Przed laty wobec Cisco często parafrazowano popularne powiedzenie „jeszcze nikt nikogo nie zwolnił za zakup produktów IBM”. I niezależnie od tego, czy stali za tym marketingowcy giganta z San Jose czy też nie, do Cisco należała (i wciąż należy) większa część rynku sieciowego. Producentowi udało się stworzyć wielką społeczność ekspertów (Cisco Certified Internetwork Expert), którzy w naturalny sposób zostają użytkownikami urządzeń tej marki, oraz olbrzymi ekosystem partnerski. Nie znaczy to jednak, że w przypadku tego producenta można mówić o monopolu. Liczba i rynkowe udziały urządzeń sieciowych pozostałych marek zmieniają się w zależności od tego, dla jakich klientów są one przeznaczone.

Jeśli chodzi o rozwiązania sieciowe dla największych firm – operatorów telekomunikacyjnych, centrów danych, dużych korporacji i instytucji – grono producentów jest rzeczywiście mocno ograniczone. Natomiast na rynku produktów sieciowych dla klientów z segmentu MŚP dostawców jest dużo więcej, a zmiany bardziej dynamiczne. Zdecydowana większość takich przedsiębiorstw nie potrzebuje bardzo rozbudowanego zestawu funkcji sieciowych i największych wydajności. Im mniejsza firma, tym mniej urządzeń końcowych do obsłużenia przez przełączniki i punkty dostępowe, i tym mniej używanych aplikacji. W takich przypadkach nie potrzeba rozbudowanych mechanizmów kontroli ruchu w sieci i zaawansowanego zarządzania nią.

Nie oznacza to jednak, że wykorzystywany przez przedsiębiorstwo sprzęt może być marnej jakości. Decydując się na zakup tanich produktów sieciowych, które mogą nie spełniać norm, klient musi się liczyć z kosztami przestojów, np. gdy urządzenie będzie się zawieszać.

Na nic zda się nawet dłuższa ochrona gwarancyjna, jeśli sprzęt będzie się często psuł i trafiał do serwisu. A gdy interwencje związane z nieprawidłowym działaniem sieci są częste, konieczne staje się zatrudnienie informatyka, który będzie walczył z problemami – zauważa Tomasz Odzioba, Country Manager Poland, Latvia, Lithuania & Ukraine w Allied Telesis.

Tym samym koszty prowadzenia małego biznesu rosną. Z punktu widzenia resellera natomiast projekty, do realizacji których zastosuje urządzenia niskiej jakości, nie dają szansy na dalszą współpracę z klientem.

 

Enterprise jako wyróżnik

Najtrudniej wyróżnić się producentom najtańszych rozwiązań, przeznaczonych dla rynku SOHO. Ponieważ tej klasy produkty mają podobny zestaw funkcji, konkurowanie polega przede wszystkim na minimalizowaniu kosztów wytworzenia urządzeń i zmniejszaniu ich ceny. Zwłaszcza, że im mniejszy klient, tym przywiązuje do niej większą wagę. Dla resellerów oznacza to niskie marże, ale za to nie brakuje nabywców zainteresowanych korzystaniem jedynie z podstawowych funkcji za niewielkie pieniądze. Tego rodzaju użytkownicy mniej niż średnie i duże przedsiębiorstwa zwracają uwagę na kwestie niezawodności i stabilności działania sieci.

Co innego w segmencie urządzeń sieciowych dla nieco większych firm. Można tu znaleźć nawet sprzęt wyposażony w funkcje do niedawna zarezerwowane dla urządzeń klasy enterprise. Dostawcy bardziej zaawansowanych produktów sieciowych robią dużo, by osiągnąć najlepszy w ich ocenie stosunek ceny do jakości i w ten sposób zdobyć zainteresowanie sektora małych i średnich firm.

A trudno zaprzeczyć, że klient, zwłaszcza wywodzący się z MŚP, wybierając rozwiązania do swojej sieci, liczy się z pieniędzmi. Maciej Turski, Marketing Manager w TP-Linku, twierdzi, że niższa cena rozwiązań bardzo pomaga partnerom producenta w wygrywaniu przetargów. Podkreśla jednak przy tym, że jakość i funkcjonalność też mają znaczenie w tym segmencie urzadzeń.

Jeśli produkty sieciowe mają trafić, przykładowo do branży hotelowej, biur czy placówek handlu detalicznego, to niższa cena zakupu pozwala zaoszczędzić na instalacji, ale klienci zwracają także uwagę na niezawodność urządzeń i zabezpieczenia, które zapewniają – mówi przedstawiciel TP-Link.

Firmy z sektora MŚP często potrzebują dobrego wsparcia, także przedsprzedażowego. Przykładowo w przypadku sieci bezprzewodowych integrator może pomóc takim klientom w rozplanowaniu instalacji, aby sygnał radiowy obejmował cały obiekt, a także w testach i symulacjach wydajnościowych.

 

Zdaniem integratora

Piotr Szafran, dyrektor techniczny, Network Experts

Próbujemy walczyć z takim nastawieniem klienta, według którego najważniejszym kryterium wyboru rozwiązania WLAN jest jego cena. Tłumaczymy, że w ten sposób więcej straci niż zyska. Przekonujemy też, że o wartości rozwiązania nie decyduje tylko to, czy jest zasięg. Możemy widzieć pełny „wachlarzyk” mocy sygnału na ekranie smartfona, ale i tak sieć nas nie obsłuży, bo zainstalowany punkt dostępowy nie poradzi sobie z dużą liczbą użytkowników. Liczba osób, które będą korzystać z sieci powinna być dokładnie zaplanowana. W miejscu, gdzie będzie tylko trzech użytkowników można pozwolić sobie na tani sprzęt, ale w dużej sali konferencyjnej punkt dostępowy za 300 zł absolutnie nie wystarczy.
Dlatego podczas projektowania sieci najpierw pomagamy klientowi w zdefiniowaniu jego potrzeb, a potem szczegółowo określamy warunki radiowe pod kątem zarówno zasięgu, jak i gęstości. Uwzględniamy przy tym różne szczegóły, m.in. grubość i rodzaj ścian. Przygotowujemy kompleksowy projekt, z którego wynika cena sprzętu i wdrożenia. Na koniec, po zamontowaniu sprzętu, robimy pomiary, by sprawdzić, czy wszystko działa tak, jak było zaplanowane. „Site Survey” sieci WLAN, wykonany przy użyciu przenośnego komputera z odpowiednim oprogramowaniem, dostarcza danych o jakości sygnału w każdym miejscu. Te informacje nanosimy na mapki, które dostaje klient jako dokumentację powykonawczą. Brak testów po wdrożeniu może sprawić, że firma, która wydała 50 tys. zł na sieć WLAN, i tak będzie niezadowolona, bo w jakimś istotnym miejscu sieć nie działa. A wystarczyło dołożyć tam jeden punkt dostępowy…

 

 

WLAN coraz ważniejszy

Na rynku rozwiązań bezprzewodowych przeważają te klasyczne – z punktami dostępowymi i kontrolerem, który jest potrzebny do zarządzania nimi. Taka konfiguracja sprawia, że sieć WLAN na terenie biura, firmy lub obiektu użyteczności publicznej pracuje znacznie lepiej niż wtedy, gdy poszczególne punkty dostępowe działają niezależnie. System z kontrolerem może równie dobrze obejmować kilka punktów dostępowych, jak i dziesiątki takich urządzeń. Z czasem access pointy wyposażono w coraz lepsze wielordzeniowe procesory i więcej pamięci RAM, więc ich możliwości obliczeniowe bardzo wzrosły. Dzięki temu obecnie uruchamia się kontroler WLAN bezpośrednio w wybranym punkcie dostępowym albo rozdziela funkcje zarządzania siecią bezprzewodową na wiele takich urządzeń (rozwiązania controllerless).

Nawet najmniejsi klienci oczekują od sieci bezprzewodowej dobrej jakości, więc urządzenia przeznaczone do mniejszych instalacji wyposażane są w ostatnich latach w coraz więcej funkcji adaptowanych z rozwiązań klasy enterprise. Są związane z bezpieczeństwem, kontrolą dostępu oraz zapewnianiem gościnnego dostępu do sieci, który stał się standardem nawet w zupełnie małych firmach i instytucjach.

Dla niedużych przedsiębiorstw WLAN może stanowić podstawową sieć dla urządzeń klienckich, a nawet – w zupełnie małych – jedyną. Bez względu na wielkość firmy generowany przez jej pracowników ruch bezprzewodowy zwykle systematycznie rośnie i infrastruktura, która go obsługuje, musi się cechować stabilnością, odpornością na zakłócenia i wystarczającą wydajnością. Tym bardziej, że w tym ruchu coraz większy udział mają multimedia.

Ci klienci, którzy budują swoje sieci od zera, zazwyczaj wybierają najszybszy standard komunikacji bezprzewodowej. Firmy korzystające z sieci zainstalowanej przed laty, z punktami dostępowymi pracującymi zgodnie ze standardem „n”, mogą się obecnie skłaniać do ich wymiany na urządzenia w standardzie „ac”, gdyż potrzebują coraz większej wydajności. Wtedy lepszym rozwiązaniem od dodawania nowych urządzeń do starych jest stworzenie jednolitej sieci zgodnej z nowszym standardem, która będzie lepiej działać i którą łatwiej będzie zarządzać. W przypadku firm i instytucji, dla których bezawaryjne działanie WLAN ma zasadnicze znaczenie, taki wybór powinien być oczywisty.

 

Szybszy Ethernet w standardzie

Z wykorzystaniem sieci bezprzewodowych najnowszego standardu 802.11ac Wave 2 wiąże się konieczność użycia szybszych łączy przewodowych. Jeśli nowoczesny punkt dostępowy z dwoma układami radiowymi wpuszcza do sieci bezprzewodowej nawet 5 Gb/s ruchu, konieczne jest połączenie go przez odpowiednio wydajną sieć kablową. Coraz częściej stosowanym w sieciach WLAN nowym access pointom nie będzie wystarczać połączenie 1 Gb/s. Tym użytkownikom, którzy nie zechcą przejść na standard 10 Gb/s, z pomocą przychodzi technologia NBASE-T. Dzięki niej nie muszą wymieniać posiadanego okablowania Cat 5e na Cat 6. Wykorzystując cztery pary posiadanych przewodów, będą w stanie na dystansie 100 m osiągnąć 2,5, a nawet 5 Gb/s (w zależności od jakości zainstalowanego okablowania).

Upowszechnienie się łączy wielogigabitowych nie oznacza, że z rynku zniknęły całkowicie przełączniki sieciowe standardu Fast Ethernet. Okazuje się, że w niektórych zastosowaniach nadal nie są potrzebne duże przepływności, więc zakup wolniejszego (i tańszego) sprzętu ma uzasadnienie. Popyt na 100-megabitowy sprzęt mogą generować klienci chcący stworzyć infrastrukturę dla monitoringu IP. Zwykle działa ona niezależnie od firmowej sieci komputerowej, gdyż do obsługi wyłącznie kamer najczęściej nie potrzeba gigabitowych prędkości. Należy jednak pamiętać, że kamery często wymagają zasilania dostarczanego przez skrętkę. Przełączniki typu Power over Ethernet mają oczywiście więcej zastosowań, ale na ogół są wykorzystywane tam, gdzie potrzebny jest Gigabit Ethernet. Przykładowo telefony IP podłącza się do sieci ogólnej (gigabitowej), a bezprzewodowe punkty dostępowe potrzebują coraz większych przepustowości.

Przełączników Fast Ethernet nie stosuje się już natomiast w warstwie dostępowej sieci ogólnego użytku i to nie tylko dlatego, że od dawna wszystkie nowe komputery mają zainstalowane gigabitowe karty sieciowe. Choć nie każdy użytkownik biurowy potrzebuje aż takiej przepływności, nie można zapominać o opóźnieniu.

Im większa przepływność łącza, tym opóźnienie będzie mniejsze, a tego wymagają nowe aplikacje, których większość działa w modelu klient-serwer – tłumaczy Tomasz Odzioba.

Technologia 10 Gigabit Ethernet jest wykorzystywana w rdzeniu sieci oraz w serwerowniach, w których działają serwery i pamięci masowe. Przy łączeniu macierzy dyskowych z serwerami ekonomicznym rozwiązaniem jest iSCSI, więc mniejszy i średni biznes wykazuje zainteresowanie przełącznikami sieciowymi z portami 10 GbE. Firmy często wybierają tańsze rozwiązania, które takich portów nie mają zbyt wiele, bo zaspokajają ich potrzeby związane m.in. z tworzeniem połączeń iSCSI.

Wydajność to nie wszystko

Istotne jest, by sprzęt, oprócz wielogigabitowej prędkości, jaką zapewnia nowy standard sieci bezprzewodowej 802.11ac Wave 2, miał właściwą jakość i funkcjonalność. Zależeć od tego będzie stabilność połączenia, odporność na zakłócenia i nagły wzrost liczby użytkowników sieci. Źle działający roaming i konieczność obsługi większej liczby urządzeń klienckich mogą prowadzić do wyraźnego zmniejszenia jakości transferu danych. Dlatego sprawdzając możliwości rozwiązania WLAN, należy zwrócić uwagą na jego wydajność w zależności od rosnącej liczby łączących się z punktem dostępowym użytkowników.

 

 

Bezpieczeństwo coraz ważniejsze

Z jednej strony szybko ewoluują urządzenia końcowe, aplikacje i usługi sieciowe, z drugiej – zagrożenia. Dlatego sieć musi być odpowiednio zaprojektowana, żeby była odporna nie tylko na ataki, ale także na wszelkie sytuacje prowadzące do przerw w jej działaniu. Odporność na awarie staje się w firmowych sieciach przewodowych i bezprzewodowych sprawą kluczową.

Dla firm ważne jest głównie to, by nikt się nie włamał do sieci, więc umieszczają na jej brzegu wielofunkcyjne firewalle nowej generacji, UTM-y i inne rozwiązania ochronne. Jednak bardzo często zapomina się, że oprócz brzegu zewnętrznego jest jeszcze jeden – wewnętrzny, który łączy w firmie urządzenia końcowe (przez gniazdka sieciowe lub przez radio).

Przełączniki sieciowe, których projektanci założyli, że zagrożenia z wewnątrz są nie mniej groźne niż działania internetowych włamywaczy, mogą zapobiegać atakowi na pozostałą część sieci dzięki stosowaniu segmentacji, uniemożliwiać podsłuchiwanie informacji przesyłanych przez nią, separować ruch aplikacyjny itp. Ochrona zazwyczaj realizowana jest w dynamiczny sposób, co ułatwia koncepcja Software Defined Networks.

SDN przeznaczona jest na razie głównie dla większych przedsiębiorstw, ale powoli zaczyna obejmować także mniejsze systemy. Taka sieć w dalszym ciągu jest budowana z przełączników i bezprzewodowych punktów dostępowych, ale do konfiguracji i zarządzania nimi służy oprogramowanie, które administrator może dostosowywać i rozwijać zgodnie z własnymi potrzebami.

 

Zdaniem specjalisty

Tomasz Odzioba
Country Manager Poland, Latvia, Lithuania & Ukraine, Allied Telesis

Bardziej wymagający klient potrzebuje przede wszystkim niezawodności. Ponieważ od działania sieci zależy ciągłość funkcjonowania jego przedsiębiorstwa, ma ona po prostu działać. Najlepiej, jeśli będzie można w ogóle o niej zapomnieć, bo nie sprawia żadnych problemów.
A niezawodność wprost wynika z tego, jak ważna dla producenta rozwiązań sieciowych jest jakość sprzętu i obsługującego go oprogramowania. Widać to m.in. w zakresie oferowanych przez niego gwarancji.

Maciej Turski
Marketing Manager, TP-Link

Do sieci przewodowych klienci z sektora MŚP wybierają najczęściej przełączniki gigabitowe, którymi zarządza się przynajmniej w takim zakresie, że można tworzyć sieci VLAN. Mniejsze firmy wykorzystują urządzenia działające w warstwie 2., większe natomiast używają także sprzętu działającego w warstwie 3. W przypadku sieci bezprzewodowych szybko rośnie sprzedaż punktów dostępowych, które umożliwiają centralne zarządzanie (za pomocą kontrolera programowego albo sprzętowego), zasilanie przez PoE oraz powiązanie identyfikatorów SSID z wydzielonymi sieciami VLAN.