Na początku kwietnia bieżącego roku obie firmy poinformowały, że MSD zamierza kupić pakiet kontrolny (38 proc. akcji) Lety, spółki giełdowej zajmującej się leasingiem oraz usługami diagnostycznymi dla branży motoryzacyjnej (prowadziła wówczas dwie stacje kontroli pojazdów). Wartość transakcji miała wynosić około 3,5 mln złotych. Docelowo Leta miała sprzedawać produkty z oferty MSD na południu kraju. Wykupienie pierwszej transzy walorów spółki przewidziane było na III kwartał 2001 roku. Proces przejęcia przez MSD pakietu kontrolnego Lety miał potrwać kilkanaście lub więcej miesięcy. Dlaczego dystrybutor chciał angażować miliony złotych w zadłużony podmiot działający w innej branży?

– Udział MSD w rynku śląskim jest bardzo mały ­ tłumaczył wówczas Marcin Kowalczyk, prezes MSD.

Zainwestowanie w Letę umożliwiłoby nam zdobycie przyczółka na południu Polski.

Śląska spółka miała bowiem dystrybuować lub redystrybuować produkty z oferty MSD. Drugim – kto wie, czy nie ważniejszym – powodem inwestycji był fakt, że dzięki temu gdańska firma mogłaby w krótkim czasie znaleźć się na giełdzie papierów wartościowych. Poza tym, gdyby doszło do połączenia firm, MSD mogłoby przeprowadzać emisje akcji. Gotówkę na zakup akcji Lety dystrybutor miał uzyskać dzięki podniesieniu kapitału zakładowego (z ówczesnych 8 mln zł do ponad 10 mln zł). Ponieważ wykupienie akcji Lety miało być rozłożone w czasie, MSD planowało częściowo finansować je z bieżących zysków. Marcin Kowalczyk nie wykluczał, że w razie potrzeby podeprze się też kredytem bankowym.

Aż do początku października wydawało się, że inwestycja dojdzie do skutku. W połowie czerwca Leta podpisała nawet umowę dilerską z MSD. Nieco później firma JAS FBG zobowiązała się, że kupi od Lety wyposażenie stacji diagnostycznej w Raciborzu za 1 mln złotych. Wreszcie 11 września Leta porozumiała się z wierzycielami (kilkoma bankami), co było podstawowym warunkiem dalszej współpracy z MSD. Nic już nie stało na przeszkodzie, aby dystrybutor objął nowe papiery Lety, a także systematycznie odkupywał akcje spółki od banków wierzycieli. Jednak kilka tygodni później (dokładnie 5 października) okazało się, że MSD zrezygnował z inwestycji. Podane wówczas oficjalne przyczyny rezygnacji – to 'zbyt wysokie koszty planowanej inwestycji oraz niestabilna sytuacja na rynkach papierów wartościowych’. Od tej pory informacje o sytuacji rynkowej Lety były coraz gorsze i dotyczyły głównie ruchów wierzycieli zaniepokojonych brakiem inwestora finansowego. Najpierw Małopolski Bank Regionalny wypowiedział spółce umowę o kredyt długoterminowy i wezwał do spłaty długu. Podobnie postąpił Bank Przemysłowy (zażądał spłaty 876 tys. zł) i Bank Rozwoju Budownictwa Mieszkaniowego (1,4 mln zł). W międzyczasie sąd ustanowił na nieruchomościach Lety hipoteki przymusowe na rzecz Urzędu Skarbowego w Wodzisławiu Śląskim.

W tej sytuacji Iwona Szypuła, prezes zarządu Lety, oraz dwóch członków zarządu (Tomasz Sokoła i Marek Ćwiok) złożyli rezygnacje. Następnego dnia (19 października) nowy zarząd złożył w sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości spółki. Zaowocowało to jeszcze większą nerwowością jej wierzycieli. Kilka dni później Bank Spółdzielczy w Jastrzębiu Zdroju wezwał Letę do spłaty długu w wysokości ponad 0,5 mln złotych. W listopadzie akcjonariusze spółki powinni zdecydować o jej dalszych losach. Prawdopodobnie Leta zawiesi działalność. Z ostatnich danych wynika, że w trzecim kwartale tego roku firma poniosła 1 mln złotych straty netto przy przychodach ze sprzedaży w wysokości 2,4 mln złotych. A jeszcze rok temu Leta przynosiła zyski…