Cyfrowa transformacja to strategiczne zagadnienie dla całej polskiej gospodarki. Wydaje się, że jest ono dzisiaj w Polsce zauważane. Mam na myśli trzy najważniejsze dla cyfrowej gospodarki strategie technologiczne, zainicjowane na styku ministerstw cyfryzacji, przedsiębiorczości i technologii oraz inwestycji i rozwoju. Są nimi: Strategia 5G, Strategia Sztucznej Inteligencji oraz Strategia (a na razie raport) Internetu rzeczy (IoT). I jakkolwiek obawiam się, że żadna z nich nie będzie – z uwagi na okres wyborczy – przedmiotem szerokiej, publicznej debaty, to uważam, że sensowne strategie w tych trzech obszarach są naprawdę potrzebne i trzeba o nich rozmawiać.

Nawiasem mówiąc, tryb pracy nad założeniami tych strategii przyjęty w Ministerstwie Cyfryzacji umożliwia zaangażowanie się bardzo szerokiej reprezentacji gospodarczej – zarówno przedstawicielom przemysłu teleinformatycznego, jak i nauki oraz specjalistom z obszarów zastosowań biznesowych. Przy czym, o ile każda z nich ma rację bytu na mapie drogowej rozwoju gospodarczego, o tyle ich wzajemne wzmacnianie się stwarza szanse jego radykalnego przyspieszenia.

Jeżeli jest jakiś obszar polskiej teleinformatyki, w którym dobrze wykorzystane szanse dzisiaj mogą stać się zalążkiem wielkiego, globalnego sukcesu w bliskiej przyszłości, to jest nim z pewnością szeroko rozumiana sztuczna inteligencja. W szczególności zaś biznesowe rozwiązania wykorzystujące wzmocnione uczenie maszynowe (Machine Reinforced Learning), przetwarzanie obrazów i języka naturalnego, wspierające funkcjonalną autonomię produktów (robotów, pojazdów, inteligentnych budynków) i usług (zarówno cyfrowych, jak też fizycznych, wzmacnianych cyfrowo).

Tego typu rozwiązania mogą powstawać szczególnie sprawnie tam, gdzie rozwija się infrastruktura umożliwiająca monitorowanie świata rzeczywistego, jego symulowanie oraz interakcję pomiędzy światem rzeczywistym a wirtualnym. Rozwój takich sieci stymuluje popyt na precyzyjne, wydajne i efektywne usługi do komunikacji między urządzeniami i sieciami urządzeń, co stanowi jeden z głównych celów wprowadzania sieci 5G, oczywiście nie tylko w Polsce (z wielu powodów nie jesteśmy w tym obszarze światowym liderem).

Te oczywiste synergie powinny pojawić się również w docelowych strategiach, w postaci dobrze zharmonizowanych priorytetów. Podstawowe pytanie, które należy sobie zadać, brzmi: gdzie wsparcie inwestycji w innowacyjne produkty daje polskim przedsiębiorcom największą szansę stworzenia globalnego produktu? Niemniej ważne zagadnienie dla wszystkich strategii technologicznych dotyczy tego, jak przeprojektować mechanizmy finansowania. Najważniejszym zadaniem, jakie dzisiaj wydaje się stać przed decydentami, jest zbudowanie takich mechanizmów, w których zarówno startupy, jak i dojrzałe innowacyjne firmy dotowane są poprzez finansowanie wdrożeń pilotażowych i ograniczonych rolloutów u użytkowników końcowych. Takie pieniądze zachęcają przedsiębiorstwa do cyfrowej transformacji, a jednocześnie umożliwiają twórcom produktów zbudowanie historii sprzedaży i zdobycie referencji. Te zaś stanowią znacznie lepszą podstawę do uzyskiwania atrakcyjnych wycen niż najpowszechniej dziś funkcjonujące bezpośrednie inwestycje w działania badawczo-rozwojowe startupów.

 

Technologiczna dyplomacja

Kolejnym z fundamentalnych zagadnień jest sprawna i skuteczna dyplomacja technologiczna. Coś w tej dziedzinie zaczyna się dziać, choć ciągle wydaje się, że większe zainteresowanie Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH) budzi dziś ściąganie do Polski inwestorów z zagranicy niż realna pomoc we wchodzeniu polskich firm na rynki zagraniczne. Tymczasem na polskim rynku nie brakuje pracy dla specjalistów od technologii. Jest wręcz odwrotnie. Dlatego otwieranie rodzimego rynku dla zagranicznych inwestorów technologicznych też wymaga podejścia systematycznego, opartego na rozumieniu potrzeb krajowych firm. Inwestorzy zagraniczni dodatkowo zwiększą presję na rynku pracy. Rodzi się pytanie: co wniosą w zamian?

Jeżeli rozwiązania inwestorów zagranicznych – tak jak w przypadku globalnych platform chmurowych – tworzą naturalny mechanizm globalnej dystrybucji, który mogą wykorzystać polskie firmy, jest to niewątpliwa korzyść. Jeżeli budują w Polsce część swoich struktur badawczo-rozwojowych w obszarze, w którym w Polsce brakuje know-how (np. telemedycyna czy komputery kwantowe), długofalowo jest to również wartość dla Polski. Jeżeli jedyny wkład stanowią miejsca pracy dla deficytowych specjalistów i transfer podatków do krajów o liberalnych politykach fiskalnych, to może nie warto takich działań szczególnie wspierać aktywnością urzędników czy ulgami inwestycyjnymi…

Transformacja przemysłu teleinformatycznego

Transformacja to ważne zagadnienie dla polskiego przemysłu teleinformatycznego. Sektorem, w którym od kilkunastu lat przebiega taki proces na całym świecie, jest telekomunikacja. Zwłaszcza w Europie sytuacja tego segmentu jest trudna. Dysponuje on co prawda środkami inwestycyjnymi, ale działania regulatorów zepchnęły wiele europejskich telekomów do roli tanich dostawców usług „powszechnej komunikacji” oraz infrastruktury przesyłu danych. Większość wartości dodanej, bazującej na inwestycjach w tę infrastrukturę, od lat przejmują globalni giganci usług chmurowych i usług OTT (Over-The-Top), dostarczający treści wideo, audio i inne media w internecie. Widać to niestety w wycenach europejskich firm telekomunikacyjnych, które wciąż generują gotówkę, którą można spożytkować na budowę kolejnych generacji sieci, jednak z punktu widzenia właścicieli i dostarczycieli kapitału inwestycyjnego problemem są zwroty z możliwych do zrealizowania inwestycji.

W Polsce dodatkowym kłopotem jest konieczność poluzowania absurdalnie rygorystycznych norm promieniowania EM. Bez tego działania nie tylko nie będzie nad Wisłą 5G, lecz należy się też liczyć z pogarszaniem jakości istniejących sieci. Trzeba mieć nadzieję, że rewizja norm zostanie szybko i skutecznie przeprowadzona. Żeby wyjść z narożnika, do którego firmy telekomunikacyjne zapędzili regulatorzy, decydują się one m.in. na inwestycje związane z pozyskiwaniem kompetencji umożliwiających rozwój złożonych usług w architekturze „cloud native” i ich skuteczne wdrażanie. Wydaje się, że 5G – w połączeniu z Internetem rzeczy – daje pewną nadzieję na wzmocnienie pozycji firm telekomunikacyjnych i wzrost ich atrakcyjności dla inwestorów.

 

Rynek IT również bardzo się zmienia. Jego wzrost napędzany był długo przez rozwój nowoczesnych usług finansowych, telekomunikacyjnych i konsumeryzację technologii (masowe upowszechnianie się podstawowych cyfrowych innowacji wśród konsumentów). Ogromny wewnętrzny popyt sprawił, że w Polsce istotną część wartego ponad 80 mld zł rynku ICT stanowił, ukształtowany w latach 1990–2010, ekosystem usług opartych na modelu integratorskim. Polegał on na współpracy globalnych dostawców technologii z największymi integratorami i ich podwykonawcami w dużych, złożonych projektach dla dużych, działających w Polsce klientów.

Dzisiaj klienci odwracają się od modelu integratorskiego. Chmura pozwala im cyfryzować się szybciej i taniej, jeśli chodzi o ich podstawowe potrzeby. Staje się też doskonałą platformą innowacji. Widzą oni też problem dotyczący długu technologicznego, jaki wykreowały dotychczasowe koncepcje i praktyki informatyzacji. Dlatego model integratorski szybko traci na atrakcyjności i przestaje generować wzrost. Efektem tego jest szybko postępująca konsolidacja rynku dużych i średnich integratorów. Co więcej, model ten nieefektywnie wykorzystuje coraz trudniej dostępny kapitał technologicznych kompetencji. Złożone projekty wymagają dużej liczby wysoko wykwalifikowanych projektantów, inżynierów i menedżerów, więc biznes integratorski praktycznie nie daje możliwości wzrostu przychodów bez proporcjonalnego wzrostu zatrudnienia.

Stagnacja i co z nią zrobić?

Efektem jest kilkuletnia już stagnacja na polskim rynku IT, do której cegiełkę dołożyła polityka kilku ministrów cyfryzacji, przedkładających insourcing nad współpracę z rynkiem. Aby wydostać się z tej pułapki, potrzeba zmiany struktury rynku – radykalnego zwiększenia w nim udziału firm oferujących cyfrowe produkty i zautomatyzowane usługi dostarczane w modelu „cloud native”, dla których naturalnym kanałem dystrybucji jest chmura obliczeniowa. Ten proces powoli już następuje. Zdecydowana większość powstających w Polsce młodych przedsiębiorstw w obszarze cyfrowej gospodarki to właśnie podmioty ukierunkowane na produkty lub zautomatyzowane usługi biznesowe i technologiczne oferowane przez kanały cyfrowe na rynkach międzynarodowych. Ich sukces nie jest jeszcze dziś widoczny w strukturze rynku.

Potrzebujemy czasu i dużej aktywności przedsiębiorców, aby wspomniany proces zaowocował rezultatami porównywalnymi z międzynarodowym sukcesem – mającym również wymierny, biznesowy charakter – liderów polskiej branży gier, czyli firm takich jak: CD Projekt,11 Bit Studios czy TechLand. Przyspieszenie procesu transformacji polskiego sektora cyfrowych technologii wymaga rewizji i wspomnianego wcześniej przeprojektowania funkcjonujących dziś mechanizmów finansowania innowacji. Tak, aby zwiększone zostało finansowanie wdrożeń tworzących trakcję i bazę referencyjną dla firm.

Borys Stokalski jest partnerem w Rethink oraz członkiem Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Artykuł pierwotnie ukazał się w dodatku specjalnym ITwiz pt. „30 lat. Transformacja IT i innowacje w Polsce”.