Infrastruktura komponowalna  

Dostawcy rozwiązań IT chętnie opowiadają o zrównoważonym rozwoju. Jednak w wielu przypadkach są to jedynie deklaracje lub plany rozpisane na lata. Tego samego nie można powiedzieć o amerykańskim startupie Liqid, który ma dla klientów dość prosty przekaz: jeśli chcesz dbać o zrównoważony rozwój, możesz robić to dziś. W tym celu firma z Kolorado już od dziewięciu lat rozwija koncepcję infrastruktury komponowalnej. Jej idea polega na automatycznym tworzeniu pul zasobów dostosowanych do potrzeb aplikacji lub obciążeń roboczych.

Oprogramowanie stworzone przez Liqid służy do komponowania rozwiązań sprzętowych. Administrator, aby zmienić konfigurację, nie musi nawet wchodzić do centrum danych, wyłączać serwera i instalować komponentu. Wszystko to robi zza biurka.

Dlaczego zatem warto komponować systemy IT? Otóż zamontowane w urządzeniach procesory, karty graficzne czy dyski SSD NVMe dostosowuje się do maksymalnego możliwego obciążenia. To oznacza marnowanie zasobów, bowiem sprzęt nigdy nie pracuje pełną parą przez 24 godziny na dobę.

– Nasze rozwiązanie pozwala zaoszczędzić na rachunkach za prąd, bo wykorzystanie zasobów jest od dwóch do trzech razy bardziej efektywne w porównaniu z tradycyjnymi centrami danych. To istotne, zwłaszcza w kontekście rosnących kosztów prądu w Europie – mówi Sumit Puri, CEO Liqid.

Według Andersa Andrae, badającego wpływ komunikacji internetowej na środowisko, centra danych będą zużywać nawet 20 proc. światowej energii do 2025 roku. A przeciętna serwerownia już dziś zużywa około 11 milionów litrów wody dziennie, tyle samo co około 50-tysięczne miasto.

Wszystkie dane w chmurze

Coraz więcej firm korzysta z hybrydowego modelu przechowywania danych. Chmura publiczna stanowi miejsce docelowe dla części aplikacji, podczas gdy inne najczęściej o znaczeniu krytycznym pozostają w środowisku lokalnym. Podobnie jest z danymi. Te starsze, zazwyczaj mniej potrzebne, są umieszczane gdzieś w archiwach dostawców usług chmurowych. Jednak amerykańska firma Nasuni zachęca do innego modelu, w którym wszystkie pliki są przechowywane w chmurze jako obiekty S3. W celu zapewnienia szybkiego dostępu do danych w środowiskach lokalnych zapewnia klientom podręczną pamięć brzegową z algorytmami.

– Lokalna pamięć służąca do buforowania danych sprawia, że użytkownik uzyskuje taką samą wydajność, jak gdyby korzystał z repozytorium znajdującego się w jego biurze. W porównaniu z innymi rozwiązaniami nie ma potrzeby stosowania agenta, wystarczy standardowy NAS obsługujący protokoły NFS lub SMB – wyjaśnia Russ Kennedy, Chief Product Officer Nasuni.

Startup wykorzystuje w swoim rozwiązaniu globalny system plików UniFS. Obok wspomnianego systemu plików w chmurze i podręcznej pamięci brzegowej, platformę Nasuni uzupełniają pojedynczy panel służący do zarządzania urządzeniami we wszystkich lokalizacjach, centrum orkiestracji oraz łącznik analityczny (tworzy tymczasową kopię danych pliku w natywnym formacie obiektu, dzięki czemu można uruchamiać chmurowe narzędzia BI).

– Nasuni obsługuje około 2,3 tysiąca zapytań na minutę. Wraz ze wzrostem aktywności dla każdej lokalizacji dodawanych jest więcej zasobów, aby nadążyć za zmianami. Jeśli następuje spadek aktywności, są one usuwane. Wszystko dzieje się automatycznie – tłumaczy Russ Kennedy. Nasuni, oprócz globalnego współużytkowania plików, oferuje również ich ochronę, w tym przed atakami ransomware, możliwość przenoszenia danych pomiędzy chmurami różnych dostawców oraz analizę. Firma obsługuje niemal 700 klientów oraz 13,6 tys. lokalizacji brzegowych na całym świecie. Kilkunastu usługobiorców płaci rocznie około miliona dolarów, a niemal dwustu więcej niż 300 tys. dolarów. Nic dziwnego, że Russ Kennedy nie lubi, kiedy wobec Nasuni używa się określenia startup, a jednym z jego najbliższych celów jest debiut na giełdzie. Bieżący rok firma rozpoczęła otwarciem centrum innowacji w Dublinie. Przejęła też DBM Cloud System. Akwizycja pozwoli Nasuni przyspieszyć i unowocześnić wsparcie dla migracji danych w wielu środowiskach chmurowych.