Zamknięcie ostatnich
salonów Vobisu w sierpniu bieżącego roku oznaczało koniec jednej
z największych w swoim czasie sieci detalicznych w Polsce.
W szczytowym okresie, w połowie minionej dekady, detalista miał około
200 sklepów własnych i partnerskich, giełdowe ambicje oraz plany
stworzenia rynkowego giganta poprzez wejście w skład Grupy Kapitałowej
Action. Wstępną umowę w tej sprawie podpisano w 2008 r., ale
kryzys pokrzyżował wspomniane plany. Po wielomilionowych stratach w latach
2010–2011 na początku 2012 r. założyciele Vobisu – Dariusz
Pietraszkiewicz i Włodzimierz Paszt – zdecydowali się na nowe
otwarcie. Vobis S.A. podzielono: ponad 30 lepiej prosperujących salonów
i sklep internetowy przeniesiono do utworzonej kilka miesięcy wcześniej
spółki Vobis Digital, zaś reszta sklepów (ponad 50) pozostała przy Vobis S.A.,
który zmienił nazwę na Mobit. W ciągu kilku miesięcy pozamykano salony,
a działalność spółki wygaszono, przenosząc wcześniej 100 proc.
udziałów do zarejestrowanej na Cyprze firmy Fraganusta (wartość księgowa
przejmowanego majątku wyniosła 2,77 mln zł, natomiast kapitał
zakładowy spółki przejmującej – 1 tys. euro).

Vobis Digital, którego
właścicielami byli początkowo Dariusz Pietraszkiewicz i Włodzimierz Paszt,
choć dysponował salonami w lepszych lokalizacjach i e-sklepem, nie
wyszedł na plus. W 2012 r. spółka miała 3,8 mln zł straty
netto przy przychodach na poziomie 148,9 mln zł, podczas gdy koszty
operacyjne sięgnęły 153,9 mln zł. Po kilku miesiącach od jej powołania
83 proc. udziałów, wartych blisko 5 mln zł, przeszło na
cypryjską spółkę Covec. Znowu rozpoczęło się
zamykanie sklepów – zwykle przez nieprzedłużanie umów najmu. Proces trwał
stosunkowo długo, bo dopiero z końcem tegorocznych wakacji z centrów
handlowych i ulic zniknęły ostatnie placówki działające pod szyldem
Vobisu. W ostatnich dniach agonii część klientów e-sklepu sieci
alarmowała, że mimo wpłaconych pieniędzy nie dostała zamówionego towaru.
Niestety dla nich, telefony spółki zamilkły na dobre.

Zdaniem resellera

• Paweł
Cybulski, Komp Komputery, współwłaściciel, Szczecin

Czy marka ma szanse przetrwać? Wśród dużych detalistów, a do takich
aspiruje zapewne Vobis, największą sprzedaż mają ci, którzy mają
najniższe ceny, zwykle niższe niż w dystrybucji. Jeżeli Vobis będzie
droższy niż konkurenci w porównywarkach
cen, mało kto będzie u nich kupować. Ale żeby sprzedawać tanio, trzeba
być dużym, a żeby być dużym, trzeba dużo zainwestować. W mojej ocenie
nawet 10 mln zł… Poza tym będą musieli popracować nad odbudową renomy,
mocno nadszarpniętej po problemach ze
sprzedażą klientom e-sklepu.

 

Dlaczego marka, która
miała tak dużą siłę i rozpoznawalność, nie poradziła sobie na polskim
rynku? Zdaniem specjalistów Vobis za długo dokładał do nierentownych, zbyt
drogich salonów umieszczanych w prestiżowych lokalizacjach. Ich
utrzymanie, zwłaszcza w galeriach handlowych, w sytuacji gdy marże na
sprzedaży topniały z roku na rok, generowało coraz większe straty (ostatni
rok Vobisu na plusie to 2009, w którym spółka zarobiła ponad
3 mln zł). Te same opinie słyszeliśmy od resellerów: „Mieli dużo
salonów, to sporo kosztowało” – to częsta ocena działań Vobisu pod różnymi
postaciami. Wskazywano także, że detalista za późno zainwestował
w e-handel – według danych Internet Standard w 2010 r.
Vobis S.A. osiągnął 27 mln zł ze sprzedaży w Internecie. Dla
porównania: Komputronik w tym samym roku – 140 mln zł…
Szefowie Vobis Digital deklarowali później, że e-commerce będzie jednym
z priorytetów spółki, ale z tych zapowiedzi niewiele wynikło.

 

Kolejna nowa spółka w grze

Po zamknięciu salonów Vobisu nastąpiła kolejna zmiana
w dziejach marki. Operatorem e-sklepu Vobis.pl została spółka I-Terra
z siedzibą w Goleniowie koło Szczecina, założona w końcu
2012 r. przez Dariusza Pietraszkiewicza, który jest jej właścicielem
i prezesem. Wartość kapitału zakładowego I-Terry wynosi 500 tys. zł.
Spółka uzyskała status Apple Premium Reseller. W 2013 r. otworzyła
cztery salony ze sprzętem Apple’a (w Szczecinie, Kielcach, Białymstoku
i Częstochowie), które po kilku miesiącach przejął Eurotel, właściciel
sieci iDream, za – według nieoficjalnych informacji
– 3,1 mln zł.

I-Terra
jest obecnie stroną dokonującą transakcji sprzedaży poprzez e-sklep Vobis.pl.
Podkreśla, że jest jedynie operatorem sklepu, a nie następcą prawnym Vobis
Digital. Nie uzyskaliśmy informacji, czy i jaką działalność operacyjną
prowadzi obecnie ta spółka. Od listopada br. w rejestrze sądowym jako
prezes Vobis Digital figuruje osoba o nazwisku Anthony Ychenna Mbanefo,
niewystępująca dotąd w danych KRS polskich spółek. Po przejęciu kontroli
nad e-sklepem I-Terra próbuje odbudować mocno nadszarpniętą reputację
detalisty. Według zapewnień spółki obecnie 90 proc. zamówień jest
realizowanych z dostawą w ciągu 1–2 dni.

Z opinii klientów zamieszczanych w Internecie
wynika, że nie zawsze jest tak dobrze…

„Brak towaru, brak zwrotu pieniędzy. Infolinia ciągle zajęta,
odpowiedzi e-mailowych brak mimo wysyłki już około 6 przypomnień
o moim zamówieniu, za które już zapłaciłam przelewem. Dziadostwo
i tyle!! nie polecam Nikomu!!” – skarżył się jeden z internautów
(17 listopada br.) na Opineo.pl.

 

 

„Kupiłem komputer (na stronie, że wysyłka natychmiast),
przez tydzień nic, z trudem się dodzwoniłem i okazało się, że towaru
nie ma i nie będzie. Pieniądze oddali, ale czas i nerwy stracone”
– napisała (15 listopada br.) inna osoba.

Niektórzy klienci informują też o kłopotach z płatnościami
online i możliwością śledzenia przesyłki. Pojawiają się również sygnały,
że towar nie zawsze przychodzi tak szybko, jak deklaruje spółka („Telefon
zamówiony 7.11 przyszedł 17.11”). Ostatnio zarówno na Allegro, jak
i Opineo przeważają pozytywne komentarze, zaś alarmujących wpisów
o problemach jest mniej niż kilka miesięcy temu.

I-Terra twierdzi, że dłużej trzeba czekać jedynie na około
10 proc. zamówień. Jak czytamy w przesłanym do redakcji CRN Polska
komunikacie: „są to zamówienia zasilane z magazynów pomocniczych. Ich
realizacja wynosi od 2 dni do 5 dni roboczych. Znikome są przypadki,
w których nie jesteśmy w stanie dostarczyć klientowi produktu, który
zamówił. Jeżeli taki przypadek ma miejsce, proponujemy alternatywny produkt
o identycznych parametrach w atrakcyjnej cenie”.

Na jednym
z internetowych blogów pojawiła się informacja, że Vobis.pl ma jeszcze
inny sposób na niezadowolonych klientów. Dostawca zaoferował klientowi rabat
w zamian za usunięcie przez niego negatywnego wpisu o e-sklepie.
Przedstawiciele spółki nie odpowiedzieli wprost, czy i na jaką skalę
stosują takie metody. Zadeklarowali jedynie: „w przypadku, kiedy
popełniamy błędy w obsłudze klienta wynikające z dynamiki wzrostu
sprzedaży w tym roku, wyciągamy z nich wnioski, natomiast klientom
staramy się zrekompensować niską jakość obsługi”.

Spółka informuje, że inwestuje w poprawę obsługi
klientów, wprowadzając mechanizm, który gwarantuje im uzyskanie odpowiedzi
w czasie krótszym niż 1 dzień roboczy. W połowie listopada br.
ruszył live chat – usługa umożliwiająca komunikację z ekspertem
online.

Zdaniem
dystrybutora

• Sławomir
Harazin, wiceprezes Actionu

Wydaje mi się, że
Vobis.pl trudno będzie o sukces na rynku bez zaplecza w postaci sklepów
stacjonarnych. Producenci, zwłaszcza ci z branży RTV i AGD, wspierają obecnie
sprzedaż w takich placówkach i od tego często uzależniają bonusy dla
retailerów. Ponadto na tak konkurencyjnym rynku trudno jest rozwijać się
detalistom bez wsparcia dużych dystrybutorów. Proszę zauważyć, że za największymi
sieciami handlowymi IT i RTV/AGD stoją najwięksi gracze, którzy gwarantują dużą
dostępność towaru i atrakcyjne ceny. Przy niskich marżach w tym biznesie skala
działalności jest kluczowa dla osiągnięcia rentowności. Warto też zauważyć, że
ubezpieczyciele należności handlowych są coraz bardziej restrykcyjni wobec
podmiotów z branży IT, RTV i AGD. W przyszłym roku można spodziewać się
zaostrzenia earunków przyznawania limitów na kredyty kupieckie, co może być
problemem dla mniejszych graczy na rynku.

 
Będzie sieć sklepów?

I-Terra twierdzi, że nie tylko pracuje nad polepszeniem
funkcjonowania e-sklepu, ale ma bardzo ambitne plany rozwoju. Według spółki
w 2014 r. przychody e-sklepu Vobis.pl wzrosły o 100 proc.
w porównaniu z wynikami za rok ubiegły (nie podano jednak konkretnych
kwot). W przyszłym roku przychody mają wzrosnąć dwukrotnie.
W I kw. 2015 r. liczba punktów odbioru Vobis.pl ma zwiększyć się
do 9 tys. (obecnie jest ich 7,5 tys.). Zakupy będzie można odbierać na
poczcie, w paczkomatach, kioskach Ruchu, na stacjach Orlenu oraz
w salonikach Kolportera. Operator e-sklepu zapowiada także uruchomienie
systemu B2B, który umożliwi dedykowaną sprzedaż małym i średnim firmom.
Z każdym kolejnym miesiącem asortyment Vobis.pl ma powiększać się
o kolejne branże takie jak: AGD, RTV, elektronarzędzia czy zabawki.

Co więcej, w przyszłym roku ma powstać sieć sklepów
partnerskich pod szyldem Vobisu. Spółka Dariusza Pietraszkiewicza nie zamierza
natomiast otwierać własnych salonów. Zapowiedziano także kontynuację współpracy
z Samsungiem. Aktualnie I-Terra jest operatorem trzech sklepów firmowych
Samsunga: w Białymstoku, Gdańsku i Krakowie, uruchomionych zresztą
w miejscach, gdzie wcześniej funkcjonowały już salony Vobisu. Zapowiada,
że w 2015 r. przybędzie kolejnych lokalizacji placówek Samsung
Brandstore. Słowem, według deklaracji przedstawicieli I-Terry, przyszły rok ma
być czasem intensywnego rozwoju biznesu.

 

Potrzebny czas i kapitał

Specjaliści z branży powątpiewają, czy będzie tak
dobrze, jak twierdzą szefowie I-Terry. Ich zdaniem Vobis.pl jest za mały, aby
na dłuższą metę przetrwać na rynku. A to konieczne, żeby wygenerować
wystarczające obroty, które pozwoliłyby osiągnąć większe zyski w warunkach
handlu z minimalnymi marżami. Od jednego z dużych detalistów
słyszeliśmy nawet, że niespecjalnie interesuje się tym, co robi i co zrobi
Vobis bądź I-Terra, gdyż ta firma według niego „nie jest konkurencją,
z którą trzeba się liczyć”.  Według
rozmówców CRN Polska nie można także wykluczyć, że w razie problemów
spółka będzie sprzedawać towar w minimalnych cenach, co odczują pozostali
gracze na rynku, w tym niezależni resellerzy.

I-Terra poinformowała jednak, że pozyskała pieniądze na
rozwój. Chodzi o dotację unijną o wartości 777,4 tys. zł,
przeznaczoną na stworzenie platformy B2B do automatyzacji procesów biznesowych
pomiędzy spółką i jej partnerami. Zamierza „świadczyć kompleksową usługę
pomocy przedsiębiorstwom w wejściu na rynek polski, uruchomieniu nowej
linii produktów oraz pomocy w dystrybucji (usługi łączące zagadnienia
logistyki i marketingu)”. Środki przyznano spółce w ramach
Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego z Programu Operacyjnego
Innowacyjna Gospodarka na lata 2007–2013. Termin realizacji projektu: lipiec
2014 – grudzień 2015. Całkowity koszt wynosi 1,33 mln zł. Czemu
dokładnie służyć ma system i jakich partnerów obejmie? Tego spółka nie
ujawnia. Zdradza jedynie, że prowadzone są rozmowy w tej sprawie.