Obecnie na rynku pamięci masowych karty rozdają producenci ze Stanów Zjednoczonych i Azji. Niemniej warto przypomnieć, że takie systemy jak XtremIO czy Storwize wywodzą się właśnie z Izraela. Dopiero później ich rozwojem zajęły się EMC oraz IBM, które wyłożyły grube miliony dolarów na zakup obu start-upów. Uważni obserwatorzy rynku IT z pewnością spotkali się też z takimi izraelskimi produktami, jak Infinidat czy Ctera. Przy czym niewykluczone, że wkrótce nieco głośniej zrobi się o nowej fali producentów z Bliskiego Wschodu, takich jak Weebit Nano czy Lightbits Lab. W kwietniu z przedstawicielami wymienionych firm spotkałem się w wirtualnej przestrzeni (choć pierwotne plany zakładały wizytę w Tel Awiwie). Od razu warto nadmienić, że pokładają oni duże nadzieje w zmianach wywoływanych przez pandemię COVID-19.

Nie ma wątpliwości, że każda recesja przynosi ze sobą przetasowania na rynku nowych technologii. Doskonale to widać na przykładzie segmentu pamięci masowych. Nawet te przedsiębiorstwa, które znajdują się w trudnej sytuacji finansowej, nie mogą zatrzymać procesów związanych z przechowywaniem i przetwarzaniem danych. W takiej sytuacji poszukują tańszych, alternatywnych opcji. To właśnie dlatego po kryzysie finansowym 2007 –2009 nastąpił wzrost zainteresowania usługami chmurowymi. Firmy i instytucje przestały też kupować nadmiarową powierzchnię dyskową, co było normą na początku naszego stulecia. 

Moshe Yanai, CEO i założyciel Infinidat, zauważa, że w okresie recesji przedsiębiorcy dużo częściej są gotowi na podjęcie ryzyka i wybór tańszego rozwiązania, niż ma to miejsce w spokojnych czasach. W czasie wspomnianego kryzysu popyt na macierze z najwyższej półki, jak EMC VMAX czy IBM DS8000, wyraźne spadł, po czym przez cztery lata krzywe sprzedaży obu produktów pozostawały płaskie. Z kolei mało znana macierz IBM XIV, dzięki bardzo korzystnemu stosunkowi ceny TB do dolara, cieszyła się nadspodziewanym zainteresowaniem, a jej sprzedaż rosła w tempie wykładniczym. 

Trzy modele sprzedaży

Najlepiej rozpoznawalną izraelską marką na rynku storage’u jest Infinidat. Firma powstała w 2011 r., a jej założyciel to osoba doskonale znana w środowisku związanym z branżą pamięci masowych. Moshe Yanai spędził kilka lat w EMC, gdzie odpowiadał za rozwój macierzy Symmetrix. Później założył dwa startupy, Diligent Technologies oraz XIV, które zostały przejęte przez IBM. 

Infinidat oferuje rozwiązania do backupu dyskowego, replikacji, a także hybrydowe macierze dyskowe Infinibox. Te ostatnie są flagowym produktem tej marki. W ubiegłym roku na rynek trafił najnowszy model Infinibox F6300, wzorowany na pamięci masowej Bryce Canyon, opracowanej przez inżynierów Facebooka. W szafie 42U można uzyskać przestrzeń dyskową nawet do 10 PB. Infinibox wykorzystuje algorytm zarządzania pamięcią podręczną (neural cache), który w połączeniu z wydajnym układem danych zapewnia osiągnięcie wysokich przepustowości przy opóźnieniach liczonych w mikrosekundach. Jednak Moshe Yanai zdaje sobie sprawę, że w obecnych czasach, oprócz samego produktu, coraz bardziej liczy się model sprzedaży. Infinidat oferuje system w trzech opcjach: 
CAPEX, COD (Capacity on Demand) oraz FLX (OPEX).

Chcemy wesprzeć firmy, oferując im różne możliwości zakupu, począwszy od tradycyjnej formy sprzedaży, aż po sprzedaż zasobów na żądanie. Klient może zwiększyć lub zmniejszyć pojemność dyskową zgodnie z aktualnymi potrzebami, co stanowi szczególnie duży atut w czasie pandemii. W ostatnich miesiącach około 50 proc. naszych przychodów generuje model FLX – tłumaczy Dan Shprung, SVP EMEA w Infinidat.

Jak do tej pory izraelski producent sprzedał ponad 6 EB danych, z czego 3,7 EB w Ameryce Północnej, zaś 1,9 EB w regionie EMEA. To dość wyraźny progres, bowiem we wrześniu 2018 r. ilość sprzedanej powierzchni dyskowej przez Infinidat wynosiła 3,7 EB. Produkty firmy doceniają nie tylko klienci, ale również analitycy. W ubiegłym roku Infinidat znalazł się wśród liderów Magicznego Kwadrantu Gartnera, obrazującego sytuację na rynku macierzy hybrydowych oraz all-flash.

 

Kaminario ląduje w chmurze

Jeszcze kilka lat temu Kaminario konkurowało w segmencie systemów all-flash z Pure Storage, Violin Memory czy SolidFire. Jednak dwa lata temu firma zrezygnowała z produkcji sprzętu i tradycyjnego modelu sprzedaży. W ubiegłym roku Kaminario podpisało umowę z Tech Datą, na mocy której dystrybutor włączył do swojej oferty Storage as a Service usługę obsługi krytycznych aplikacji.

Przyszłość należy do multi cloudu. Z danych Gartnera wynika, że 81 proc. użytkowników usług chmurowych korzysta z oferty co najmniej dwóch dostawców. Przy czym 64 proc. firm decyduje się na taki krok ze względu na oszczędność kosztów – wylicza Dani Golan, CEO Kaminario. 

Platformę Kaminario tworzą trzy elementy: system operacyjny Vision OS, który odpowiada za optymalizację infrastruktury, narzędzie Clarity do analityki oraz Flex, realizujący zadania związane z automatyzacją i orkiestracją. Cały system jest przystosowany do współpracy z chmurami publicznymi AWS, Microsoft Azure i Google Cloud Platform. 

Rozwiązanie umożliwia zaoszczędzenie przynajmniej 30 proc. kosztów w porównaniu z usługami dostawców chmurowych. Naszą grupą docelową są klienci, którzy mają w chmurze publicznej co najmniej 100 TB danych – wyjaśnia Derek Swanson, CTO Kaminario. 

Skąd biorą się oszczędności? Firma wychodzi z założenia, że klient płaci jedynie za używane zasoby. Poza tym snapshoty, tworzone w chmurach publicznych, są pełnymi kopiami, zaś w przypadku Kaminario bazują na metadanych, a tym samym zajmują bardzo niewielką przestrzeń dyskową. Derek Swanson zwraca też uwagę, że najwięksi usługodawcy oferują rozwiązania, w których wydajność rośnie wraz z przydzieloną pojemnością, co prowadzi do zakupu nadmiarowych zasobów. Architektura Kaminario zapewnia oddzielenie pamięci masowej od mocy obliczeniowej w środowisku chmurowym, dzięki czemu klient może korzystać z usługi o bardzo wysokiej wydajności i niewielkiej powierzchni dyskowej. 

Nasz sposób postrzegania macierzy dyskowych all-flash jest inny niż jeszcze kilka lat temu. Wybraliśmy inną drogę niż Dell EMC, NetApp lub Pure Storage. To już nie jest nasza konkurencja – podkreśla Dani Golan. 

Pożegnanie z serwerem NAS

Ctera została założona w 2008 r. przez osoby wcześniej związane z Check Pointem. Ale jej założyciele postanowili rozstać się z rynkiem cyberbezpieczeństwa. Ctera od samego początku konsekwentnie stawia na hybrydowe pamięci masowe, łączące zasoby lokalne i chmurowe. W obecnej sytuacji, kiedy telepraca stała się standardem, atrakcyjność tego typu rozwiązań szybko rośnie. 

– Firmy, które chcą sobie poradzić w nowych warunkach, powinny dokonać zmian. Nadchodzi czas, w którym trzeba się pożegnać z tradycyjnymi serwerami NAS. W ich miejsce wchodzi innowacyjne oprogramowanie do obsługi plików, które łączy wydajność, a także bezpieczeństwo, począwszy od brzegu sieci aż do chmury publicznej – mówi Liran Ehsel, założyciel i CEO Ctera.

Izraelski producent opracował rozwiązanie Ctera Enterprise File Services Platform, którego rdzeń stanowi globalny system plików. Twórcy narzędzia zapewniają, że umożliwia ono ograniczenie kosztu przechowywania danych o 80 proc., w porównaniu z klasycznymi systemami NAS. Poza tym ułatwia współpracę między użytkownikami w zakresie wymiany dokumentów. Klienci nie muszą przy tym obawiać się, że pewnego dnia zabraknie powierzchni dyskowej. 
Ważnym komponentem platformy jest Ctera Portal, który odpowiada za realizacją zadań związanych z globalną koordynację działań, takich jak nadawanie praw dostępu i optymalizacja buforowanych danych. Z kolei agent Ctera Drive App, zainstalowany na komputerze lub urządzeniu mobilnym, zapewnia użytkownikom bezpieczny dostęp do nieograniczonej liczby plików w chmurze, tak jak gdyby były przechowywane lokalnie na pulpicie lub dyskach sieciowych. Trzeci element stanowi Ctera Edge Filer – brama łącząca pamięć lokalną z chmurową, a także funkcje ochrony danych. Może być oferowana w formie urządzenia fizycznego lub wirtualnego. 

 

Nowy pomysł na all-flash

Z kolei start-up Lightbits Labs powstał zaledwie cztery lata temu i od tego czasu pozyskał 55 mln dol. Na liście inwestorów znajdują się takie tuzy, jak Dell Technologies i Cisco, ale także Micron. Duże zainteresowanie ze strony wielkich koncernów może być pewnego rodzaju zaskoczeniem. Tym bardziej, że firma pracuje nad projektem związanym z systemami all-flash. Choć w tym segmencie rynku jest wyjątkowo tłoczno, Lightbits Labs włącza się do rywalizacji. Przedstawiciele start-upu twierdzą bowiem, że aż 50–85 proc. wydatków na pamięci flash to inwestycje nieuzasadnione. Lightbits Labs nie kryje fascynacji infrastrukturą IT używaną przez Amazona, Google’a czy Facebooka. Największym walorem tej architektury jest oddzielenie mocy obliczeniowej od storage’u. Takie rozwiązanie zapewnia proste i efektywne skalowanie powierzchni dyskowej, niezależnie od mocy obliczeniowej. Izraelski startup opracował LightOS – zdefiniowane programowo rozwiązanie pamięci masowej, które umożliwia przekształcenie serwera x86 z nośnikami NVMe w wydajny i skalowalny system pamięci masowej, działający jak lokalna pamięć flash. 

Zaprojektowaliśmy LightOS w taki sposób, żeby idealnie wpisywał się w potrzeby klienta. Podobnie jest z modelem biznesowym, uwzględniającym różne modele sprzedaży. Przedsiębiorstwa mogą kupić zarówno oprogramowanie, jak i SuperSSD, czyli serwer wraz z aplikacją – mówi Eran Kirzner, CEO Lightbits Labs.

SuperSSD zainstalowany jest na serwerze Dell PowerEdge R740xd 2U, który realizuje 5 mln operacji IO/s, przy opóźnieniu rzędu 150 µs. System LightOS wykorzystuje protokół NVMe-over TCP, co umożliwia zastosowanie istniejącego okablowania TCP/IP, a tym samym obniża koszty wdrożenia w porównaniu z alternatywnymi rozwiązaniami, np. przy wykorzystaniu RDMA (Remote Direct Memory Access).

Następca pamięci flash

Analitycy rynku IT już dziś zastanawiają się, jaka technologia w nieodległej przyszłości zastąpi pamięć flash. Do najpoważniejszych pretendentów zalicza się ReRAM, łączący w sobie szybkość działania RAM i możliwości zapisu oraz pojemności flash. Weebit Nano jest jednym z producentów pracujących nad rozwojem tej technologii. Ta izraelska firma powstała w 2015 r. i jest notowana na ASX – Australijskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. 

– ReRAM bije pod kilkoma względami na głowę obecnie używane pamięci flash, będąc tysiąc razy szybsza, tysiąc razy bardziej energooszczędna i sto razy bardziej trwała – wylicza Coby Hanoch, CEO Weebit Nano. 

Technologia Weebit znajduje się w bardzo ciekawym punkcie. Półprzewodniki stanowią jeden z motorów napędowych gospodarki, każde elektroniczne urządzenie potrzebuje pamięci nieulotnej. Już wkrótce znajdą szereg zastosowań w pojazdach autonomicznych, robotyce, a także w Internecie rzeczy.