CRN: NTT chce wejść na giełdę. Ile pieniędzy potrzebujesz i na co?
Tadeusz Kurek: Od kilkunastu do dwudziestu milionów złotych, za które kupimy nowoczesną linię do produkcji pecetów i postawimy nową halę montażową. Odwiedziłem najlepsze światowe fabryki i wiem, co powinniśmy zrobić, żeby produkować lepiej i wydajniej. Ogólnie rzecz biorąc, im więcej automatyki, tym lepsza jakość. Dzięki automatyzacji najlepsi światowi producenci właściwie nie popełniają błędów. Odsetek niesprawnych komputerów, schodzących z ich linii montażowych, nie przekracza 0,05 proc. Chcemy zbudować fabrykę takiej właśnie klasy.

CRN: O ile zwiększy się wydajność?
Tadeusz Kurek: Dzięki nowej linii montażowej będziemy produkować ponad 400 tysięcy pecetów rocznie. O 260 tysięcy więcej niż teraz.

CRN: Kiedy zadebiutujecie na parkiecie?
Tadeusz Kurek: Dokładamy wszelkich starań, aby nastapiło to w tym roku.

CRN: Jak duża część akcji trafi do obrotu publicznego?
Tadeusz Kurek: Sprzedamy około 10 proc. udziałów. Co będzie później, zobaczymy. Na razie nie musimy i nie zamierzamy oddawać firmy w ręce inwestora strategicznego.

CRN: Jaki sens ma inwestowanie milionów w produkcję desktopów, które są wypierane przez notebooki?
Tadeusz Kurek: To nieprawda, że desktopy odchodzą do lamusa. Sprzedaż będzie rosła zarówno w segmencie klientów domowych, jak firm oraz urzędów. W mieszkaniach pecety często służą do grania, a wydajny laptop kosztuje dwa, trzy tysiące więcej niż wydajny desktop. Co zaś do firm i urzędów, to trzeba pamiętać, że porządne desktopy wciąż są o jakiś tysiąc złotych tańsze od niedrogich nawet note-booków. Po co więc dopłacać do interesu? Żeby pracownicy, którzy nie odchodzą od biurek, mieli komputery przenośne? Zresztą wystarczy popatrzeć na to, co robią Intel, AMD, ATI, nVidia i inni najwięksi producenci chipsetów. Jakoś nie widać, żeby wycofywali się z rozwoju układów przeznaczonych do desktopów.

CRN: W rankingach dotyczących sprzedaży komputerów stacjonarnych w Polsce NTT zajmuje od lat czołowe lokaty. Z kolei w przypadku notebooków jesteście wymieniani w rubryce 'pozostali’. Dlaczego nie inwestujecie w sprzedaż notebooków własnej marki?
Tadeusz Kurek: Odpowiedź jest banalnie prosta. Na rynku notebooków musimy stawić czoła wszystkim największym światowym producentom, którzy jednocześnie… odpuszczają sobie rynek desktopów i kolejno wycofują się z ich produkcji. Dlatego łatwiej nam działać na rynku desktopów, niż walczyć na coraz bardziej konkurencyjnym rynku laptopów. Nowa linia montażowa będzie jednak przystosowana do produkcji notebooków i innych urządzeń multimedialnych. Nie jest więc tak, że w ogóle nie chcemy zaistnieć w segmencie komputerów przenośnych.

CRN: A jakie perspektywy w Polsce ma sprzedaż zestawów media center?
Tadeusz Kurek: Gdybyś zadał mi to pytanie rok temu, powiedziałbym, że nie widzę żadnych perspektyw. Teraz uważam, że w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy zestawy media center będą stanowiły 20 – 30 proc. ogólnej sprzedaży desktopów.

CRN: Od pewnego czasu szukacie szczęścia na zachodzie Europy…
Tadeusz Kurek: Polski rynek nie jest z gumy. Nasze udziały w nim mogą się zwiększać o 20 – 30 proc. rocznie, ale nie więcej. Po sąsiedzku mamy jednak rynek niemiecki, który jest pięciokrotnie większy od naszego, równie duży angielski, a także francuski – czterokrotnie większy od polskiego. Nasze pecety trafiają do każdego z tych krajów. Łatwiej nam konkurować i rozwijać się na obcych rynkach, niż walczyć o kolejne procenty w Polsce.

 

CRN: Podobno w zeszłym roku NTT wysłało za granicę 20 tysięcy komputerów. Czy rzeczywiście?
Tadeusz Kurek: Eksport stanowi kilkanaście procent naszej sprzedaży.

CRN: Jesteście dużo tańsi od zachodnich producentów?
Tadeusz Kurek: Sporo, ze względu na niższe zarobki w Polsce w porównaniu z krajami zachodnimi. Dzięki temu ponosimy mniejsze koszty działania.

CRN: NTT ma też interesy na Białorusi i Ukrainie. Będziesz je rozwijać?
Tadeusz Kurek: Przeciwnie. Prawdopodobnie sprzedamy nasze udziały w NTT Mińsk i NTT Ukraina. Wprawdzie wyniki mają dobre, ale skala biznesu jest na tyle mała, że nie ma sensu się przy nim upierać. Lepiej skoncentrować się na Zachodzie.

CRN: W 2005 r. obroty NTT były lepsze niż rok wcześniej, sięgnęły prawie 500 mln zł. Jak oceniasz pierwszy kwartał bieżącego roku?
Tadeusz Kurek: Jest bez porównania lepszy niż rok temu, bo rozprowadziliśmy dwa razy więcej pecetów. Wzrost sprzedaży pod względem wartości nie był tak duży i wyniósł 30 – 40 proc.

CRN: Trudno uwierzyć, że jest tak dobrze…
Tadeusz Kurek: Idzie dobrze, bo robimy postępy. Gdyby porównać naszą produkcję sprzed dwóch lat z tym, jak pracujemy teraz, różnice byłyby widoczne gołym okiem. Wciąż poprawiamy jakość montażu. Jesteśmy też coraz bardziej wydajni. Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że będę montował 1,6 tys. komputerów na dobę, popukałbym się w czoło. A teraz mamy taką właśnie zdolność produkcyjną. Poprawiamy też obsługę serwisową. Chcemy doprowadzić do tego, żeby naprawy trwały nie dłużej niż 48 godzin.

CRN: Wciąż jednak nie macie systemu dystrybucji przez Internet…
Tadeusz Kurek: Przyznaję, że przespaliśmy ten temat. System, o którym mówisz, uruchomimy w maju. Niewiele później zaproponujemy partnerom internetowy konfigurator pecetów.

CRN: W kwietniu odwiedził nas przedstawiciel Packard-Bella. Producent chce w Polsce stworzyć kanał dystrybucyjny dla swoich desktopów i notebooków. Czy sądzisz, że to poważny konkurent?
Tadeusz Kurek: Bardziej boję się konkurencji miejscowej niż zagranicznej, ale nie lekceważę żadnego przeciwnika. Przeszedłem już ten etap w życiu, kiedy śmiałem się z konkurencji. Teraz każdą traktuję poważnie i każdą szanuję. Packard-Bell nie jest wyjątkiem.

CRN: A teraz z innej beczki… Mówi się czasem, że jesteś niezatapialny. Dobrym przykładem jest dawna afera z reeksportem, która skończyła się upadkiem JTT Computer i przysporzyła dużych kłopotów Romanowi Klusce. Tymczasem wam, jako jedynym, skarbówka odpuściła. O co chodzi?
Tadeusz Kurek: Nie odpuściła. Nam też wtedy zabrano znaczącą kwotę, ale oddano wszystko z odsetkami.

CRN: No dobrze, a jak było z upadkiem AGE Computer? Z naszych informacji wynika, że stracili wszyscy… poza NTT?
Tadeusz Kurek: To nie tak. NTT też poniosło straty. W pewnym momencie przestali nam płacić, więc zażądaliśmy natychmiastowej zapłaty. W ramach uregulowania należności AGE zaproponował zwrot zakupionego od nas towaru i sprzedaż dodatkowych produktów, których zresztą nie mieliśmy w ofercie. Wybraliśmy mniejsze zło i zgodziliśmy się na te propozycje.

CRN: Zatem rzeczywiście zawsze spadasz na cztery łapy…
Tadeusz Kurek: Bez przesady. Co roku na upadłości odbiorców tracimy kilkaset tysięcy złotych. Uważam jednak, że nie ma się czym chwalić. Przedsiębiorca powinien odpowiednio wcześniej przewidywać tego typu sytuacje i reagować. Czasem się udaje, a czasem nie. Jak to w biznesie.