Zaczęliśmy w czasie, kiedy działalność prowadziło w Polsce ponad 250 (!) dystrybutorów i subdystrybutorów, chmura była zjawiskiem atmosferycznym, Bill Gates zamiast ratować świat naprawiał Windowsa, a Elon Musk negocjował z szefami Compaqa sprzedaż Zip2. Krótko mówiąc, to były stare dobre czasy, a poniżej garść wspomnień z naszego polskiego „podwórka”.

Trudna sytuacja gospodarcza dotknęła również rynku IT, który podlega właśnie ostrej weryfikacji. W efekcie część firm dystrybucyjnych została zmuszona w 2001 roku do zamknięcia działalności. Bez obłudy powiem, że wcale nie jestem z tego zadowolony. Upadek wielu znaczących firm tzw. środka powoduje również pewne reperkusje dla pozostałych graczy. Instytucje finansowe (banki, fundusze inwestycyjne) muszą zrewidować swoje spojrzenie na rynek IT, co negatywnie wpłynie na pozostałych dystrybutorów. Również te firmy, które planowały wejść na warszawską Giełdę Papierów Wartościowych w celu pozyskania dodatkowych źródeł finansowania będą miały mocno utrudnioną drogę. Przecież środki finansowe dystrybutorów służą finansowaniu całego kanału i wszelkie trudności z tym związane wpłyną także na resellerów.

Od redakcji W ten sposób Sebastian Hampel, ówczesny członek zarządu ABC Daty, komentował sytuację rynkową po upadku STGroup, najstarszego polskiego dystrybutora IT. Bardzo celnie zwrócił uwagę na kwestię, która wróciła „na agendę” po kilkunastu latach za sprawą karuzeli  VAT, które nakręciły kolejny kryzys w kanale dystrybucyjnym, wcale nie mniejszy od tego, który miał miejsce na początku XXI wieku. Oszustwa podatkowe rzuciły cień na wszystkich uczestników rynku, niezależnie od tego czy ktoś dostał się pod ostrzał skarbówki czy jednak udało mu się tego losu uniknąć. A co gorsza, faktyczni przestępcy najczęściej zdążyli rozpłynąć się we mgle.

Rozważamy różne warianty związane z tym, co dzieje się na polskim rynku IT. Jeśli nie będzie dynamicznie wzrastał, my również zrezygnujemy z poszerzania oferty, zdobywania kolejnych klientów, walki o coraz większe obroty. Rozwijać należy się razem z rynkiem. A dziś, jak wiadomo, rynek stoi w miejscu. W takiej sytuacji będziemy raczej kontynuować politykę cięcia kosztów w celu osiągnięcia jak najlepszej rentowności. Praw ekonomii nie da się oszukać. A mówią one, że najważniejszy dla każdej firmy jest zysk. Przedsiębiorstwo, które nie przynosi zysków, nie ma racji bytu.

Od redakcji Tak z kolei o planach JTT Computer mówił Paweł Ciesielski, prezes wrocławskiej spółki. I trudno coś jego pomysłom zarzucić, przynajmniej z biznesowego punktu widzenia. Zwłaszcza, że niejedna firma poległa na polu rentowności przez nieroztropny wyścig po coraz większe przychody, czy też rozbuchane koszty. Niestety, JTT działało w Polsce, a tutaj trzeba przy każdej kalkulacji wziąć pod uwagę bardzo ważną niewiadomą, czyli fiskusa. W tym akurat przypadku stanął on po stronie zachodnich koncernów przeciwko rodzimym producentom (tym drugim był Optimus). Gdyby biznesowy guru Jim Collins napisał swoją znakomitą książkę „Jak upadają giganci” pod kątem polskiego rynku, to byłaby grubsza o rozdział o skarbówce. Niestety dużo grubsza…

Dwa lata temu wszyscy producenci liczący się na rynku oprogramowania przeznaczonego do zarządzania małymi i średnimi firmami zapowiadali rozszerzenie oferty o usługi Application Service Provision. Dotąd ten rodzaj dystrybucji produktów wykorzystuje jednak zaledwie kilku i to z niewielkimi sukcesami. Aby przedsiębiorstwa z sektora MŚP zaczęły korzystać z oprogramowania w modelu ASP, muszą zostać spełnione przynajmniej dwa warunki: łącza powinny stać się tańsze, a klienci przestać obawiać się tego modelu korzystania z oprogramowania.

Od redakcji Wprawdzie model ASP to jeszcze nie SaaS w pełnym znaczeniu tego pojęcia, niemniej można chyba zaryzykować stwierdzenie, że model chmurowy nie odniósłby sukcesu w minionych kilku latach, gdyby nie znaczący postęp w komunikacji internetowej (szybkość przesyłania danych) i znaczącego spadku kosztów utrzymania łącz sieciowych. To jednak było za mało, bo – podobnie jak na przełomie wieków – w drugiej dekadzie XXI wieku klienci nieufnie podchodzili do chmury, a wielu użytkowników wciąż traktuje ją jako zło konieczne (i mają sporo racji, zwłaszcza w kontekście obiecanej optymalizacji kosztów działania dzięki chmurze, co okazało się tylko marketingowym wabikiem).