Już od kilkunastu lat
redakcja CRN Polska przygotowuje badanie, w którym cena komputera jest
porównywana ze statystyczną pensją. Wysokość tej ostatniej bazuje na podawanym
przez Główny Urząd Statystyczny „przeciętnym miesięcznym wynagrodzeniu w gospodarce
narodowej”. W zeszłym roku jego wartość wynosiła 3837 zł. Jeśli od
tej kwoty odjąć podatek, otrzymamy sumę 3062 zł netto, którą przyjmujemy
jako podstawę do dalszych wyliczeń. W rezultacie ustalamy, jaka jest siła
nabywcza portfela statystycznego Polaka w odniesieniu do ceny komputera.
W tabelce na str. 26 zamieszczamy informacje na temat dwóch desktopów:
taniego i droższego wraz z ich typowymi konfiguracjami i cenami
w każdym kwartale ub.r. Podobnie robimy w przypadku notebooków (str.
25).

Warto zaznaczyć, że w ostatnich latach przeciętne
wynagrodzenie rosło średnio o nieco ponad 100 zł rocznie. Mniej
więcej o taką samą kwotę spadały ceny desktopów. Natomiast w zeszłym
roku maszyny te raptownie potaniały. Typowy biurowy pecet z 19-calowym
wyświetlaczem LCD, za który w latach 2012 i 2013 r. trzeba było
zapłacić 1900 zł brutto, w zeszłym roku kosztował już tylko
1550 zł, i to z monitorem 22-calowym, którego cena
w niniejszym zestawieniu wyniosła 400 zł brutto… Skąd tak znaczący
spadek cen?

W wielu desktopach
zrezygnowano z karty graficznej, bo wydajność zintegrowanego układu graficznego
we współczesnych komputerach jest wystarczająca nie tylko dla użytkowników
biurowych. Bardzo wielu klientów kupuje maszyny z dyskiem
o pojemności 500 GB, zaś kwota, jaką trzeba zapłacić za system
Windows with Bing, jest symboliczna w porównaniu z ceną pełnej wersji
– wyjaśnia Tadeusz Kurek, prezes zarządu NTT System.

 

Konfiguracje

Na przestrzeni ostatniego
roku w konfiguracji statystycznego desktopa nastąpiły stosunkowo niewielkie
zmiany. Oznacza to, że parametry stosowanych obecnie kluczowych komponentów,
takich jak procesor, pamięć czy dysk twardy, zapewniają równie
satysfakcjonującą wydajność jak w przypadku statystycznego komputera
sprzed roku. Świadczy o tym na przykład niezmienna od kilku już lat
pojemność typowego dysku. Przeciętni użytkownicy od dłuższego czasu zadowalają
się wielkościami rzędu 500 GB lub 1 TB. Również rozmiar pamięci
operacyjnej jest niezmienny. Już od co najmniej kilku lat typowy pecet jest wyposażony
w 4 GB RAM DDR3 i – przy ciągle wysokich cenach modułów – być może szybciej
zmieni się standard (z DDR3 na obecne już w sprzedaży DDR4) niż rozmiar.
Oczywiście zupełnie inaczej wygląda sytuacja w segmencie komputerów
przeznaczonych do rozrywki w przypadku najbardziej wymagających klientów.
Tu ceny maszyn są coraz wyższe, ale ich udział w sprzedaży pozostaje na
tyle nieznaczący, że nie uwzględniamy ich w niniejszym badaniu.

 

W
przeciwieństwie do desktopów w konfiguracjach typowych notebooków zaszły
duże zmiany. W 2014 r. maszyny z wyższej półki były wyposażone
w procesory i karty graficzne o większej
wydajności niż w desktopach. Warto też zwrócić uwagę, że wszystkie laptopy
wskazane jako najpopularniejsze miały wyświetlacz o przekątnej długości
15,6 cala. To oznacza, że komputery te są raczej stosowane jako zamienniki
desktopa niż sprzęt mobilny.

Największą
popularnością będą się cieszyły komputery klasy mainstream w cenie około
2300 zł –
mówi Szymon Winciorek, Business Development Manager
w polskim przedstawicielstwie Asusa. – Taki typowy notebook będzie
wyposażony w procesor iCore, dysk twardy o pojemności 1–2 TB, pamięć
RAM 4 GB, kartę graficzną serii 9xx i ekran o przekątnej 15
cali.

Różnica
w cenie komputera przenośnego i stacjonarnego praktycznie już nie
istnieje, bo nietrudno się zorientować, że desktop w analogicznej
konfiguracji będzie kosztował tyle samo. Z tym, że będzie miał większy monitor.

 

Rynek – nasycony i zrównoważony

Krajowy rynek, podobnie jak zapewne większość światowego,
można uznać za nasycony. Najprawdopodobniej nigdy już nie powtórzy się sytuacja
z 2007 r., gdy nabywców znalazło 1,7 mln desktopów i prawie
2,5 mln notebooków. Oczywiście ogólnoświatowy kryzys, który rozpoczął się
w 2008 r., wywarł bardzo silny wpływ również na branżę IT, ale jego
skutki nie są już odczuwalne. Dlatego brak wzrostu sprzedaży komputerów należy
tłumaczyć przede wszystkim nasyceniem rynku oraz wydłużeniem cyklu życia
urządzeń.

Wprawdzie
w zeszłym roku odnotowaliśmy spory, jak na ostatnie lata, wzrost
sprzedaży, który wyniósł 5 proc., ale był on spowodowany tym, że Microsoft
zakończył wsparcie dla wysłużonego systemu Windows XP. Według producentów
w bieżącym roku nie należy się spodziewać znaczących zmian popytu. Mogą
się za to zwiększać dysproporcje w liczbie sprzedanych komputerów
stacjonarnych i przenośnych. W minionej dekadzie sprzedaż notebooków
rosła dużo szybciej niż desktopów. We wspomnianym 2007 r. na każdy
sprzedany komputer stacjonarny przypadało prawie 1,5 laptopa.

 

Ten proces trwa do dziś.
W zeszłym roku w Polsce sprzedano od 900 tys. do 1 mln
komputerów stacjonarnych oraz 1,7–1,8 mln przenośnych. To oznacza, że
proporcje wyniosły niemal jeden do dwóch. Sytuację taką przewidywaliśmy już dwa
lata temu, gdy w podobnym zestawieniu pisaliśmy: „proces swoistej
kanibalizacji rynku komputerów trwa do dziś. Najpierw desktopy zostały wyparte
przez notebooki, potem notebooki zaczęły być wypierane przez netbooki,
następnie w sprzedaży pojawiły się ultrabooki, tablety, teraz należy się
spodziewać boomu na komputery hybrydowe, czyli połączenie notebooka
i tabletu. Kto będzie zwycięzcą w tej ewolucji?”(CRN Polska,
nr 2/2013).
Okazuje się, że pytanie jest nadal aktualne, bowiem
klasyczne notebooki stanowią ciągle ponad 90 proc. wszystkich
sprzedawanych maszyn przenośnych. Jednak sytuacja może się zmienić właśnie
w 2015 r.

Obecnie komputery
hybrydowe to około 4–5 proc. rynku notebooków
– mówi Szymon
Winciorek, Business Development Manager w polskim oddziale Asus. – W
bieżącym roku ich udział zwiększy się do poziomu nawet 10–12 proc.
Kategoria ultrabooków osiągnęła dojrzałość i nie spodziewamy się tu
znaczących wzrostów ani spadków sprzedaży. Nowość na rynku, czyli chromebooki,
również nie zachwieją równowagi na rynku. Poza wąsko wyspecjalizowanym rynkiem
edukacyjnym nie widzimy miejsca na duży wolumen sprzedaży.

Niezależnie od tego, czy hybrydy będą stawały się coraz
popularniejsze czy też nie, można uznać za pewnik, że nie zmienią się proporcje
między sprzedażą komputerów przenośnych i stacjonarnych. A ceny?
W 1999 r. na zakup desktopa trzeba było przeznaczyć trzy średnie
krajowe pensje, dziesięć lat temu prawie półtorej pensji, w zeszłym roku
– zaledwie pół. Czy może być jeszcze taniej? Tak, pod warunkiem
że złotówka przestanie tracić na wartości względem dolara i euro.