EU Chips Act: potencjalna pułapka?
W lutym 2022 roku Komisja Europejska przedstawiła projekt ustawy European Chips Act, której założeniem jest zagwarantowanie producentom i konsumentom ze Starego Kontynentu bezpieczeństwa dostaw półprzewodników. Pojawiają się jednak głosy, że zaproponowane środki mogą okazać się źle ukierunkowane albo wręcz skutkować szkodliwym protekcjonizmem.
Nowoczesne półprzewodnikowe układy scalone należą do najbardziej skomplikowanych przedmiotów, jakie kiedykolwiek wytworzył człowiek. Doprowadziły do rewolucji w projektowaniu i produkcji wszelkiego typu urządzeń, przez co ich dostępność stała się kluczowa z punk-tu widzenia geopolitycznej i technologicznej suwerenności regionów i poszczególnych krajów. Innymi słowy: świat się od nich uzależnił.
Tymczasem wydarzenia ostatnich kilku lat spowodowały niemałe perturbacje na rynku układów scalonych. W efekcie wiele istotnych dla europejskiej gospodarki przedsiębiorstw, uzależnionych od półprzewodników, zmuszonych było do wstrzymania produkcji. Straty sięgają miliardów euro, a unijnej transformacji ekologicznej i cyfrowej grozi solidne opóźnienie.
W odpowiedzi na ten kryzys na początku lutego br. Komisja Europejska opublikowała propozycję treści europejskiej ustawy o chipach (European Chips Act). Jej celem jest podwojenie udziału Europy w światowej produkcji mikroprocesorów do 2030 r., zmniejszenie uzależnienia od dostaw z Azji i uzyskanie jak największej autonomii.
Unii chodzi o wzmocnienie możliwości w zakresie produkcji półprzewodników, jak też projektowania ich następnych generacji. Głównym wyzwaniem jest bardzo wysoki koszt stworzenia odpowiednich fabryk, jak też samego procesu produkcji. Dokument, aby wejść w życie, musi zostać zatwierdzony przez Parlament Europejski i wszystkie kraje członkowskie.
Trzyczęściowy plan
Proponowane rozwiązania bazują na trzech filarach: polityce w zakresie badań, rozwoju i innowacji (B+R+I), zasadach pomocy rządowej przy tworzeniu najnowocześniejszych fabryk półprzewodników oraz mechanizmów monitorowania łańcucha dostaw, współpracy z państwami członkowskimi i interwencji w sytuacjach kryzysowych.
Pierwszy filar, dotyczący B+R+I, w dużym stopniu bazuje na istniejących programach, które mają na celu długoterminowe wzmocnienie unijnego ekosystemu chipów. Europa już teraz zajmuje czołową pozycję na świecie w zakresie prowadzonych badań, a ustawa o chipach ma na celu wzmocnienie tego stanu poprzez wspieranie innowacyjności. Nowe regulacje połączyłyby istniejące, realizowane z powodzeniem programy badawczo-rozwojowe, jak „Horyzont Europa” czy „Digital Europe” w ramach nowej inicjatywy „Chips for Europe”. Stworzona w ten sposób otwarta infrastruktura badawczo-rozwojowa miałaby zachęcać firmy do współpracy i przynosić korzyści mniejszym przedsiębiorstwom, które mają niewielkie szanse na bezpośrednie korzystanie z pomocy państwa.
Nie jest jednak jasne, ile nowych funduszy będzie dostępnych dla tych nowych inicjatyw. Komisja stwierdziła, że chce w sumie „zaangażować ponad 43 mld euro w ramach inwestycji publicznych i prywatnych”. Sama inicjatywa „Chips for Europe” będzie miała budżet w wysokości 11 mld euro, ale tylko 3,3 mld euro z tej kwoty będzie pochodzić z UE, dzięki przekierowaniu środków już przyznanych w ramach „Horizon Europe” i „Digital Europe”. Kolejne 2 mld euro na finansowanie kapitałowe dla nowych firm w tym sektorze będzie pochodzić ze środków UE i Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Dla pozyskania pozostałych 11 mld euro Komisja daje ramy prawne dla państw i firm, które ułatwią inwestowanie.
W ramach drugiego filaru Komisja chce zwiększyć zdolności produkcyjne unijnych firm, na co wskazywano już w 2021 r. Aby osiągnąć ten cel, UE musi przyciągnąć inwestycje zagraniczne, zwłaszcza w przypadku układów najnowszej generacji, które obecnie nie są produkowane w Europie. Ustawa o chipach umożliwiłaby państwom UE przyznawanie dotacji producentom, którzy chcą budować na jej terytorium najnowocześniejsze megafabryki. To jednak może okazać się kosztownym przedsięwzięciem.
Trzeci filar reguluje mechanizmy monitorowania branży i podejmowania interwencji w sytuacjach kryzysowych. Mogłoby to obejmować wspólne zamówienia dokonywane przez Komisję w imieniu krajów i branż UE, z zastrzeżeniem prawa pierwokupu od fabryk, które korzystają z rządowego wsparcia krajów Unii Europejskiej. W ten sposób prowadzona byłaby również kontrola eksportu. Takie podejście zostało już zastosowane w przypadku zamawiania towarów medycznych i szczepionek na Covid-19.
Fakt, że wyprodukowane w Unii towary powinny głównie służyć klientom z UE, także stanowi uzasadnienie dla publicznego wsparcia. Ale różnica jest taka, że beneficjentem będą tu firmy prywatne, inaczej niż w przypadku produktów medycznych.
Podobne artykuły
List otwarty liderów europejskiego biznesu do klasy politycznej
Dziewiętnastu dyrektorów generalnych europejskich firm zaapelowało do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen i Kolegium Komisarzy o pilne podjęcie działań, aby region nie stał się marginalnym graczem konkurencyjnej gospodarki cyfrowej.
Przebudzenie śpiącego lwa
Walka pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi na froncie technologicznym coraz bardziej się zaostrza, co doskonale widać na rynku półprzewodników.
Rynek chipów powraca do zdrowia
Wiele wskazuje na to, że globalny przemysł półprzewodników osiągnął już swoje dno. Nadszedł czas, żeby się od niego odbić.