Nowa runda finansowania będzie największym zastrzykiem kapitału zewnętrznego dla OpenAI od stycznia 2023 r., kiedy to Microsoft zainwestował w kultowy już startup 10 mld dol. Jak do tej pory gigant z Redmond zasilił Open AI kwotą 13 mld dol. i posiada w nim 49 proc. udziałów. Wszystko wskazuje na to, że Microsoft przystąpi do zbliżającej się, kolejnej rundy finansowania OpenAI. W grupie inwestorów znajdą się również fundusz Thrive Capital, a także Apple oraz Nvidia. Na szczególną uwagę zasługują dwie ostatnie firmy. Nvidia uaktywniła się jako inwestor dwa lata temu, zasilając zastrzykiem finansowym Inflection AI oraz Databricks, a także mniejsze startupy związane z opracowywaniem nowych leków przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji oraz zajmujące się robotyką.

Craig Federighi, szef oprogramowania Apple, przyznał na czerwcowej konferencji dla developerów, że koncern korzysta z ChatGPT, ponieważ zaczął testowanie generatywnej sztucznej inteligencji w jej najlepszym wydaniu. W tym kontekście informacja o inwestycji w OpenAI pokazuje, że Apple nie ogranicza się wyłącznie do kurtuazji. Warto jednak w tym miejscu, dodać, że podczas wspomnianego wyżej samego wydarzenia, koncern z Cupertino napomknął o możliwości bliskiej współpracy z Google Gemini. Apple prowadziło również rozmowy z Meta, Anthropic oraz Perplexity.

Na ten moment OpenAI odczuwa presję ze strony konkurentów, a dopływ dużych środków finansowych mógłby pozwolić słynnemu startupowi zachować nad nimi przewagę. Do tego potrzebne jest stworzenie jeszcze lepszego modelu sztucznej inteligencji niż GPT-4. Taki skok technologiczny wymaga inwestycji w drogie superkomputery, naszpikowane procesorami graficznymi. OpenAI na opracowanie GPT-4 przeznaczył ponad 100 mln dol. Kolejny pochłonie prawdopodobnie jeszcze większą sumę.

Jednak konkurencja nie śpi. Google oferuje swój własny produkt, a ponadto wraz z Amazonem włożył 6 mld dol. w Anthropic, konkurenta założonego przez byłych dyrektorów OpenAI. Natomiast Meta opracowała autorski model sztucznej inteligencji Llama, wydawany bezpłatnie oraz zintegrowany między innymi z Facebookiem oraz Instagramem. W bieżącym roku model był pobrany niemal 350 milionów razy. Julien Launay, założyciel startupu Adaptive ML, uważa, iż w przypadku wielu codziennych zastosowań lepiej sprawdzają się mniejsze, otwarte modele AI. Takie firmy jak: DoorDash, Shopify, Goldman Sachs czy Zoom, używają ich do obsługi klienta.

The Wall Street Journal opisuje interesujący przypadek Procore Technologies, dostawcy platformy do zarządzania skomplikowanymi projektami budowlanymi. Na początku roku firma ta po raz pierwszy wprowadziła funkcje wykorzystujące duże modele językowe. Procore postawiło przy tym na ChatGPT, dostępny za pośrednictwem Microsoft Azure. Wprawdzie na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy cena usługi gwałtownie spadła, ale pomimo tego firma postanowiła opracować oprogramowanie ułatwiające korzystanie z różnych modeli sztucznej inteligencji w ramach całego systemu. To ilustruje wyzwania, z jakimi wkrótce musi zmierzyć się OpenAI.

Open source: za i przeciw

Mark Zuckerberg uważa, że podejście typu open source pozwoli większej liczbie ludzi na całym świecie czerpać korzyści ze sztucznej inteligencji. Można się tutaj doszukać analogii z systemem operacyjnym Android, który jest dostępny bezpłatnie dla każdego producenta smartfonów. To kontrastuje ze strategią Microsoftu, który pobiera od vendorów opłaty licencyjne za zainstalowanie oprogramowania Windows na ich komputerach. Natomiast Apple nie zezwala innym producentom korzystać ze swoich systemów operacyjnych.

Zwolennicy systemów zamkniętych wychodzą z założenia, że dysponują zasobami i odpowiednimi mechanizmami kontrolnymi, aby zapobiec niewłaściwemu wykorzystaniu SI. Ich zdaniem koncepcja open source może sprawić, że sytuacja wymknie się spod kontroli i grożą nam obrazki znane z „Terminatora” Jamesa Camerona.

Promotorzy open source’a przekonują, że ich systemy podlegają publicznej kontroli. W związku z tym łatwiej jest wykrywać problemy i radzić sobie z niezamierzonymi szkodami ze strony ich systemów, co byłoby trudne w rozwiązaniach zamkniętych. Jak na razie trudno ocenić kto zwycięży, aczkolwiek model otwarty wydaje się wyjątkowo kuszący, zwłaszcza dla użytkowników indywidualnych czy MŚP.