Powoli, ale do przodu
Sosnowiecki Ex.T specjalizuje się w instalacji radiolinii. Założyciele i szefowie firmy, Adam Paluch i Piotr Hepner, mówią o tym, że instalacja masztów antenowych wymaga czasami nie lada akrobacji i że dobrze samemu być sobie sterem, żeglarzem i okrętem.
Właściciele Ex.T są dumni ze swojej oferty z powodu jej kompleksowości. Firma doradza,
projektuje, pośredniczy w załatwianiu
formalności w UKE, instaluje radiolinie,
stacje bazowe, montuje konstrukcje podantenowe, prowadzi serwis łączy,
instaluje szafy telekomunikacyjne, przygotowuje systemy zasilania. Słowem robi
wszystko, czego potrzebują operatorzy telekomunikacyjni. Wśród klientów
sosnowieckiego przedsiębiorstwa są zarówno małe, lokalne firmy ISP (zresztą
według Adama Palucha w Polsce jest ich
wyjątkowo dużo), jak i duże.
– Rzecz jasna z wyłączeniem
Telekomunikacji Polskiej, która jest samowystarczalna pod każdym względem,
również w dziedzinie Internetu radiowego –
przyznają w Ex.T. Twierdzą, że współpracują ze wszystkimi innymi
operatorami i dostawcami, np. Polkomtelem,
Crowleyem,GTS Energis, Netią. Ex.T. działa na rynku od ponad dziewięciu lat.
Jaką ma receptę na sukces? – Czytać,
uczyć się i ciągle sprawdzać, jak się ma
teoria do praktyki – mówi Adam Paluch.
Droga do masztu
Łącza
radiowe Ex.T. wykorzystują pasmo licencjonowane. Firma oferuje linki typu
punkt-punkt lub wielopunktowe. Może zaprojektować linie przesyłowe o różnej przepustowości i interfejsach, w zależności
od oczekiwań operatora. Z oferowanych przez
siebie masztów antenowych właściciele przedsiębiorstwa są szczególnie
zadowoleni. – Mamy ich całą gamę –
twierdzi Adam Paluch. – Na przykład
typowe konstrukcje przeznaczone do montażu na kominach, na wieżach oraz na
budynkach wolno stojących. Przyznają, że montaż anteny może stanowić
wyzwanie. – Nie ma jednak rzeczy
niemożliwych – przekonuje Adam Paluch.
Najprościej postawić maszt mierzący nie więcej niż 3 m.
Wtedy nie są potrzebne zezwolenia. – Chociaż
teraz i tak mniej jest formalności niż
kiedyś – ocenia Piotr Hepner. – W
większości przypadków wystarczy zgłoszenie budowlane. Kompletuje się dokumenty
i zanosi do urzędu. Jeśli urzędnicy nie
zgłoszą zastrzeżeń w ciągu miesiąca,
zakłada się maszt.
Na załatwieniu formalności sprawa się nie kończy. – Zarządcy lub właściciele budynków potrafią
utrudnić pracę – nie ukrywa Piotr Hepner. Zdaniem naszych rozmówców np.
deweloperzy wciąż jeszcze po macoszemu traktują kwestię uwzględnienia w projektach architektonicznych instalacji łączy
internetowych. – Nadal nowe budynki nie są przygotowane do montażu łączy –
narzeka Piotr Hepner. Zdarza się, że specjaliści z
Ex.T. chcą dokonać prostej instalacji, polegającej na połączeniu kablem
anteny na dachu z jednostką wewnętrzną
(IDU) w pomieszczeniu na parterze. – Na miejscu okazuje się jednak, że jest z tym problem, bo nie zrobiono szachtów kablowych
– opowiada Piotr Hepner. – A nawet jak są, to nie ma z kolei tzw. przepustu między dachem a wnętrzem budynku . To problem, który – zdaniem resellera –
dotyczy nie tylko dostawców Internetu, ale również firm instalujących
klimatyzatory, które stawia się na dachu.
Nasi rozmówcy przyznają, że jednak
podejście deweloperów się zmienia. Na przykład w Katowicach
wiele nowych budynków od razu przystosowano do instalacji kabli miedzianych lub
światłowodów. – Za jakiś czas, choć w Polsce na pewno jeszcze na to poczekamy,
światłowód będzie w każdym budynku –
przewiduje Adam Paluch. Według właścicieli Ex.T. na montażu masztów antenowych
trzeba się dobrze znać. Zdawać sobie sprawę z zagrożeń
stwarzanych przez np. wiatr i uświadomić je
operatorowi. – Należy wszystko
przewidzieć i obliczyć przed montażem – wyjaśnia Adam Paluch – by nie doszło do
wypadku.
Wiedza procentuje
Przedstawiciele Ex.T. obserwują, że
operatorzy muszą korzystać z coraz
nowocześniejszych technologii, żeby się rozwijać. – To prosta zależność – tłumaczy Adam Paluch. – Im większa odległość i przepustowość radiolinii, tym większe anteny są
potrzebne. My potrafimy projektować i instalować
takie rozwiązania. Poza tym świetnie znamy się na sprzęcie i możemy w tej
kwestii doradzać klientom. Ich zdaniem warto zwrócić uwagę na produkty
marki NEC. – Producent ten ma najlepsze
radiolinie – mówi Piotr Hepner.
– To jedna z nielicznych firm, która nie przeniosła produkcji
do Chin. Wprawdzie jeszcze rok temu ceny NEC-a były znacznie wyższe niż u konkurencji, ale producent postanowił
zliberalizować swoją politykę. Zdaniem właścicieli Ex.T. NEC ma ofertę korzystną dla mniejszych
operatorów.
Piotr Hepner mówi, że wybór
sprzętu to jedno, a fachowe zaprojektowanie
połączenia to drugie. – Trzeba
przeliczyć, jaka powinna być moc odbieranego sygnału, aby linia działała bez
awarii przez 99,99 proc. czasu w ciągu roku – podkreśla.
– Można wprawdzie stworzyć połączenie na
niewielkich antenach, na bardzo dużą odległość, ale będzie działać tylko przez
200 dni w roku. Dopuszczalne przerwy w funkcjonowaniu radiolinii Ex.T według
właścicieli firmy trwają nie więcej niż 2 tys.
sekund rocznie. Zakłócenia wynikają najczęściej z opadów deszczu lub
gęstego śniegu.
Kryzys w cudzysłowie
Ex.T. odczuło spowolnienie ekonomiczne,
jednak zarządzający firmą są przekonani, że nie było one uzasadnione stanem
polskiej gospodarki. W ich ocenie
kontrahenci wstrzymywali wydatki na inwestycje przez mniej więcej pół roku. –
Jednak operatorzy teraz w dwójnasób
nadrabiają zaległości – cieszy się Adam Paluch. Optymistycznie nastraja też
fakt, że ostatnio na rynku IT dużo mówi się o cloud
computingu. Przedstawiciel Ex.T. uważa, że chmura istnieje nie od dziś, tylko dopiero
teraz zaczęto ją silnie promować. Przyznaje, że cloud computing to woda na młyn
operatorów i firm takich jak Ex.T, ponieważ
im więcej danych jest przesyłanych, tym lepsze muszą być łącza.
Jak to się stało, że Adam Paluch
i Piotr Hepner wyspecjalizowali się w radioliniach? – Zawsze
uważnie obserwowaliśmy rynek i potrzeby
klientów – opowiada Piotr Hepner. – Zaczynaliśmy od obsługi, wykonawstwa. Potem
nadarzyła się okazja, by zrealizować zlecenie dane bezpośrednio przez klienta. Przedsiębiorcy
dostrzegli, że na polskim rynku brakuje dostawców masztów antenowych. – Operatorzy potrzebują radiolinii, ale nie
zawsze jest na czym je powiesić – twierdzi
Adam Paluch. – Mało jest fachowców,
którzy wiedzieliby, jakie warunki trzeba spełnić, by zainstalować antenę i zrobić to zgodnie z
regułami sztuki.
Początki ich
działalności sięgają mniej więcej 2001 r.,
ale Paluch i Hepner pracują razem dłużej,
od czasów liceum. Podejmowali się wtedy różnych zleceń. Adam Paluch prowadził
małą firmę ISP. Przez cały czas starali się zgromadzić jak najwięcej informacji
o biznesie, którym się zajmowali.
Jednocześnie mieli ambicje, żeby się rozwijać. O powodzeniu
zadecydowały na pewno upór i pracowitość,
ale przyznają, że nie zabrakło im też szczęścia. – Czasami w wyniku korzystnych zbiegów okoliczności powstaje
coś pozytywnego – mówi Adam Paluch.
Zbudowali swoją firmę od podstaw, nie korzystając z pomocy inwestorów. Teraz cieszą się, że
zachowali niezależność. Są pewni, że rynek będzie się rozwijał, choć państwo
nie ułatwia działalności operatorom internetowym. – Grunt jednak, to kierować się zdrowym
rozsądkiem i spokojnie robić swoje –
podsumowuje Adam Paluch.
Podobne artykuły
Przedstawiamy integratora: PC.Net
Sosnowiecki integrator PC.Net obchodzi w bieżącym roku 10-lecie istnienia. W kolejną dekadę wchodzi z nadzieją, że producenci przestaną popierać sprzedaż ze złotówkowymi marżami.