Resellerzy odczuli zastój na rynku w 2009 r. W przypadku jednych w czasie kryzysu zawiedli klienci indywidualni, drudzy skarżą się na radykalne ograniczanie liczby i wartości przetargów państwowych oraz wyjątkową ostrożność, z jaką w minionym roku wydawały pieniądze przedsiębiorstwa prywatne. Nasi respondenci wskazali także zmianę polityki firm ubezpieczających kredyty kupieckie jako czynnik, który nie tylko utrudniał handel, ale też doprowadził do upadku wiele mniejszych przedsiębiorstw. Według właścicieli sklepów komputerowych do przeszłości już należą tak zwane pewne okresy – na przykład końcówka roku, która zawsze przynosiła wysokie profity. Ci, którzy wyszli z 2009 r. obronną ręką, przyznają, że sytuacja wymagała szybkiego reagowania na pogarszające się warunki funkcjonowania na rynku i była dobrą lekcją przetrwania. Wymusiła bardziej przemyślane planowanie działań marketingowych i promocyjnych, dokonanie zmian w ofercie, znacznedoinwestowanie przedsiębiorstwa, wprowadzenie nowych usług lubrozpoczęcie działalności usługowej, skupienie się na innej niż dotychczas grupie klientów. W przypadku naszych rozmówców przyniosło to dobre rezultaty. Skutki wyhamowania gospodarki będą odczuwalne przez cały 2010 r. Co do tego resellerzy nie mają złudzeń. Ale w przyszłość patrzą z optymizmem, choć umiarkowanym. Elastyczność w dostosowywaniu się do sytuacji na rynku i planowanie działań w krótszej perspektywie czasu, na przykład miesiąca, ma być strategią na najbliższy rok.

  Już na początku 2009 r. wiedzieliśmy, że kluczem do sukcesu będzie poszukiwanie nowych możliwości i rozwijanie kolejnych pomysłów. Czas recesji to trudny okres, szczególnie że poprzedzający spadki rok 2008 był dla branży IT bardzo pomyślny. W zasadzie rynek rozwijał się sam i przy umiejętnym wykorzystaniu tego faktu można było wiele osiągnąć. W minionym roku pojawiło się kilka ciekawych okazji, dzięki którym mogliśmy rozwinąć biznes. Niewątpliwie taką okazją było przejęcie przez nas sklepu internetowego 1klik.pl. Położyliśmy też nacisk na rozwój sieci punktów odbioru osobistego – Net- Punktów. Mamy placówki w 15 największych miastach w Polsce. Mimo recesji, zwiększyliśmy powierzchnię magazynową, a nasz główny NetPunkt w Krakowie został przeniesiony do lokalu o lepszej lokalizacji. Postawiliśmy również na całkiem nowe rynki zbytu – uruchomiliśmy ukraińską wersję witryny. Obecnie mamy klientów nie tylko z Ukrainy, ale również z Rosji i Białorusi. Nawiązaliśmy współpracę z portalem Interia.pl, gdzie otworzyliśmy sklep pod nazwą morelenet.interia.pl. Z naszej perspektywy rok 2009 był rokiem bardzo ciężkiej pracy, ale możemy go uznać za udany. W 2010 rynek IT będzie się rozwijać wolniej. Już skończyły się czasy, kiedy najważniejsza była cena towaru, a między sklepami toczyła się wojna na marże. Będą liczyć się te sklepy, które koncentrują się na świetnej obsłudze klienta, zadbają o marketing i zbudują markę.Bariera wejścia na rynek IT będzie coraz wyższa – nowym graczom, którzy mogą walczyć wyłącznie ceną, będzie ciężko.Jestem ostrożny w twierdzeniu, że recesję mamy już za sobą. W Morele.net wolimy przygotowywać się do scenariusza pesymistycznego. Ale patrzę w przyszłość z nadzieją.
 
2009 r. był bardzo trudny. Sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, dała nam bardzo dużo do myślenia i zmusiła do podjęcia wielu radykalnych działań. Odczuliśmy duży spadek obrotów, szczególnie w II i III kwartale. Straciliśmy kilku dużych odbiorców. Urzędy administracji publicznej organizowały mało przetargów (ich liczba spadła o ok. 60 proc. w porównaniu np. z 2008 r.). Te, które się odbyły, miały dużo mniejszą wartość niż przeprowadzane rok wcześniej. Przed recesją spory ruch generowała oświata. W zeszłym roku zamówień z tego sektora praktycznie nie było. Ale zdarzały się i lepsze momenty. Szczególnie w segmencie MSP zanotowaliśmy większe niż wcześniej ożywienie i zawarliśmy nowe umowy outsourcingowe. Dla małych i średnich firm kryzys był najmniej odczuwalny. I właśnie ci odbiorcy stali się naszym celem. Otworzyliśmy też sklep internetowy i tę inwestycję mogę uznać za udaną. Podsumowując: rok 2009 zmusił nas do szukania nowych rynków i utrzymania wysokiego poziomu usług outsourcingowych.Nie wiem, czy recesję mamy już za sobą. Rynek moim zdaniem jest nadal bardzo niestabilny, stare schematy z okresu dobrej koniunktury przestały działać. Nie ma już tzw. pewnych okresów, a taki był zawsze IV kwartał. Teraz należy brać pod uwagę dzień dzisiejszy i planować w perspektywie miesiąca. Z drugiej strony rynek nie lubi próżni i stagnacji. Mam nadzieję na duże przetasowania wśród lokalnych przedsiębiorstw. W ostatnim roku przybyły nam sklepy sieciowe, które odebrały część klientów detalicznych, lecz jednocześnie doprowadziły słabe firmy do upadku. A to oznacza mniejszą konkurencję. Jednak skutki wyhamowania gospodarki będziemy jeszcze odczuwać przez cały 2010 r.
 
Miniony rok dla nas i dla branży nie był najłatwiejszy. Do negatywnych konsekwencji spowolnienia gospodarczego należy zmiana polityki firm ubezpieczających kredyty kupieckie. I to zmiana tej polityki, a nie malejący popyt, miała największy wpływ na funkcjonowanie i wyniki wielu przedsiębiorstw z segmentu e-commerce. Euler Hermes i Atradius, które ubezpieczają większość producentów i dystrybutorów, radykalnie ograniczyły finansowanie handlu, zwłaszcza elektronicznego. Przyczyniło się to do zakończenia działalności przez wiele firm. A co oznaczały takie zmiany warunków handlowych dla Agito.pl? Już na początku roku wiedzieliśmy, że mniejsze limity nie pozwolą nam wygenerować obrotów takich jak rok wcześniej. W związku z tym w styczniu podjęliśmy działania restrukturyzacyjne. Udało się, więc firma, mimo mniejszych obrotów, cały rok zamknęła zyskiem. W 2010 r. spodziewamy się dużego wzrostu sprzedaży w stosunku do 2009. Jej spadek w zeszłym roku nie był spowodowany mniejszym zainteresowaniem zakupami w Agito, lecz ograniczeniem oferty i mniejszą dostępnością towaru wynikłą z ograniczonych limitów kredytowych. Aby rozwiązać ten problem, planujemy z akcjonariuszami podwyższyć kapitał spółki, równolegle rozmawiamy z ubezpieczycielami. Myślę, że pozytywny finał obu tych działań nastąpi już w styczniu.Raczej nie spodziewamy się, aby 2010 r. pod względem popytu był dużo lepszy od 2009. Według naszej opinii rynek konsumencki będzie podobnej wielkości co w roku minionym. Natomiast zaobserwujemy nieznaczne odbicie sprzedaży przedsiębiorstwom. Dla Agito najważniejsze w rozpoczynającym się roku jest to, aby dostęp do kapitału obrotowego nie był już problemem i powodem mniejszych obrotów niż wynikające z popytu.
 
W moim wypadku zeszły rok nie przyniósł znaczących zmian obrotów. Zmniejszyły się natomiast nieco marże, gdyż po prostu więcej sprzedawałem notebooków niż desktopów. W 2010 r. rynek będzie się zmieniał za sprawą Internetu. Coraz więcej transakcji odbywa się przez sieć. Poza tym klienci przed zakupem sprawdzają w niej ceny. Coraz trudniej mi jednak konkurować z internetowymi sklepami, za którymi stoją moi dostawcy. Taka sytuacja wydaje się chora. Tradycyjny model kanału sprzedaży producent – dystrybutor – reseller powstał dawno temu, w czasach których nie pamiętam. Internet powoduje, że pośrednicy wydają się zbędni, bo mniejszym nakładem środków można obsłużyć większą liczbę klientów. Producenci i dystrybutorzy uśmiechają się do resellerów przez swych handlowców, ale są to uśmiechy fałszywe. Wiele produktów sprzedają bezpośrednio klientom końcowym. O tym, że kanał resellerski traci na znaczeniu, świadczy też chyba mniejsza liczba szkoleń i konferencji przeznaczonych dla sprzedawców (zabrakło na przykład ICC Intela). Nie wiem, jak inni radzą sobie z niskimi marżami. Ja po prostu staram się mieć produkty inne niż oferowane przez największych dostawców. Oznacza to dla mnie sięganie po nowych, mniejszych, bardziej wyspecjalizowanych producentów, którym zależy na zdobyciu rynku i dobrej współpracy z partnerami.
 
Na szczęście większość obaw dotyczących minionego roku okazała się bezpodstawna –zanotowaliśmy znaczny wzrost sprzedaży. Szczególnie korzystne były dla nas pierwsze trzy kwartały. Końcówka roku okazała się natomiast nieco gorsza od ostatniego kwartału 2008 r. W sumie jednak zeszły rok zakończyliśmy dwucyfrowym wzrostem przychodów. Dobre wyniki to między innymi efekt ciężkiej pracy, jaką włożyliśmy w rozwój internetowego sklepu Komputronik.pl oraz sieci salonów Komputronik. W lipcu 2009 r. Komputronik.pl rozpoczął działanie w zupełnie nowej wersji. Efekt przerósł nasze oczekiwania. W ciągu pierwszych dziesięciu lat działania zrealizowaliśmy za jego pośrednictwem 1 mln zamówień. Po kilkunastu kolejnych miesiącach (do listopada 2009 r.) ich liczba przekroczyła 1,4 mln. W minionym roku przybyło też około 50 salonów Komputronika, w bieżącym przewidujemy otwarcie kolejnych około 30. W 2010 r. planujemy utrzymanie przychodów na ubiegłorocznym poziomie. Będziemy kładli większy nacisk na działania w nowych segmentach rynku. Dodatkowe źródło przychodów ma stanowić m.in. dział RTV/AGD. Uważamy, że rozpoczynający się rok będzie okresem stabilizacji popytu.Sprzedaż na polskim rynku IT nie powinna już spadać ani gwałtownie wzrastać. W kanale dystrybucyjnym będziemy obserwować dalszy rozwój dużych sieci detalicznych. Część producentów coraz chętniej podpisuje kontrakty bezpośrednie z detalistami, pomijając dystrybutorów. Związane z tym zaburzenie dotychczas funkcjonującego łańcucha dostaw może doprowadzić do spadku obrotów u niektórych dystrybutorów, zwłaszcza koncentrujących się na sprzedaży dużym odbiorcom, z pominięciem małych resellerów.
 
 
Miniony rok oceniamy dobrze. Fakt, że informacje o światowym kryzysie w pierwszych jego miesiącach wywołały atmosferę wyczekiwania i odraczanie decyzji inwestycyjnych przez potencjalnych klientów. Z jednej strony ostrożniej podchodzili do zakupów informatycznych, z drugiej podejmowali decyzje bardziej przemyślane, poparte dokładniejszą analizą potencjalnego ryzyka. Informacje o światowym kryzysie płynące najpierw z USA, a później z rynków europejskich i azjatyckich skłoniły naszą firmę do dokładniejszego planowania działań związanych z marketingiem i promocją sprzedaży. Dokonaliśmy też korekty w ukierunkowaniu oferty. To przyniosło efekty. Wykonaliśmy roczny plan sprzedaży, chociaż nie było łatwo. Patrząc więc przez pryzmat naszej firmy, uważamy, że 2009 r. nie był taki zły dla branży. Ci, którym się wiodło gorzej przez cały rok, w jego końcówce mieli szansę na chociaż częściowe odrobienie strat. Myślę, że kryzys finansowy raczej zmotywował polskich przedsiębiorców do działania. Widać to wyraźnie po wskaźnikach ekonomicznych również w skali makro – Polska radzi sobie najlepiej w regionie.Powiedzenie, że recesja jest już za nami, może niepotrzebnie uśpić czujność. Patrzymy optymistycznie w przyszłość, jednak sytuacja z zeszłego roku pokazała, że nie ma rzeczy pewnych. Rok 2010 będzie dla branży IT trudny, choć obiecujący. Myślę, że o sukcesie może zadecydować elastyczność resellerów. Zamierzamy na bieżąco analizować sytuację i szybko reagować na sygnały płynące z rynku.
 
Rok 2009 był dziwny. A zaczęło się od systematycznego wzrostu kursu dolara i gwałtownego spadku sprzedaży – od początku stycznia jakby nożem uciął. Potem były miesiące lepsze i gorsze, u nas jednak obroty odbiegały od rekordowego 2008 r. Mam na myśli sprzedaż klientom prywatnym, bo firmy, instytucje i urzędy w minionym roku robiły zakupy na dużą skalę. Odczuliśmy też gwałtowne zwiększenie popytu na urządzenia fiskalne ze strony nowo otwartych przedsiębiorstw. Niezwykle wzrosła dynamika sprzedaży notebooków. Dziwne było również to, że w ciągu dwóch miesięcy wakacyjnych zanotowaliśmy bardzo wysokie obroty. Nie narzekaliśmy również w listopadzie i grudniu. Moim zdaniem, jeśli 2010 r. przyniesie zmiany, to na gorsze. Obserwuję rynek lokalny i widzę szarpaninę. Na przykład telewizory 22-calowe sklepy sprzedają z zyskiem w wysokości 5 – 10 zł, aby zrobić obrót u dystrybutora i załatać zaległości płatnicze. To droga donikąd. Po rozpoczynającym się roku nie należy się wiele spodziewać. Markety typu Media Markt nadal będą skutecznie wypierać z rynku małe firmy. Choć ceny mają wysokie, panuje przekonanie, że w marketach jest tanio. W tej sytuacji wyjściem dla małych sklepów jest łączenie się w większe przedsiębiorstwa. Obecnie na naszym rynku resellerzy gnieżdżą się w klitkach po 20 – 25 mkw. To porażka w czasach, kiedy tendencje są odwrotne.Duże sieci się łączą i wiedzą, co robią. Małe sklepy powinny zrobić to już dawno. My należymy do sieci Alsen od początku istnienia i jesteśmy zadowoleni ze współpracy.