Anu Bradford, profesor prawa i ekspert w zakresie międzynarodowego prawa handlowego, w swojej książce „Digital Empires: The Global Battle to Regulate Technology.” bada rywalizację Chin, Stanów Zjednoczonych oraz Unii Europejskiej o palmę pierwszeństwa w cyfrowym świecie. Przywódcy największych krajów świata starają się w rozmaity sposób powstrzymać hegemonię kilku gigantów technologicznych, kontrolujących ogromne bogactwo, a także wywierających coraz większy wpływ na politykę.

Anu Bradford była gościem specjalnym konferencji SPHERE 24 zorganizowanej przez firmę WithSecure. W czasie swojego wystąpienia przedstawiła różnice występujące pomiędzy różnymi podejściami regulacyjnymi – w modelu amerykańskim opartym na rynku, chińskim, gdzie kluczowa jest rola państwa oraz w europejskim, koncentrującym się przede wszystkim na prawie.

Zdaniem Anu Bradford amerykańskie regulacje skupiają się na wolnym rynku, wolnym Internecie oraz licznych inicjatywach zachęcających do innowacji. Chińczycy myślą o technologii nieco inaczej. Rząd dąży do tego, aby Chiny stały się technologicznym supermarketem. Państwo Środka posługuje się technologią jako narzędziem do kontroli społeczeństwa oraz propagandy mającej na celu wzmocnienie siły komunistycznego rządu. Europejczycy są w dość trudnej sytuacji, bowiem powinni wybrać drogę pomiędzy tymi dwoma alternatywnymi światami.

Efekt brukselski

Trzy regiony różnią się nie tylko podejściem do regulacji, ale również zasobami. I tak Amerykanie zakładają firmy technologiczne podbijające cały świat. Na przykład z usług Facebooka korzysta ponad 3 miliardy ludzi w 160 krajach, a to przecież tylko część amerykańskiego imperium cyfrowego.

Chińczycy eksportują głównie infrastrukturę. Firmy z tego kraju budują sieci 5G, układają kable podmorskie, centra danych czy inteligentne miasta. Ich technologie znajdują zastosowania nie tylko w Azji, ale też w Afryce i w części Europy.

Unia Europejska przyjęła w gospodarce cyfrowej rolę sędziego, mając możliwość regulowania nie tylko rynku europejskiego, ale też rozszerzania tych regulacji na inne obszary. Wynika to ze zjawiska, które Anu Bradford nazywa „efektem brukselskim”.

UE jest jednym z największych i najbogatszych rynków konsumenckich na świecie. Jest bardzo niewiele globalnych firm, które mogą sobie pozwolić, żeby zbagatelizować rynek europejski. Tak więc cena dostępu polega na tym, że firmy te muszą przestrzegać europejskich przepisów.

Niejednokrotnie globalne firmy stwierdzają, że w ich interesie jest rozszerzenie tej europejskiej regulacji na globalny rynek, ponieważ chcą uniknąć kosztów przestrzegania różnych systemów regulacyjnych. Dlatego widzimy, że czołowi amerykańscy giganci technologiczni używają GDPR jako globalnego standardu ochrony prywatności. W ten sposób UE może być w stanie kształtować zasady, które regulują technologie wpływające na produkty i usługi.

Bitwa wertykalna i horyzontalna

Na świecie istnieje wiele rynków, gdzie amerykańskie firmy, chińska infrastruktura oraz europejskie regulacje wzajemnie się przenikają. Taki stan rzeczy często prowadzi to do konfliktów, które Anu Bradford dzieli na dwie grupy: wertykalne oraz horyzontalne.

Pierwszy z wymienionych polega na tym, że rządy starają się powstrzymać zachowania największych gigantów technologicznych. Władze martwią się działaniami koncernów, mającymi szkodliwy wpływ na jednostki i społeczeństwo. Chodzi tutaj o naruszenie prywatności, dezinformację, mowę nienawiści, ale też o rosnące szkody, jakie niesie ze sobą boom na sztuczną inteligencję. Rządy w celu złagodzenia wymienionych niedogodności zaangażowały się w bitwę pionową – próbę uregulowania firm technologicznych w ramach własnych jurysdykcji.

Z kolei konflikt horyzontalny toczy się pomiędzy cyfrowymi mocarstwami. W ciągu ostatnich kilku lat USA podjęły szereg działań w celu ograniczenia dostępu Chin do technologii strategicznych, powołując się na obawy dotyczące bezpieczeństwa narodowego. Chiny nakładają ograniczenia eksportowe i inwestycyjne na firmy amerykańskie. Ta trwająca rywalizacja podsyciła również wyścig o dotacje, ponieważ USA i Chiny starają się wzmocnić swoje możliwości w zakresie krytycznych technologii, takich jak półprzewodniki. Inne kraje, w tym te w UE, również zwracają się ku polityce przemysłowej w trakcie rosnących napięć między USA a Chinami i rozwikłania problemów związanych z globalnymi łańcuchami dostaw. W rezultacie wojna technologiczna grozi umocnieniem nacjonalizmu technologicznego jako globalnej normy. Można to postrzegać jako zwycięstwo chińskiego modelu rządowego, ponieważ rządy porzucają amerykańską wizję otwartej, wolnej i globalnej gospodarki cyfrowej.