Technologia zagraża prywatności… piłkarzy
Mundial w Katarze był doskonałą sceną nie tylko dla gwiazd światowej piłki nożnej, ale także dostawców nowych technologii.

Stosowane techniki stają się coraz bardziej wyrafinowane.
Sędziowanie podczas mundialu zawsze wzbudzało wiele kontrowersji. Nie inaczej było w Katarze, choć sędziowie mogli korzystać z zaawansowanych technologii, ułatwiających podejmowanie decyzji. Tym bardziej każdego polskiego kibica cieszy, że Szymon Marciniak, sędzia finałowego thrillera z Messim i Mbappe w rolach głównych, zyskał wiele pochwał i były one jak najbardziej zasłużone. Co ciekawe, nasz rodak w zasadzie nie sięgał po wsparcie ze strony dostępnych technologii, czego nie można powiedzieć o wielu innych arbitrach sędziujących ubiegłoroczny mundial.
Tak czy inaczej, jeszcze nigdy podczas piłkarskich mistrzostw globu nie zbierano aż tak dużej ilości danych o zawodnikach, jak miało to miejsce w Katarze. Na każdym stadionie pracowało 12 kamer wykorzystujących śledzenie optyczne 4D, monitorując piłkę i zbierając informacje z 29 punktów znajdujących się na ciele każdego zawodnika. Jorge Oliveira e Carmo, szef FIFA ds. ochrony danych, podkreślał, że jest to najbardziej zaawansowany technologicznie mundial w historii. Co nie zwalnia tej coraz mniej poważanej organizacji od zagwarantowania piłkarzom prywatności.
Konfliktów będzie przybywać
Problem nabrzmiewa, bo na danych zbieranych podczas aktywności sportowców można zarabiać całkiem niezłe pieniądze. Nasuwa się jednak pytanie – jak zrównoważyć prywatność piłkarzy, tenisistów czy lekkoatletów z potrzebami biznesowymi ich pracodawców. Zwłaszcza, że stosowane techniki stają się coraz bardziej wyrafinowane, a tym samym wzrasta ryzyko naruszenia prywatności.
W Unii Europejskiej pewna część wrażliwych danych, w tym informacje o stanie zdrowia, są objęte specjalnymi zabezpieczeniami na mocy ogólnego rozporządzenia RODO z 2018 r. W rezultacie klub piłkarski, który jest pracodawcą, musi prawnie uzasadnić dlaczego gromadzi wrażliwe dane określonej osoby. Niejednokrotnie może dochodzić do sytuacji, że klubowy trener zamierza wykorzystać technologię poprawiającą wydajność bądź monitorującą treningi piłkarza. Z kolei gracz może odmówić lub zażądać dodatkowego wynagrodzenia. Niewykluczone, że już niebawem takie i podobne zdarzenia będą prowadzić do konfliktów.
– Dane graczy mogą być cenne nie tylko dla sportowców, ale też klubów, firm analitycznych, bukmacherów. Możliwości wykorzystania tych informacji powinny się rozszerzać wraz z postępami w zakresie analizy wyników. Spersonalizowane dane są gromadzone dla każdego sportowca przed meczem, po nim, a także w czasie snu. To pozwoli jeszcze lepiej zrozumieć funkcjonowanie ludzkiego ciała – tłumaczy Mark Gorski, dyrektor generalny Sports Data Labs.
Firma opracowała platformę dla sportowców zainteresowanych handlowaniem swoimi danymi. Ciekawostką jest fakt, że jednym z największych inwestorów Sports Data Labs jest Aser Group, właściciel klubu Leeds United. W Stanach Zjednoczonych firma podpisała umowę partnerską ze stowarzyszeniem graczy NFL.
Gracze są nieświadomi
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez FIFPRO (Międzynarodowa Federacja Piłkarzy Zawodowych) aż 80 proc. ankietowanych piłkarzy oznajmiło, że chce mieć dostęp do własnych danych o wynikach. Niestety wielu z nich nie wie, w jaki sposób są one przechowywane.
– Gracze są bardzo nieświadomi tego, co tak naprawdę się dzieje – mówi Graham Doyle, zastępca komisarza w irlandzkiej Komisji Ochrony Danych.
W 2021 r. rozpoczęły się prace nad inicjatywą o nazwie Project Red Card, który ma na celu prowadzenie działań prawnych w stosunku do firm zajmujących się grami, zakładami i danymi sportowymi niewłaściwie wykorzystujących dane osobowe piłkarzy. W Project Red Card zarejestrowało się ponad 1700 byłych i obecnych profesjonalnych graczy z Wielkiej Brytanii.
Artykuł powstał na podstawie publikacji w The Wall Street Journal.
Podobne artykuły
Sztuczna inteligencja wspina się po plecach artystów
Przykład malarza Grzegorza Rutkowskiego wydaje się wskazywać, że w obecnych czasach nie warto być kreatywnym. Własny styl i nietuzinkowe pomysły sprawiły, że Polak... zaczyna tracić klientów.
Inwestorzy z Doliny Krzemowej stawiają na pracę zdalną
Choć wielu przedsiębiorców wolałoby, aby ich pracownicy powrócili z powrotem do biur, to jednak wciąż wydają pieniądze na rozwiązania do pracy zdalnej.
Zmagania Microsoftu z metawersem
Futurystyczny zestaw słuchawkowy HoloLens miał otworzyć gigantowi z Redmond drzwi do świata rozszerzonej rzeczywistości. Nie wszystko poszło zgodnie z planem.