomości przedsiębiorców zza oceanu, o tyle rodzime firmy podchodzą do nich z dużą rezerwą. Według Eurostatu w 2016 r. Polska zajmowała 28 miejsce w Unii Europejskiej pod względem poziomu adaptacji usług chmurowych (8 proc. firm). Nieporównywalnie lepiej na tle naszego kraju wypadają Finlandia (57 proc.), Dania (42 proc.) i Holandia (35 proc.). Zdaniem Jarosława Świerada, współwłaściciela firmy Contrust, dostarczającej rozwiązania do automatyzacji usług chmurowych klientom w Skandynawii, krajach Beneluksu i Polsce, rzeczywisty obraz jest jeszcze gorszy niż pokazują statystyki.

Polscy przedsiębiorcy sceptycznie podchodzą do usług chmurowych, a ich wiedza na ten temat jest często ograniczona do takich pojęć jak Dropbox, Google Drive oraz  iCloud – ocenia Jarosław Świerad.

Nieco inaczej widzą to duże koncerny oferujące w Polsce rozwiązania chmurowe.

Nie postrzegamy Polski jako outsidera, ponieważ wszystkie nowo powstające firmy wykorzystują model chmurowy – twierdzi Tomasz Dorf, dyrektor sprzedaży SME w polskim oddziale Microsoftu. – Brak wiedzy lub obawy przed chmurą zauważamy jedynie w przedsiębiorstwach długo działających na rynku. Taki problem nie występuje w państwach Europy Zachodniej i Stanach Zjednoczonych, gdzie menedżerowie dostrzegają zależność pomiędzy rozwojem firmy a wdrażaniem najnowszych rozwiązań technologicznych.

Według IDC sprzedaż rozwiązań chmurowych w latach 2017–2021 będzie rosła w Polsce średnio o ponad 18 proc. rocznie. W przyszłym roku wartość tego segmentu rynku ma wynieść ok. 300 mln dol., czyli mniej niż 4 proc. ogólnej wartości całej branży IT w naszym kraju. Nie ma się co dziwić, że globalni usługodawcy, poza Microsoftem, nie wykazują się w Polsce zbyt dużą aktywnością. Nawet taki potentat jak Amazon działa na naszym rynku z mniejszym rozmachem niż jego konkurent z Redmond. Z kolei Google, ze swoim pakietem Cloud Platform, jest u nas kompletnie niewidoczne. Nie powinno to jednak martwić rodzimych integratorów. Niskie nasycenie rozwiązaniami chmurowymi daje im cenny czas, umożliwiający przystosowanie się do nowych reguł, które prędzej lub później zaczną w Polsce obowiązywać.

 

Zdaniem integratora

Tomasz Dwornicki, prezes zarządu, Hostersi

Część klientów wie, czego oczekuje od dostawcy usług chmurowych. Ale istnieje grupa firm, z którą należy wykonać „pracę u podstaw”. Trzeba z nimi rozmawiać o potrzebach biznesowych i celu migracji do chmury. Przyczyny bywają bardzo różne. Nie zawsze w grę wchodzą oszczędności, bowiem chmura czasami kosztuje więcej niż własna infrastruktura. Nierzadkie są przypadki, że przedsiębiorca poszukuje dodatkowych usług, bezpieczeństwa, skalowalności bądź chce uniezależnić się od konkretnego dostawcy. Kluczowe w procesie migracji jest odpowiednie zarządzanie całym procesem i jego realizacja, która nie może zakłócać działania operacji biznesowych klienta.

 

Kto rządzi w chmurach?

Gdyby oceniać układ sił na rynku usług chmurowych przez pryzmat polskiego rynku, zdecydowanym liderem byłby Microsoft. Jednak globalne zestawienia sprzedaży pokazują wyraźną dominację Amazona. Według Gartnera firma Jeffa Bezosa kontrolowała na koniec ubiegłego roku niemal 52 proc. światowego rynku Infrastructure as a Service, osiągając przychód w wysokości 12,2 mld dol. Grupa pościgowa, którą tworzą Microsoft (z udziałem 13,3 proc.), Alibaba (4,6 proc.) i Google (3,3 proc), pozostaje daleko za Amazonem. W ubiegłym roku lwią część klientów tego ostatniego stanowiły firmy migrujące dane z tradycyjnych centrów danych do chmury publicznej. Gartner ocenia, że do 2025 r. aż 80 proc. przedsiębiorstw zrezygnuje z własnego data center. Do tej pory na taki krok zdecydowali się nieliczni – zaledwie 10 proc. firm. Najbliższe lata dla dostawców usług chmurowych rysują się zatem w jasnych barwach, tym bardziej, że wśród ich klientów pojawia się coraz więcej przedsiębiorstw realizujących projekty cyfrowej transformacji.

Niekwestionowany prymat Amazona potwierdzają dane Synergy Research Group. Według analityków tej firmy w II kwartale 2018 r. przychody ze sprzedaży usług chmury publicznej (z pominięciem SaaS) oraz hostowanej chmury prywatnej wyniosły 16 mld dol. – o 50 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2017 r. Amazon kontrolował 34 proc. rynku, czyli więcej niż łacznie czterech kolejnych dostawców znajdujących się w czołówce zestawienia (Microsoft, Google, Alibaba, IBM).

Wraz z rosnącą popularnością nowego modelu usług dostawcy wydają więcej pieniędzy na infrastrukturę IT. Canalys oblicza, że w II kwartale bieżącego roku przeznaczyli na ten cel 20 mld dol., o 48 proc. więcej niż rok wcześniej. Co ciekawe, aż 57 proc. tej kwoty stanowiły wydatki Amazona, Google’a i Microsoftu. Czym tłumaczyć tak znaczny wzrost? Z jednej strony zwiększa się liczba klientów, a z drugiej dostawcy wprowadzają do swojej oferty nowe rodzaje usług. Co ważne, liderzy na rynku nie toczą przy tym zaciekłej wojny cenowej, gdyż stawiają na rywalizację w zakresie jakości i bezpieczeństwa usług, a także integracji produktów z systemami pracującymi w środowisku lokalnym.

Diane Greene, CEO Google Cloud, przyznała podczas konferencji Google Cloud Next ’18, że nowa strategia dostawców chmury publicznej jest reakcją na zmieniające się wymagania klientów.

Nie chcemy wygrywać ceną, lecz wartością produktu. Klienci korporacyjni oczekują, że zapewnimy im wysoki poziom usług, konsulting i pomoc w zakresie integracji. W związku z tym są gotowi zapłacić za coś więcej niż moc obliczeniowa lub powierzchnia do przechowywania danych – mówi Diane Greene.

 

Zdaniem specjalistów

Jola Uździcka, dyrektor sprzedaży i marketingu, Sinersio

Na ogół firmy same decydują jaki rodzaj chmury będzie dla nich najbardziej odpowiedni. Klienci są bardzo ostrożni i najczęściej decydują się na zakup usług chmurowych od jednego dostawcy, ponieważ nie chcą rozpraszać swoich zasobów. Oczekują, że wybrany usługodawca rozwiąże ich dotychczasowe problemy. Nie chodzi przecież o to, aby pokonywać kolejne trudności. Multi-cloud ma szanse sprawdzić się w korporacjach oraz instytucjach, a w sektorze MŚP występuje sporadycznie.

Leszek Wiśniewski, inżynier systemowy, Tech Data

Usługobiorcy nie mają stuprocentowego zaufania do usługodawcy, który zawsze może podnieść cenę lub zmienić warunki świadczenia usług, a w ekstremalnych przypadkach w ogóle zaprzestać działalności. Poza tym oferty dostawców usług chmurowych się różnią. Niekiedy realizacja usługi u jednych ogranicza się do kilku ruchów, u innych wymaga dużego nakładu pracy. Dlatego wydaje się, że multi-cloud stanie się standardem w przedsiębiorstwach bazujących na usługach chmurowych, niezależnie od kosztów związanych z podpisaniem dwóch lub kilku umów.

Marcin Zmaczyński, Head of Marketing CEE, Aruba Cloud

Z badania Aruba Cloud wynika, że jedynie 27 proc. małych i średnich firm działających w Polsce używa rozwiązań chmurowych. Jednakże gonimy europejskich liderów i to w tempie nawet kilku punktów procentowych rocznie. Od dłuższego czasu widzimy, że klienci coraz bardziej doceniają rozwiązania chmurowe, przede wszystkim ich bezpieczeństwo. Bardzo popularne stają się usługi backupu i disaster recovery. Jednak na tle Europy wypadamy nadal dość niekorzystnie. Dobrze obrazują to wyniki badań Europejskiej Komisji Cyfryzacji z 2016 r., dotyczących korzystania z usług w chmurze.

 

 

Klienci wybierają hybrydę

Jeszcze do niedawna dostawcy usług i producenci sprzętu debatowali na temat zalet i wad chmury publicznej, prywatnej i hybrydowej oraz wyboru optymalnego modelu. Jednak w ostatnim czasie tego typu dyskusje nieco ucichły. Większość przedsiębiorców preferuje bowiem model mieszany, łączący infrastrukturę lokalną z centrum danych dostawcy usług. Według raportu „RightScale 2017 State of the Cloud Report” aż siedem na dziesięć firm używających chmury obliczeniowej korzysta z rozwiązań hybrydowych. Natomiast MarketsandMarkets prognozuje, że globalna wartość rynku chmury hybrydowej osiągnie w 2021 r. wartość 91,7 mld dol., niemal o 60 mld dol. więcej niż w 2016 r.

Przedsiębiorcy wybierający tę opcję kierują się zazwyczaj kilkoma przesłankami. Środowisko lokalne umożliwia przetwarzanie ogromnych ilości danych bez uiszczania wysokich opłat za ruch generowany w sieci. Niektóre operacje muszą być wykonywane bez opóźnień, a taką wydajność trudno uzyskać w przypadku, kiedy jeden z serwerów pracuje w lokalnym centrum danych, drugi zaś u usługodawcy. Wreszcie właściciele firm mają ograniczone zaufanie do dostawców usług chmurowych i najcenniejsze dane przechowują na własnych urządzeniach.

Taki rozwój wypadków wydaje się korzystny dla integratorów, ponieważ łączenie różnych środowisk jest procesem złożonym i klienci zaczną interesować się usługami fachowców, którzy będą umieli sprawnie to zrobić. Natomiast coraz więcej wątpliwości budzi sens tworzenia chmury prywatnej. Tomasz Starzec, Account Manager z Amazon Web Services w Polsce, uważa, że nieznacznie różni się ona od tradycyjnego modelu infrastruktury w środowisku lokalnym.

W obu przypadkach spotykamy się z wyzwaniami dotyczącymi skalowalności infrastruktury i „z góry” płacimy za sprzęt, nie znając przyszłych potrzeb. Poza tym znaczna część pracy działu IT wiąże się z utrzymaniem systemu, a nie udzielaniem wsparcia dla biznesu – wyjaśnia przedstawiciel AWS.

Ale nie wszyscy podzielają tego typu opinie. W grupie producentów przywiązujących dużą wagę do budowy chmury prywatnej znajduje się m.in. IBM.

To nie jest slogan, lecz idea opracowana dla firm, gotowych za takie rozwiązanie zapłacić. Co ważne, istnieją przesłanki, chociażby w postaci regulacji prawnych, uzasadniające koszt inwestowania w chmurę prywatną – twierdzi Przemysław Galiński, IBM Watson & Cloud Platform Sales Leader Poland and Baltics.

Należy w tym miejscu wspomnieć o infrastrukturze komponowalnej, opracowywanej m.in. przez HPE czy DriveScale. Bazujący na tej architekturze system wdrażany jest w środowisku lokalnym posiadającym cechy chmury publicznej, takie jak skalowalność, elastyczność oraz szybkość wdrożenia. To rozwiązanie, z którym warto się zapoznać, bowiem już wkrótce może odgrywać niepoślednią rolę w centrach danych.

Multi-cloud, czyli wolność w chmurach

Przez długie lata przedsiębiorcy obawiali się uzależnienia od jednego producenta sprzętu bądź oprogramowania, ze względu na ryzyko wzrostu kosztów utrzymania tego typu rozwiązań oraz trudności związane z migracją do innego systemu. Analogiczna sytuacja występuje w przypadku usług chmurowych. Niemniej jednak użytkownicy, zafascynowani nowym modelem, zdają się nie dostrzegać problemu. Wprawdzie globalni usługodawcy zapewniają o niezawodności swoich platform, jednak każdy z nich ma na koncie większe lub mniejsze wpadki. Na początku ubiegłego roku media obiegła informacja o awarii usług Amazona, która 28 lutego sparaliżowała pracę 54 spośród 100 największych detalistów internetowych, a także Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Startup Cyence oszacował, że w wyniku przestoju przedsiębiorstwa z listy S&P 500 straciły 150 mln dol., a instytucje finansowe o 10 mln dol. więcej. Możliwość szybkiego przeniesienia zasobów do innego dostawcy pozwoliłaby uniknąć tak dużych strat.

Klienci nie są bezbronni, bowiem od pewnego czasu istnieją aplikacje umożliwiające płynne przenoszenie obciążeń z lokalnego centrum danych do chmury publicznej, a także pomiędzy usługami należącymi do różnych dostawców (np. C3DNA, CloudEndure). Należy podkreślić, że tego typu rozwiązania zdają egzamin nie tylko w ekstremalnych sytuacjach. Przedsiębiorstwa dysponujące rozproszonymi zasobami cyfrowymi przestają sobie radzić z migracją danych oraz aplikacji. Środowiska docelowe często bardzo różnią się od wyjściowych, co wymaga narzędzi przeznaczonych do konwersji formatów. Ponadto procesy związane z transferem zajmują dużo czasu i zmniejszają wydajność innych, równolegle przeprowadzanych operacji. Resellerzy oraz integratorzy mogą wzbogacić ofertę o specjalistyczne oprogramowanie lub świadczyć usługi związane z migracją cyfrowych zasobów.

Nie mniej ciekawie przedstawiają się perspektywy rozwoju SaaS. Gartner szacuje, że do 2025 r. ponad połowa dużych przedsiębiorstw stworzy kompleksową strategię dotyczącą tego modelu. Jednak analitycy ostrzegają, że uruchamianie aplikacji pochodzących od różnych dostawców prowadzi do chaosu. Integratorzy mogą uporządkować ten swoisty bałagan, dostarczając wartość dodaną w postaci help desku czy wsparcia dla wielochmurowego SaaS oraz zarządzania zamówieniami i umowami dotyczącymi wykorzystania chmury.

 

Wykorzystać szanse

Czasy, kiedy resellerzy zarabiali ogromne pieniądze na sprzedaży sprzętu i oprogramowania, powoli odchodzą w niepamięć. Niektóre firmy, zamiast zaopatrywać się w serwery i macierze dyskowe, kupują moc obliczeniową bądź powierzchnię dyskową w formie usługi. Chmura jest katalizatorem zmian w branży IT. Jednak wbrew obiegowym opiniom nie uśmierca biznesu resellerskiego. Co więcej, otwiera przed nim wiele możliwości. Największe szanse na sukces mają integratorzy zdobywający kwalifikacje techniczne oraz umiejętnie poruszający się w środowisku, gdzie trzeba konkurować z firmami nastawionymi wyłącznie na sprzedaż usług chmurowych. Resellerzy, którzy rozumieją nowe mechanizmy rynkowe, też powinni poszerzać swoją wiedzę. W krótkim okresie pozwoli im to ochronić swoje przychody i marże, a w dalszej perspektywie – pozostać w biznesie.

Lista nowatorskich rozwiązań jest bardzo obszerna. Dużą popularność zyskuje m.in. technologia software defined storage jako alternatywa dla tradycyjnych macierzy dyskowych. Nie mniej ważne są kwestie związane z obsługą i ochroną danych znajdujących się w rozproszonych środowiskach, bazami NoSQL czy DevOps. Integrator nie musi specjalizować się we wszystkich wymienionych dziedzinach, wystarczy, że zdefiniuje własną niszę. Dzięki temu łatwiej mu będzie przekonać użytkownika końcowego, że zakup usług chmurowych za pośrednictwem partnera to najlepsza opcja.