W ciągu ostatnich dwóch lat Pat Gelsinger, występując jako szef VMware’a, bardzo dużo opowiadał o aplikacjach, podkreślając ich kluczową rolę w świecie nowych technologii. Nawoływał również do zastępowania rozwiązań sprzętowych oprogramowaniem, powołując się chociażby na takie rozwiązania jak NSX. Tego typu przykłady można mnożyć, dlatego tym większym zaskoczeniem jest jego decyzja o przejściu do firmy specjalizującej się w wytwarzaniu chipów. Warto jednak przypomnieć, że ten 59-latek poświęcił już Intelowi aż 30 lat swojej kariery zawodowej. Gelsinger rozpoczął pracę w tej firmie w 1979 r., a więc miał wtedy zaledwie 18 lat. Co ciekawe, w wieku 30 lat został najmłodszym wiceprezesem w historii Intela, a następnie pierwszym CTO koncernu.

W tym roku, w połowie lutego, Pat Gelsinger zastąpił na fotelu prezesa Boba Swana. Większość specjalistów śledzących rynek IT uważa, że zmiana ta stanowi punkt zwrotny dla Intela. Wprawdzie w ostatnim roku przychody firmy wzrosły, ale nie można przejść obojętnie wobec tego, że traci ona udziały w rynku na rzecz mocno napierających konkurentów. Szczególnie bolesna jest utrata pozycji najwyżej wycenianego dostawcy chipów w Stanach Zjednoczonych na rzecz Nvidii.

Cios dla VMware’a 

Gelsinger po odejściu z Intela spędził trzy lata w EMC, gdzie pełnił funkcję prezesa i COO, a następnie przez osiem lat dowodził VMware’m. W tym czasie udało mu się niemal podwoić przychody koncernu, choć nie stronił od kontrowersyjnych decyzji, a do takowych z pewnością należało rozpoczęcie partnerskiej współpracy z AWS-em. 

Swoją drogą wprawdzie mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale VMware może mieć poważny problem ze znalezieniem godnego następcy Gelsingera. Zwłaszcza, że wcześniej firmę w atmosferze skandalu opuścił Rajiv Ramaswami, który został CEO Nutanixa. VMware oskarża swojego byłego menedżera o łamanie zapisów umowy o pracę, gdyż Ramaswami stawił się na rozmowę kwalifikacyjną na najwyższe stanowisko u swojego konkurenta wciąż pełniąc funkcję dyrektora operacyjnego VMware’a. W każdym razie nie jest to już zmartwienie Pata Gelsingera, który na nowym stanowisku będzie musiał zmierzyć się z nowymi wyzwaniami.

Jak wiadomo, Intel już od dłuższego zmaga się z powtarzającymi się opóźnieniami we wprowadzaniu nowych, bardziej zaawansowanych układów. Znacznie lepiej radzą sobie z tym jego konkurenci, tacy jak Samsung czy Taiwan Semiconductor Manufacturing. Nowy CEO będzie musiał też podjąć bardzo ważną decyzję dotyczącą outsourcingu produkcji wiodących układów Intela. Producent przez wiele lat chlubił się tym, że wytwarza je w Stanach Zjednoczonych, ale w sierpniu ubiegłego roku Robert Swan zapowiedział możliwość przeniesienia części produkcji poza USA.

Ciekawe też jak świeżo upieczony CEO pogodzi życie prywatne z nadmiarem obowiązków. W 2008 r. napisał książkę „Żonglerka: przywracanie równowagi w wierze, rodzinie i pracy”. W jednym z rozdziałów opisał system punktowy, jaki stosuje do oceny aktywności i zaangażowania w życie rodzinne. Za każdy powrót do domu przed godziną 17.00 przyznawał sobie 2 punkty, zaś po 18.15 już tylko jeden punkt. W pierwszych miesiącach pracy w Intelu raczej ciężko mu będzie zgromadzić komplet punktów. „Bycie chrześcijaninem i prezesem spółki publicznej to niezwykłe doświadczenie i szansa, która jest jedną z największych w mojej karierze, kiedy patrzę z góry na mój >>kościół<< liczący 32 tysiące pracowników” mówił jeszcze jako prezes VMWare’a.

„Kościół”, którym teraz przyjdzie mu kierować jest niemal trzykrotnie większy. Także pod względem wyzwań strategicznych.


W tekście wykorzystano fragmenty artykułu „Intel’s Chief Geek, Pat Gelsinger, Returns as CEO” z The Wall Street Journal.