W bieżącym roku polski rynek pecetów zachowuje się zupełnie inaczej, niż prognozowano. Według analityków i producentów sprzedaż w 2016 r. miała być – w najgorszym wypadku – taka sama jak rok wcześniej. Zarówno w segmencie komputerów stacjonarnych, jak i przenośnych. Nieliczni optymiści spodziewali się nawet pewnych wzrostów, licząc na to, że A-brandy będą dalej rosły w siłę. Z kolei na cenzurowanym były C-brandy, których udział od kilku lat systematycznie się zmniejszał i tym samym rok po roku traciły one na znaczeniu. Spodziewano się natomiast dobrej koniunktury na notebooki, zwłaszcza jeśli chodzi o sprzęt konwertowalny.

Oczekiwania producentów były traktowane bardzo serio, jeśli mierzyć je wielkością stanów magazynowych dystrybutorów, szczególnie w przypadku jednego z największych dostawców. Jeśli do końca roku nic się nie zmieni, przytoczone prognozy okażą się zupełnie nietrafione. Niestety, wszyscy producenci A-brandów zanotowali spadki sprzedaży desktopów i notebooków, natomiast pocieszeniem dla resellerów może być to, że wzrósł udział komputerów z grupy C-brand.

 

Witamina C…

W ciągu ostatnich kilku lat obserwowaliśmy stały spadek sprzedaży C-brandów. W opinii producentów sprzętu markowego (co nikogo nie dziwi), ale również dystrybutorów (co może jednak zastanawiać) los komputerów lokalnej produkcji był już dawno przesądzony. Można było raczej dociekać, jakim cudem przez tyle lat stanowiły tak dużą część rynku. Niegdyś argumentem przemawiającym za wyborem C-brandów była cena, ale to akurat jest już od dawna nieaktualne. Ponadto sprzęt markowy ma inne zalety.

Do komputerów markowych dołączone są profesjonalne usługi gwarancyjne czy też wartość dodana w postaci oprogramowania – mówi Magdalena Tumidajewicz, Distribution Account Manager w Fujitsu.

 

Jak powszechnie wiadomo, sprawa oprogramowania, zwłaszcza systemu operacyjnego, potrafi być problematyczna również w przypadku B-brandów. Niewątpliwie długa i sprawnie realizowana gwarancja czy walory czysto estetyczne teoretycznie przemawiają za wyborem komputera markowego. Jednak najzwyczajniej w świecie zmieniły się czasy. Komputer od dawna kupuje się jak telewizor czy mikrofalówkę w supermarkecie. Nie jest to już produkt, który wymaga indywidualnych konsultacji u specjalisty-resellera.

Czy to oznacza, że „składaki”, określane na Zachodzie mianem white boxów, a u nas nazywane elegancko C-brandami, prędzej czy później znikną z rynku? Otóż nie, bo dostawcy sprzętu markowego zaczynają powoli ginąć od własnej broni, jaką jest niska cena.

– Wraz ze spadkiem całościowej wielkości rynku następuje konsolidacja graczy, ponieważ ten obszar biznesu przestaje być dla nich strategiczny i dochodowy. Poza tym niektóre firmy po prostu się wycofują – wyjaśnia Piotr Podlawski, wiceprezes Integrit.

Własną bronią jest tu niska cena, za sprawą której produkcja komputerów przestaje być opłacalna, co w rezultacie powoduje sytuację opisaną przez Piotra Podlawskiego.

Nie trzeba być zresztą wybitnym analitykiem czy ekonomistą, by przewidzieć taki scenariusz. Wystarczy obserwować działania IBM – giganta, który stworzył PC i model jego modułowej budowy. Mogą one w konsekwencji oznaczać kurczenie się oferty A-brandów bądź wzrost cen tych urządzeń do takiego poziomu, by ich produkcja była opłacalna. Ale to może się klientom, zwłaszcza indywidualnym, nie spodobać, a wówczas znowu zaczną częściej zaglądać do resellerów po komputer. O ile z taką sytuacją możemy mieć do czynienia w przyszłości, o tyle już teraz do powrotu popularności i wzrostu znaczenia C-brandów przyczyniła się popularyzacja gamingu.

Damian Godos

Program Manager, Systems & Infrastructure Solutions, IDC

Trzeci kwartał 2016 r. nie był dla komputerów PC pomyślny. Producenci sprowadzili do Polski 351 tys. notebooków – to o 30 proc. mniej niż przed rokiem. Z kolei liczbę sprzedanych komputerów stacjonarnych szacujemy na 182 tys. sztuk, co oznacza dziesięcioprocentowy spadek w ujęciu rocznym. Powodów tak dotkliwej regresji jest kilka – najważniejsze to pełne magazyny dystrybucyjne oraz wstrzymanie inwestycji w sektorze publicznym. Warto zauważyć, że zaraportowaliśmy wzrosty na rynku komputerów stacjonarnych sprzedawanych klientom indywidualnym. W tym segmencie obserwujemy rosnącą w siłę społeczność graczy, a mocnym bodźcem do wymiany samej karty graficznej bądź całego zestawu komputerowego była zaprezentowana nowa generacja gamingowych kart graficznych.

 

– Rynek składaków jest przeznaczony w dużej części dla graczy, którzy poszukują wszystkich komponentów na własną rękę. Ze względu na coraz większe zainteresowanie e-sportem segment podzespołów do komputerów miał się w bieżącym roku bardzo dobrze – mówi Jacek Ruciński, Purchasing Director w Actionie.

Chociaż jeszcze za wcześnie, aby wypatrywać wzrostu udziału C-brandów w związku z kłopotami A-brandów, to właśnie modą na elektroniczną rozrywkę można tłumaczyć tegoroczny wzrost znaczenia „małego montażu”. Jest to widoczne m.in. w zestawieniach IDC (patrz wykres: Struktura rynku PC w Polsce). Wprawdzie C-brandów nie przybywa znacząco, ale gdyby nie gaming, dalej by ich ubywało.

– Lista odbiorców komputerów składanych jest coraz krótsza. Są one najczęściej oferowane w małych i średnich przetargach bez wadium, w których C-brandy są konkurencyjne. Jak wiadomo, w 2016 roku liczba takich przetargów jest dużo niższa niż zwykle, więc skala produkcji małego montażu jest w tym roku mniejsza – mówi Tadeusz Kurek, prezes NTT System.

 

Desktopy: minimum 7 proc. w dół

W pierwszym półroczu 2016 r. krajowy rynek wchłonął ok. 330 tys. desktopów. Z szacunków CRN Polska wynika, że było to 326 tys., zaś z danych udostępnionych przez IDC – 333,3 tys. urządzeń. Z kolei w ciągu pierwszych sześciu miesięcy ubiegłego roku sprzedano od 360 do ponad 370 tys. maszyn. To oznacza co najmniej 7-proc. spadek, za który w największym stopniu odpowiada sprzęt markowy. Nieodmiennie najwięksi gracze to Dell, HP Inc. i Lenovo (kolejność alfabetyczna). Najlepiej poradziło sobie Lenovo, które ze sprzedażą na poziomie 50 tys. desktopów z trzeciego miejsca wysunęło się na pozycję pierwszą, wyprzedzając o włos zeszłorocznego lidera, a więc Della (48 tys. szt.). Na miejscu trzecim znalazło się HP Inc. (37 tys.). Spośród wspomnianych firm jedynie HP Inc. udostępniło nam swoje dane dotyczące sprzedaży w I połowie br. Pozycję dwóch pierwszych graczy szacujemy, opierając się na źródłach nieoficjalnych, z których wynika, że Lenovo nieznacznie wyprzedza Della w skali półrocza, ale…

– …według danych IDC za III kw. bieżącego roku Dell jest liderem sprzedaży biznesowych komputerów stacjonarnych w Polsce i mamy ambicję pozostać na tej pozycji – mówi Sebastian Antkiewicz, Client Solution Lead z polskiego oddziału Della.

 

Notebooki – duże spadki

W 2016 r. największe spadki obserwujemy w segmencie sprzętu przenośnego. Ale czy rzeczywiście niski popyt można uznać za zaskakujący? W minionym półroczu sprzedano 835–850 tys. laptopów. Rok temu – prawie milion. Takie zestawienie jednoznacznie wskazuje, że skala spadków jest bardzo duża. Trzeba jednak pamiętać, że w opisywanym segmencie notowano w ostatnich latach bardzo duże wzrosty. Jeszcze w pierwszych sześciu miesiącach 2013 r. sprzedano nieco ponad 800 tys. notebooków, rok później ponad 900 tys., zaś w 2015 r. – niemal  980 tys. sztuk.

W latach 2014–2015 mieliśmy duże wzrosty związane z bardzo atrakcyjnymi cenami sprzętu. Niskie ceny wynikały z kombinacji dwóch czynników: dobrej kondycji naszej waluty względem dolara oraz symbolicznej wartości systemu operacyjnego w wersji Bing. Jak wiadomo, w bieżącym roku dolar jest droższy o złotówkę, a system Bing – zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami producenta – został wycofany. Być może niejeden klient, mając świadomość ograniczonej w czasie oferty na tani system, zdecydował się na zakup maszyny w zeszłym roku. Stąd tak duża różnica w wynikach półrocznych lat 2015 i 2016.

Lista najważniejszych dostawców sprzętu mobilnego jest praktycznie taka sama jak rok wcześniej. Nawet udziały procentowe poszczególnych producentów byłyby takie same, gdyby nie Asus, któremu jako jedynemu udało się utrzymać sprzedaż na zeszłorocznym poziomie (niemal 200 tys. sztuk). Wszyscy pozostali zanotowali spadek sprzedaży. Słaba koniunktura najbardziej dotknęła Lenovo, które znalazło nabywców na 70–80 tys. mniej urządzeń niż rok wcześniej w tym okresie. HP Inc. musiało zadowolić się wynikiem o 20 tys. mniejszym, zaś w przypadku Della redukcja w porównaniu z 2015 r. wyniosła 24 tys. szt.

 

Małe jest piękne

Obecnie obserwujemy coraz większe zainteresowanie komputerami stacjonarnymi o małych gabarytach. O skali zjawiska najlepiej świadczą dane od kluczowego dostawcy sprzętu komputerowego.

 

W przypadku przedsiębiorstw coraz większą popularnością cieszą się komputery o małych gabarytach, przede wszystkim w formacie SFF. W przypadku HP w trzecim kwartale br. takie rozwiązania stanowiły mniej więcej połowę sprzedaży desktopów. Rośnie także zainteresowanie obudowami ultra SFF, a ich udział w sprzedaży jest zbliżony do udziałów konstrukcji AiO – mówi Anna Ostafin, Category Manager w segmencie urządzeń konsumenckich HP Inc.

Producent ten udostępnił nam dokładne dane o typie sprzętu, jaki trafił do odbiorców biznesowych w pierwszej połowie roku: SFF – prawie 60 proc., AiO – ponad 20 proc., zaś desktopy w tradycyjnych obudowach – niespełna 20 proc.

Modne stają się nie tylko konstrukcje małe, ale też oryginalne.

W ofercie HP dostępny jest model nawiązujący konstrukcją do NUC, czyli HP Elite Slice, który poza niebanalnym wyglądem oferuje możliwość rozszerzenia o moduły do telekonferencji. Takie, które zawierają dodatkowe napędy czy też zapewniają bezprzewodowe ładowanie telefonu. Umożliwia to nie tylko lepsze wykorzystanie przestrzeni na biurku, ale także funkcjonalne i estetyczne wyposażenie sali konferencyjnej – wylicza Anna Ostafin.

Również Dell zwraca uwagę na popularność małych konstrukcji. Zdaniem producenta duży popyt na urządzenia małolitrażowe wynika też stąd, że niewielka kubatura nie przeszkadza w stosowaniu komponentów typowych dla bardzo wydajnych maszyn.

– Klienci bardzo chętnie wybierają nasze komputery typu Micro, których całkowita objętość obudowy to zaledwie 1,2 litra – zapewnia Sebastian Antkiewicz.

W tak małej obudowie mieszczą się: czterordzeniowy procesor Intel Core i7 z technologią vPro, 32 GB pamięci, dwa dyski twarde, a także przewodowa i bezprzewodowa karta sieciowa. Dzięki dedykowanym uchwytom komputer można z łatwością zamontować np. z tyłu monitora lub pod blatem biurka.

Z kolei jeśli chodzi o modele produkowane przez resellerów, popyt na C-brandy nie maleje, a profil najpopularniejszego sprzętu dobitnie świadczy o preferencjach klientów co do przeznaczenia maszyny.

– Nie widzimy ani spektakularnego wzrostu, ani spadku popularności obudów – mówi Krzysztof Wójciak, dyrektor zarządzający w Modecomie. – W tym roku zauważamy za to wzrost zainteresowania droższymi obudowami, przeznaczonymi do sprzętu gamingowego. Są to „skrzynki” w cenie brutto 200–300 zł, a nawet droższe. Popyt na komputery dla graczy rośnie z roku na rok w trybie skokowym. Przewiduję, że z taką sytuacją będziemy mieli do czynienia przynajmniej do końca 2019 r.

 

Z ostatniej chwili

Jak kształtuje się zapotrzebowanie na komputery w trzecim kwartale i jak oceniają sytuację producenci i dystrybutorzy w połowie ostatniego kwartału? Zdania są podzielone. Przykładowo z danych NTT System, które specjalizuje się w obsłudze przetargów i zamówień publicznych, wynika, że sytuacja w drugim półroczu jest dużo lepsza niż w pierwszym.

W pierwszej połowie roku sprzedaliśmy 11 tys. desktopów, zaś w samym trzecim kwartale ponad 7 tys. – mówi Tadeusz Kurek, prezes NTT System.

Również przedstawiciele Asusa, który specjalizuje się w produkcji sprzętu przeznaczonego na rynek konsumencki, nie narzekają na wyniki w ostatnich miesiącach.

– W dwóch pierwszych kwartałach sprzedaliśmy 195 tys. notebooków, a w trzecim 110 tys. – wylicza Piotr Anioła, Product Manager w Asus Polska.

Niestety, mało którzy dostawcy mają się czym chwalić.

– Z pierwszych danych wynika, że w październiku popyt na komputery zmalał o około 40 proc. w stosunku do analogicznego miesiąca rok wcześniej. Był to mniejszy spadek niż w sierpniu, kiedy zmiany w prawie zamówień publicznych spowodowały załamanie popytu i spadek o 80 proc. – mówi Jacek Ruciński z Actionu. – Jednak w dalszym ciągu daleko jeszcze do odwrócenia regresu. Z warunków dopłat unijnych 2014–2020 można wywnioskować, że w 2018 r. nastąpi odwrócenie trendu, w przeciwnym razie środki te mogą przepaść.

Wstępne dane za trzeci kwartał bieżącego roku na pewno do optymistycznych nie należą. W przypadku notebooków zmniejszenie  zamówień sięga 30 proc. – sprowadzono 350 tys. urządzeń (wobec pół miliona rok temu). Spadki najbardziej dotknęły Lenovo. Lider, który w III kwartale 2015 r. zamówił 200 tys. laptopów, w okresie od lipca do września 2016 musiał zadowolić się liczbą ponad połowę niższą.

Jak będzie wyglądać cały 2016 r., trudno jeszcze ocenić. W połowie listopada (gdy powstawał artykuł) niełatwo było przewidzieć końcowe wyniki sprzedaży. Zwykle na 10 minut przed końcowym gwizdkiem sędziego, gdy wynik na tablicy wynosi 2:0, można z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa wskazać zwycięską stronę. My na razie wstrzymamy się z końcowym werdyktem. Zwłaszcza po nie tak dawnym meczu Borussia – Legia…