Rynek pamięci masowych dla przedsiębiorstw jest bardzo różnorodny. Użytkownicy, mając do dyspozycji tak wiele sposobów przechowywania danych – od nowoczesnych pamięci NVMe po znane od dekad napędy taśmowe – mogą z łatwością dopasowywać strategie gromadzenia i udostępniania firmowych informacji do własnych potrzeb. Według analiz IDC zapotrzebowanie na pamięci masowe rośnie w tempie 30 proc. rocznie, lecz firmowe budżety na infrastrukturę IT zwiększają się maksymalnie o 15 proc. Dlatego przedsiębiorcy muszą dokonywać racjonalnych wyborów, również tych związanych z zakupem sprzętu do przetwarzania i przechowywania danych.

Marketingowe slogany zachęcające do zrezygnowania z taśm lub nawet napędów HDD na rzecz dysków półprzewodnikowych, bądź przenoszenia wszystkich zasobów cyfrowych z własnej serwerowni do chmury publicznej, jak na razie działają na nielicznych. Większość szefów IT podejmuje decyzje bez emocji, co oddają statystki sprzedaży sprzętu oraz nośników. Jeśli już firmy decydują się na wdrożenie nowinek technicznych bądź migracji do chmury, najczęściej wybierają model hybrydowy.

Jak wynika z raportu IDC w pierwszym kwartale br. globalny rynek systemów pamięci masowych dla klientów korporacyjnych wzrósł o 2 proc. rok do roku. Jednak popyt w poszczególnych częściach świata nie był równomierny. Zakłócenia w łańcuchach dostaw, inwazja Rosji na Ukrainę oraz inflacja należały do czynników hamujących wzrost rynku.

Analitycy dostrzegają też jednak pozytywne symptomy, które powinny ożywić w najbliższych miesiącach sprzedaż pamięci masowych. Na pierwszym miejscu wymieniają znaczny wzrost zapotrzebowania na powierzchnią dyskową, a następnie transformację cyfrową oraz potrzebę usprawnienia prowadzonych przez firmy analiz biznesowych, jak też zwiększenie produktywności pracowników i poprawę jakości obsługi klienta. Z kolei największe obawy budzą ograniczona podaż oraz inflacja.

Niestety, przedłużająca się wojna w Ukrainie wpływa na sprzedaż sprzętu w sposób bezpośredni oraz pośredni. W tym pierwszym przypadku ciągnie w dół przychody osiągane przez producentów w Europie Środkowo-Wschodniej. Konflikt wywindował przy tym ceny energii i koszty transportu, co odbiło się na branży IT.

Co jednak ważne, analitycy IDC postrzegają rynek systemów pamięci masowych jako dość odporny na negatywne czynniki. Jako jeden z głównych powodów takiego stanu rzeczy wymieniają cyfrową transformację bazującą na danych. Koniunkturę na macierze dyskowe napędzają też przyrost ilości cyfrowych zasobów, zwiększone wymagania w zakresie ochrony informacji, a także obsługi krytycznych zadań obliczeniowych. Według prognoz IDC globalny rynek zewnętrznych systemów pamięci masowych będzie rósł w latach 2021–2026 w średnim tempie 4,4 proc. rocznie. Przy czym największa dynamika wzrostu przypadnie na lata 2022 (5 proc.) oraz 2023 (4,8 proc.).

SAN wciąż na fali

Rodzimi przedsiębiorcy od lat inwestują w macierze podłączane do sieci SAN. Wprawdzie w ostatnich latach pojawiły się alternatywy w postaci infrastruktury hiperkonwergentnej, systemów klasy Software Defined Storage (SDS) czy usług chmurowych, jak chociażby Amazon Elastic Block Store, ale też wiele firm nadal preferuje klasyczne rozwiązania.

Macierze SAN są cenione za wydajność, skalowalność oraz stosunkowo dużą odporność na awarie. Sprzęt ten zazwyczaj służy do hostingu baz danych, ale zdaje również egzamin w przedsiębiorstwach korzystających z wirtualnych serwerów bądź desktopów (VDI). Znaczne ożywienie w tym segmencie rynku przyniosło pojawienie się macierzy z wyłącznie półprzewodnikowymi dyskami (all-flash). Niegdyś, ze względu na wysoki koszt jednostki pojemności, były one zarezerwowane głównie dla instytucji finansowych bądź wielkich korporacji, ale wraz ze spadkiem cen nośników SSD, a także zmianami w architekturze macierzy dyskowych, sytuacja uległa zasadniczej zmianie.

– U nas udział systemów all-flash w całościowej sprzedaży macierzy dyskowych wynosi około 70 proc. Po tego typu rozwiązania sięgają przede wszystkim klienci korzystający z wirtualizacji. Natomiast urządzenia z dyskami NL-SAS wybierane są do celów archiwizacji, składowania danych z monitoringu czy backupu. W przypadku macierzy zapewniających podstawową funkcjonalność i stosunkowo niewielkie pojemności, różnice w cenach pomiędzy modelami z modułami all-flash a wersją z dyskami SAS nie są zbyt duże – mówi Tomasz Spyra, CEO Rafcomu.

Obecnie wszyscy liczący się producenci oferują macierze z nośnikami NVMe, które prawdopodobnie zaczną wypierać modele wyposażone w SSD z interfejsem SAS. Systemy uzbrojone w nowoczesne dyski gwarantują opóźnienia poniżej 100 mikrosekund i przepustowość liczoną w dziesiątkach gigabajtów, a jednocześnie realizują miliony operacji wejścia-wyjścia na sekundę (IOPS).Oprócz wyraźnego zwrotu w stronę NVMe, popularyzują się usługi zarządzania sprzętem za pośrednictwem chmury.

– Producenci sprzętu aktywnie rozwijają taki model. To zmiana, która czeka nas w niedalekiej przyszłości. Oczywiście u niektórych klientów budzi to obawy o poufność informacji. Jednak należy podkreślić, że w ramach takiej usługi zbierane są tylko dane telemetryczne, a nie te przechowywane na urządzeniach – podkreśla Grzegorz Korus, inżynier wsparcia technicznego w polskim oddziale Exclusive Networks.

Wiele wskazuje na to, że nadchodzące lata mogą być trudne dla rozwiązań klasy high-end, co wynika ze zmian, jakie miały miejsce w ofercie sprzętu klasy midrange. Macierze ze średniej półki umożliwiają chociażby rozbudowę typu scale-out (równoległy wzrost pojemności i wydajności) oraz obsługę rozproszonych klastrów. Producenci dążą do unifikacji produktów, o czym świadczy wprowadzanie wspólnych systemów operacyjnych dla całych linii produktowych, co powinno sprzyjać sprzedaży tego typu sprzętu.