Mirosław Tarasiewicz zdobył wyższe wykształcenie na Politechnice Wrocławskiej. Ukończył Wydział Elektroniki z dwiema specjalnościami: telekomunikacja i systemy komputerowe. Tytuł Executive MBA Program zdobył na Akademii Ekonomicznej. Karierę zawodową rozpoczął w 1991 roku we wrocławskim Incomie. Wprawdzie w czasie studiów także prowadził działalność zarobkową, ale nie była ona źródłem stałych dochodów.

W Incomie zdobywałem pierwsze szlify w biznesie komputerowym, który na początku lat dziewięćdziesiątych dopiero się rozwijał ­ – wspomina Mirosław Tarasiewicz, Postać Rynku IT ’99. ­ – Handlowałem takimi markami, jak Seagate, Citizen czy Genicom. Możliwości awansu były jednak dosyć ograniczone ­ – dodaje.

Po półtora roku pracy w Incomie, gdy w branży dystrybucyjnej modne zaczęło być tworzenie lokalnych oddziałów, Mirosław Tarasiewicz otrzymał propozycję zorganizowania biura Systemu 3000 we Wrocławiu. W pół roku stworzył zespół, a następnie zgodził się na przeprowadzkę do Krakowa i zajęcie się polityką handlową całej firmy ­ na stanowisku dyrektora handlowego. Po roku wytężonej pracy zdecydował się jednak na powrót do rodzinnego Wrocławia, do firmy, w której próbował sił jako handlowiec.

–­ Zadecydowały względy osobiste. Cotygodniowe przejazdy na trasie Wrocław-Kraków były dość męczące. Rozłąka z rodziną tym bardziej – uzasadnia tę decyzję Mirosław Tarasiewicz.

Tym razem objął eksponowane stanowiska ­ wiceprezesa i dyrektora zarządzającego. – ­ Wydawało mi się, że w Incomie coś się zmieniło, dlatego stwierdziłem, że warto spróbować jeszcze raz ­ – twierdzi. Przepracował w Incomie pół roku i postanowił „poszukać szczęścia poza branżą”. Znalazł się w firmie ABCO, specjalizującej się w dystrybucji i sprzedaży towarów konsumpcyjnych, tzw. szybkorotujących. To holenderskie przedsiębiorstwo (później wykupione przez amerykan, działa pod nazwą McLane Polska) w 1996 r. uzyskiwało obroty ok. 600 mln zł rocznie i zatrudniało ponad sześćset osób. Mirosław Tarasiewicz na początku kariery w ABCO był dyrektorem oddziału, a następnie dyrektorem regionalnym, odpowiedzialnym za cztery biura i 250 osób.

 

 

–­ W ABCO najwięcej się nauczyłem –­ mówi – ­ bo  firma naprawdę bardzo dobrze była zarządzana. Kolejnym etapem kariery zawodowej Mirosława Tarasiewicza było stanowisko prezesa zarządu spółki akcyjnej Howell, do której przeszedł w 1997 roku. Nie wspomina jednak tego okresu jako najbardziej udanego. ­ – To był przemysł ciężki ­ niestety także dla ludzi w nim pracujących. W branży hutniczej od lat sześćdziesiątych nic się nie zmieniło. Na razie nie działają tam prawa wolnego rynku – podsumowuje nienajlepsze wspomnienia. Mimo wielu trudności, udało mu się jednak dokończyć projekt wprowadzenia Howella na giełdę. Doświadczenie to okazało się przydatne i zaowocowało kolejnym sukcesem zawodowym Mirosława Tarasiewicza ­ wprowadzeniem na giełdę StGroup. Zanim jednak rozpoczął pracę w Soft­-troniku, który przekształcił się w STGroup, próbował działalności na własny rachunek. Założył małą firmę konsultingową, którą zlikwidował dopiero kilka miesięcy temu. Do wrocławskiego dystrybutora, wspomnianego Soft-tronika, zajmującego się sprzedażą z wartością dodaną, trafił przez konkurs na stanowisko prezesa, ogłoszony po odejściu Jerzego Pyki.

Największym osiągnięciem w STGroup było zakończenie procesu publicznej sprzedaży akcji spółki. Niektórzy twierdzili nawet, że było to główne i jedyne jego zadanie. ­ – Nie sądzę, żeby tak było, bo w takim razie powinienem w tym momencie zrezygnować. A nadal jestem prezesem i nie zamierzam odchodzić. Wprowadzenie firmy na giełdę nie oznacza końca wszelkich problemów oraz początku okresu dobrobytu. Spółkę czekają dalsze trudne decyzje oraz inwestycje. Głównym zadaniem prezesa i rady nadzorczej jest budowanie przyszłości przedsiębiorstwa. W takiej firmie jednak nie można uciec od codziennego zarządzania ­ – twierdzi Mirosław Tarasiewicz.

Plan rozwoju spółki zakłada skupienie się na dystrybucji, ale z jeszcze wyraźniejszym przesunięciem się w kierunku produktów zaawansowanych. – ­ Nie widzę przyszłości w dystrybucji wolumenowej. Ale oprócz tzw. Value Added Distribution chcemy także zaistnieć na innych rynkach np. internetowym. Planujemy uczynić z niego, obok dystrybucji, naszą drugą nogę.

­ Mirosław Tarasiewicz z pewnością nie osiądzie na laurach. Prezes StGroup z powodzeniem wdrożył zintegrowany system zarządzania System 21, firmy JBA. Ogólnie pojęta teoria zarządzania nie jest przez niego traktowana jak tylko jedno z narzędzi współczesnego biznesu. – Zainteresowałem się tym szczególnie, gdy zacząłem współpracować z zachodnimi managerami. Zobaczyłem, że metody popularne w Polsce, na Zachodzie, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych, przestały być stosowane 10, 20 lat temu. Nauka zarządzania poszła naprzód. Pojawiły się nowe trendy np. lead management, organizacje samouczące się, re-engineering. Traktowanie organizacji jako maszyny, gdzie każdy jest częścią systemu, jest nieracjonalne. Inne podejście, szczególnie w branży zaawansowanych technologii, może przynieść naprawdę lepsze efekty – tłumaczy prezes zarządu STGroup. ­ Wzbogacanie wiedzy na temat zarządzania leży w kręgu szczególnych zainteresowań Mirosława Tarasiewicza, stara się pielęgnować wiedzę na jej temat. Nie wyklucza on robienia doktoratu z tej dziedziny.