Takie kraje jak Bułgaria, Hiszpania czy Turcja kojarzą się powszechnie ze słonecznymi wakacjami, nie zaś nowoczesnymi technologiami. Tymczasem w każdym z tych krajów powstają interesujące innowacje IT, przy czym na pierwszy plan wysuwają się Hiszpanie. Przykładowo, specjaliści z katalońskiego startupu Nuclia chcą zarobić na przyroście danych nieustrukturyzowanych, który stanowi jedno z największych wyzwań, jakie stoją obecnie przed przedsiębiorcami. Przeciętny pracownik już od dawna gubi się w gąszczu danych, marnując przeciętnie około 8 godzin tygodniowo na szukanie wewnętrznych informacji firmowych (dane IDC). Jak wyliczyła Sheena Iyengar z Columbia Business School, typowy pracownik umysłowy przetwarza każdego dnia – świadomie lub nieświadomie – ekwiwalent 147 gazet.

O ile większość firm zwraca uwagę na trudności związane z ochroną i przetwarzaniem informacji, o tyle wspomniani Hiszpanie koncentrują się na indeksacji i wyszukiwaniu żądanych plików. Zdaniem Eudalda Camprubíego, dyrektora generalnego Nuclii, bazowanie wyłącznie na wyszukiwarce Google staje się zawodne ze względu na rosnącą objętość i liczbę plików, a także zróżnicowane formaty, źródła informacji oraz języki. Problem ten staje się szczególnie widoczny w przypadku międzynarodowych firm, w których często trzeba skatalogować wszystkie posiadane przez nie nieustrukturyzowane dane.

Nuclia opracowała oprogramowanie, które pozwala na uporządkowanie tego chaosu. W tym celu wykorzystano technikę modelowania językowego, dzięki czemu można przeglądać złożone dane. Oprogramowanie automatycznie indeksuje nieustrukturyzowane dane z dowolnego źródła (dokumenty przechowywane na komputerze, serwisach typu Dropbox itp.), zapewniając zoptymalizowane wyniki wyszukiwania. Może obsługiwać transkrypcję wideo i audio, obrazy, a także teksty z praktycznie dowolnego języka, pod warunkiem, że nie bazuje na piktogramach.

Eudaldo Camprubí oraz Ramon Navarro (CTO Nuclii), przy projektowaniu oprogramowania wyszli z założenia, że foldery oraz pliki wcale nie są dobrym sposobem na utworzenie struktury do przechowywania danych i uzyskiwania dostępu do nich. Dlatego zdecydowali się na opracowanie centralnej bazy Nuclia DB, umożliwiającej przeszukiwanie oraz indeksowanie wszelakich dokumentów, które zawierają tekst albo mowę. Wyniki wyszukiwania wskazują na określone akapity tekstu lub określone części podcastów czy też innych plików audio albo wideo. Cena usługi zależy od ilości  wprowadzanych danych oraz liczby zapytań.

Nuclia powstała w 2019 r. w Barcelonie i jak do tej pory pozyskała 5,4 mln euro kapitału początkowego z dwóch funduszy europejskich. Firma zatrudnia dwudziestu pracowników, głównie programistów. Kataloński startup obsługuje klientów z obszaru opieki zdrowotnej, farmacji, edukacji i administracji publicznej (przykładowo, jeden z jego klientów wprowadza do systemu miesięcznie około 100 tys. dokumentów PDF).

Cyfrowa patologia  

Takie serwisy jak Box, iCloud czy Dropbox synchronizują pliki na komputerze z kopią w chmurze publicznej. Odmienną natomiast strategię obrała bułgarska firma Tiger Technology. Stworzone przez nią rozwiązanie o nazwie Tiger Bridge łączy dowolny katalog lokalny z usługą chmurową. Użytkownik odnajduje pliki przechowywane w chmurze w folderze lokalnym, tak jak gdyby były one przechowywane na dysku komputera. Tiger Bridge przydaje się zwłaszcza podczas pracy z dokumentami o dużej objętości, na przykład obrazami w bardzo wysokiej rozdzielczości.

Choć Bułgarzy działają na rynku od piętnastu lat, to dopiero w 2017 r. wykonali wyraźny zwrot w kierunku chmury hybrydowej, opracowując rozwiązanie Tiger Bridge. Jednym z klientów startupu jest znany międzynarodowy port lotniczy Las Vegas-McCarran.

Alexander Lefterov, CEO Tiger Technology, działa zgodnie z koncepcją „digital pathology”. I chociaż w polskim tłumaczeniu określenie „cyfrowa patologia” budzi raczej pejoratywne skojarzenia, w tym przypadku nie mamy do czynienia z wynaturzeniami, jakie niesie ze sobą rozwój nowoczesnych technologii. W terminologii medycznej „cyfrowa patologia” oznacza bowiem przeglądanie i ocenę obrazu (głównie wyniku prześwietlenia), a także usprawnienie zarządzania przypadkami poprzez wykorzystanie postępu w digitalizacji obrazów oraz interoperacyjności rozwiązań.

Bułgarska firma włączyła się w ten proces integrując Tiger Bridge ze skanerami, co umożliwia przesyłanie przechwyconych obrazów do publicznego repozytorium w chmurze. Medycy mają dostęp do tych danych z dowolnego miejsca na świecie, co pozwala chociażby na przeprowadzenie szybkiej konsultacji i podjęcie decyzji dotyczącej leczenia pacjenta.

Alexander Lefterov zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt sprawy. Naczynia laboratoryjne, które zawierają próbki biologiczne, przechowuje się w lodówkach zazwyczaj przez 10 i więcej lat. Tymczasem cyfrowy skan można zarchiwizować w chmurze publicznej, co jest tańsze niż chłodzenie. Niemniej obrazy o rozdzielczości liczonej w milionach (a o takich mowa), zajmują przestrzeń nawet 2 GB. Jednocześnie tego typu informacji nie można zaszyfrować, ponieważ uniemożliwia to analizę. Z kolei dane muszą być zanonimizowane, aby zapewnić poufność pacjentom.