Gdyby zapytać przypadkowego przechodnia w dowolnym wieku, jakie polskie komputery, tablety czy smartfony może dziś kupić w sklepie, prawdopodobnie zamyśliłby się, podrapał po głowie i udzielił odpowiedzi: nie wiem. A jednak są: nasze rodzime marki, kreowane niekiedy przez lata, a czasem bardzo szybko wyrastające na potęgę w swoim segmencie rynku. Zanim jednak pojawiły się najnowsze rodzime pecety i tablety, już dawno w Polsce powstawały – projektowane od podstaw – maszyny analogowe i komputery (nie mylić z minikomputerami i komputerami osobistymi).

Informatyka jako pochodna matematyki

Największy powojenny projekt opracowany przez Grupę Aparatów Matematycznych Państwowego Instytutu Matematycznego (GAM) zyskał nazwę Analizatora Równań Różniczkowych. Ta zbudowana przez zespół Leona Łukasiewicza na bazie lamp elektronowych maszyna, służąca do rozwiązywania układu ośmiu równań różniczkowych zwyczajnych pierwszego rzędu, sięga korzeniami 1948 r. Otóż 23 grudnia w gmachu Zakładu Fizyki Doświadczalnej przy ul. Hożej w Warszawie odbyło się spotkanie zorganizowane przez profesora UW Kazimierza Kuratowskiego, na które zostali zaproszeni wybitni matematycy i logicy tamtych czasów. Inspiracją dla matematyków, prognozujących wykorzystanie maszyn liczących w badaniach matematycznych, był ENIAC – analogowy komputer złożony z 18,8 tys. lamp elektronowych. W zrujnowanej wojną Warszawie, pozbawiony początkowo siedziby zespół projektantów, niemający odpowiedniego praktycznego doświadczenia, rozpoczął prace nad pierwszym polskim komputerem analogowym: Analizatorem Równań Różniczkowych. Dziś możemy oglądać tę maszynę, składającą się z sześciu potężnych modułów wielkości szafy, w Muzeum Techniki w Warszawie. Kluczowym elementem, który zadecydował o rozwoju polskich komputerów w GAM, było opracowanie ultradźwiękowej pamięci rtęciowej, wykorzystywanej w późniejszych projektach.

 

Przed e-mailem był EMAL

Z kolei pierwszy polski cyfrowy komputer powstawał w latach 1953–1955. EMAL, bo tak się nazywał, nigdy nie został ukończony. Powodem był brak materiałów o odpowiedniej jakości. Wiemy jednak, że w jego wnętrzu znajdowało się 1000 lamp elektronowych i pamięć rtęciowa (512 słów o długości 40 bitów mieszczących się w 32 rurach z rtęcią). W sumie aż do 1958 r. musieliśmy czekać na oficjalną premierę pierwszego rodzimego komputera cyfrowego – XYZ (wzorowanego na architekturze IBM 701). Dzięki szybkiej pamięci akustycznej XYZ mógł wykonywać ok. 800 operacji na sekundę.

 

Następnie, w roku 1961, powstaje ZAM-2, który był udoskonaloną wersją komputera XYZ. Zarówno XYZ, jaki i ZAM-2 miały w swoich „szafkach” pamięci bębnowe i rtęciowe ultradźwiękowe o czasie dostępu 0,5 ms. W ciągu trzech lat wyprodukowano jedynie 12 maszyn tego typu. Dwa lata później światło dziennie ujrzał prototyp ZAM-41, wyposażony w pamięci ferrytowe i bębnowe oraz taśmy magnetyczne wykorzystywane do składowania danych. W sumie powstało 16 maszyn typu. ZAM-41.

Jednak pierwszym seryjnie produkowanym polskim komputerem był UMC-1. Maszynę zbudowano wyłącznie na bazie lamp elektronowych i pamięci bębnowych. Pierwsze 5 egzemplarzy przygotowała Politechnika Warszawska, zaś po przekazaniu dokumentacji Elwro do użytku weszło kolejne 25 urządzeń.

 

Najlepsze komputery bloku wschodniego

Na początku 1959 r. powstaje państwowe przedsiębiorstwo o nazwie Wrocławskie Zakłady Elektroniczne Elwro. Partia zdecydowała, że Elwro ma być fabryką polskich komputerów. Zaczęło się od cyfrowego przelicznika S-1, który posłużył za bazę do opracowania prototypu maszyny cyfrowej Odra 1001 w 1961 r. Późniejsze modele Odry z serii 1300 były zgodne z komputerami ICL 1904 firmy International Computers and Tabulators. Kontrakt zawarty w 1967 r. doprowadził do zbudowania w 1970 r. ośmiu maszyn Odra 1304 i zbioru współpracujących z Odrą urządzeń wejścia/wyjścia: czytników kart perforowanych, drukarek wierszowych, terminali, pamięci taśmowych. Odra 1304 oprócz systemu operacyjnego oferowała już możliwość tworzenia programów w językach COBOL, ALGOL i FORTRAN. Istniała również bogata, jak na owe czasy, biblioteka obejmująca tysiąc programów.

W lata 70. wkraczaliśmy z najlepszymi komputerami w całym tzw. bloku wschodnim. Jeśli chodzi o serię 1300 (modele 1304, 1305, 1325), to wyprodukowano aż 578 egzemplarzy. Dwa modele Odry 1305 pracowały w PKP aż do 2010 r.  Pierwszy, który wyłączono 1 kwietnia tamtego roku, obsługiwał System Kierowania Pracą Stacji. Pomagał zarządzać składem i rozrządem wagonów towarowych na siedmiu stacjach Dolnego Śląska i Opolszczyzny. Maszyna wykorzystywana była do rejestracji online i obliczeń związanych m.in. z siłą hamowania składów oraz ich optymalizacją. Ten model Odry pracował w systemie 24/7 przez 25 lat. Celem zapewnienia bezustannego działania w odwodzie trzymano drugi system komputerowy. Znajdował się w Ośrodku Informatyki PKP w Lublinie i wyłączono go miesiąc później.

 

Cud nad Odrą

Odra okazała się fenomenem w standardzie RIAD (kompatybilność w zakresie oprogramowania) wymuszonym przez specjalistów z Moskwy w 1968 r. Polska maszyna najszybciej realizowała testowy program zawierający milion operacji, opracowany przez Czechosłowacką Akademię Nauk. Wojskowa wersja Odry 1325 (Rodan 10) posłużyła 27 marca 1999 r. do namierzenia i zestrzelenia samolotu F-117 Nighthawk. Ten myśliwiec bombardujący był niewidzialny dla radarów, ale Rodan 10 nie tylko wychwycił jego obecność, ale także bezbłędnie zdiagnozował, że to maszyna produkcji amerykańskiej. W latach, kiedy programowano opisywany komputer, USA były wrogiem numer jeden, więc polska maszyna, w której zapisane były parametry amerykańskich samolotów bojowych, bezzwłocznie wszczęła alarm. Serbska obrona przeciwlotnicza niemal natychmiast wydała rozkaz do ataku, który został przeprowadzony przez poradziecką baterię rakietową. Amerykanie byli w szoku, bo razem z samolotem w utracili przekonanie o tym, że radary i komputery Układu Warszawskiego nie mają prawa wykryć myśliwca klasy stealth. Stał się jednak cud i stara polska myśl techniczna okazała się lepsza niż naszpikowane najnowocześniejszymi systemami militarne cacko na usługach supermocarstwa.

 
Era małego komputera

Wrocławskie Zakłady Elektroniczne Mera (których częścią od 1964 r. stało się Elwro) to istotny punkt na mapie polskich wytwórców komputerów. Mera odpowiada za pierwsze opracowane w latach 70. minikomputery. Znacznie mniejsze od mieszczącej się w pokaźniej szafie Odry, a więc: K-202, Mera 300/400 oraz SM-4. Jacek Karpiński, uznawany za twórcę 16-bitowego komputera K-202, wprowadził do maszyn stronicowanie pamięci, co umożliwiało wykorzystywanie pamięci operacyjnej o trudnej wówczas do wyobrażenia pojemności 8 MB. Łącznie wyprodukowano ok. 130 egzemplarzy K-202. Posłużyły jako wzorzec do opracowania 16-bitowej Mery 400, wytwarzanej w latach 1978–1987.

Początek lat 80. przetoczył się przez mieszkania i domy potężną, 8-bitową falą uderzeniową. To właśnie wtedy Atari debiutowało z modelami 400 i 800, które stanowiły bazę do zbudowania popularnych w Polsce Atari 800XL i Atari 65XE. W tamtym okresie Commodore wprowadził do sprzedaży cieszący się największym powodzeniem komputer wszechczasów Commodore 64, zaś Brytyjczyk Clive Sinclair zasłużył na szlachecki tytuł „sir” za projekt ZX Spectrum. Polacy, wciąż oddzieleni murem berlińskim od tętniącej życiem komputerowej rzeczywistości, uczyli się budować własne maszyny. W tym celu sprowadzali (często w podręcznym bagażu) niezwykłe wynalazki zachodniej cywilizacji. Oba najpopularniejsze polskie komputery powstały właśnie na bazie zachodnich pomysłów.

Pierwszy z nich – Meritum – powstał w zakładach Mera-Elzab w 1983 r. Maszynę zamknięto w drewnianej obudowie, dla niepoznaki pomalowanej niebieską farbą. Była ubogim bratem Tandy-Radio Shack 2, z bijącym sercem sklonowanego układu Z-80. Nieco później, w 1986 r., Elwro buduje Juniora – zgodny z ZX Spectrum komputer umieszczony w obudowie od zabawkowego, elektronicznego syntezatora Elwirka (stąd obecność… podstawki na nuty). Junior stał się nieodłącznym elementem szkolnych pracowni komputerowych końca lat 80. i pierwszej połowy lat 90. Dzięki opcji pracy w sieci Junet, łączącej Juniory z komputerem nauczyciela, możliwe było udostępnianie aplikacji uruchamianych z dyskietek. Niestety, zawodność Junetu i trudny dostęp do urządzeń peryferyjnych okazały się przyczynkiem do upadku Juniorów. Planowano wprawdzie sprzedaż edycji 804 z wbudowaną stacją dyskietek 3,5”, jednak poza krótką prototypową serią liczącą około 200 egzemplarzy Junior 804 nigdy nie zagościł w polskich domach.

 

Mazovia: zgodna z IBM PC

Poważnym krokiem, mającym na celu zbudowanie polskiego komputera na solidnych podstawach, było utworzenie spółki Mikrokomputery, która w 1984 r. pokazała światu polski klon IBM PC XT. Ze względu na ograniczenia eksportowe CoCom (patrz: przypis na str. 10) części Mazovii musiały być wytwarzane w bloku wschodnim. Komputer miał wydajny odpowiednik 16-bitowego procesora 8086, potrafił wyświetlać polskie znaki, a także zaistniał w filmie „Pan Kleks w kosmosie”. Niestety, wysoka cena oraz kiepska organizacja produkcji i dystrybucji pierwszego polskiego (klona) PC doprowadziły projekt do klęski komercyjnej. Zdołano wyprodukować kilka tysięcy sztuk, zanim Mazovia przegrała walkę z importowanymi z zachodu, tańszymi, bardziej sprawnymi i elastycznymi w zakresie doboru komponentów pecetami.

 
Hiperinflacja i czas reform

Lata 90. zapamiętamy jako czas reform prof. Balcerowicza, spadek wartości złotówki (liczonej w dolarach) oraz okres rozkwitu polskich prywatnych przedsiębiorstw. To, co było przyczyną przegranej Mazovii, przeobraziło się w ocean możliwości dla rekinów biznesu, które miały pomysł na złowienie najlepszej zdobyczy: klientów chętnych wydać pieniądze na swój pierwszy komputer. Pod koniec lat 80. powstaje Optimus, NTT System, zaś na początku lat 90.: TCH Components, Veracomp, JTT Computer, Action, APN Promise oraz Wilk Elektronik. Jeśli uważnie przyjrzymy się obudowom leciwych pecetów, oferowanych obecnie na internetowych aukcjach w kategorii „Stare komputery”, prawdopodobnie odnajdziemy kwadratową nalepkę z logo jednej z wymienionych firm, a w ich wnętrzach komponenty polskich dystrybutorów. Najbardziej dynamiczny okres sprzedaży komputerów osobistych zaowocował szybkim spadkiem cen i… lekceważącym podejściem klientów do wzornictwa. Przyzwyczajeni do oryginalnego designu Atari, Commodore’a czy Amigi, nagle zaczęliśmy upychać pod biurkami pecety w jak najtańszych obudowach.

Wiele powstałych w latach 90. polskich firm zajmujących się sprzedażą komponentów komputerowych i komputerów istnieje do dziś. Te, które nie przetrwały (Optimus, JTT Computer), do dziś prowadzą ze skarbówką boje  o odszkodowania. Na mapie polskich przedsięwzięć są również bardziej optymistyczne akcenty. Umiejętne dostosowanie się do warunków rynkowych pozwoliło wyrosnąć takim firmom jak ARAM czy Eureka Soft & Hardware. W obu przypadkach mamy do czynienia z dawnymi potentatami w zakresie osprzętu i oprogramowania do komputerów Amiga. Teraz ARAM to największa w Polsce firma zajmująca się organizacją i obsługą konferencji oraz imprez. Z kolei Eureka zmieniła się w instalatora systemów telewizji przemysłowej i narzędzi umożliwiających kontrolę czasu pracy.

Jedną z rynkowych ikon jest Wilk Elektronik, powszechnie znany producent nośników danych i modułów RAM. Firma zaczynała 23 lata temu w Tychach, zatrudniając dwóch pracowników. W ciągu sześciu lat stała się głównym dostawcą pamięci RAM w Polsce. Po zmianie siedziby w 2003 r. stolica polskich pamięci znalazła się w Łaziskach Górnych, 18 km od Katowic. Dziś Wilk Elektronik zatrudnia ponad 140 osób, a linia produkcyjna zajmuje powierzchnię 3 tys. m.kw.

 

Moda na smartfony i tablety

Kiedy przechadzamy się po centrach handlowych, nasze zmysły są atakowane przez nazwy egzotycznych marek odzieżowych. Gdyby poświęcić kilka minut na poszukiwanie firm, które stoją za tymi markami, okazałoby się, że ich producenci mają swoje siedziby w Polsce. Nie inaczej jest w przypadku nowoczesnych smartfonów i tabletów. Polski rynek opanowały rodzime marki. Nie trzeba szukać daleko. W przypadku tabletów to: Manta, Kyano, Goclever, Colorovo, Kruger&Matz, myTab, NTT czy Modecom. Na rynku smartfonów mamy Modecom, NTT, myPhone czy Pentagram. Większość nazw brzmi obco dla ucha przeciętnego klienta, ale każda z nich powstała na zlecenie polskich firm.

Najszybsze notebooki na świecie?

Made in Poland!

Doskonały sposób na zagospodarowanie niszy znalazła białostocka firma XNOTE, obierając za swój cel użytkowników, którzy wymagają od sprzętu jak największej mocy obliczeniowej i wydajności, dla których liczą się FPS-y w grach, szybka transmisja danych z dysku, możliwość precyzyjnego doboru komponentów komputera. Właśnie z myślą o nich powstała marka XNOTE. Jeśli kogoś stać na 8-rdzeniową stację roboczą z 3-dyskowym RAID-em SSD i nVidią Quadro K5100M opakowaną w notebooka ważącego 6 kg, polski producent chętnie złoży i dostosuje maszynę do zaleceń klienta.