W pierwszej połowie
2013 r. polski rynek wchłonął około 430 tys. desktopów (w tym AiO)
– niewiele mniej niż rok wcześniej. Ponad połowę z nich stanowiły B-
i C-brandy. Typowa konfiguracja i średnia cena nie odbiegały od
zeszłorocznych standardów. Aktualną sytuację na krajowym rynku komputerów
doskonale obrazuje następujący cytat: „w minionym półroczu sprzedano
w Polsce mniej desktopów niż rok wcześniej; wzrósł popyt na sprzęt
markowy, sprzedaż C-brandów lekko spadła, a ceny pozostają stabilne; jeśli
zostaną zrealizowane przetargi, sprzedaż pecetów w tym roku będzie większa”.
Rzecz w tym, że pochodzi on z raportu, który został napisany…
w drugiej połowie 2005 r. To nie tylko dowód na to, że historia lubi
się powtarzać. To również potwierdzenie faktu, że snute od lat przewidywania,
iż sprzęt stacjonarny musi odejść do lamusa, były i są mocno przesadzone.

 

Desktop forever?

W pierwszej połowie 2013 r. w Polsce sprzedano
około 430 tys. komputerów stacjonarnych. Około, bo nie sposób podać dokładnej
liczby dotyczącej rynku, na którym dominują maszyny lokalnej produkcji
– B-brandy oraz C-brandy. Rzeczywista liczba takich urządzeń mieści się
zapewne w przedziale między 230 a 300 tys.

Według danych uzyskanych od producentów i dystrybutorów
w minionym półroczu do Polski sprowadzono mniej więcej 290 tys. płyt
głównych. Wprawdzie część z nich (od 10 do 20 proc.) została
sprzedana za granicę, ale komponent ten z pewnością był też importowany
poza oficjalnymi kanałami w skali niewiele niższej od eksportu.
Wiarygodność takich szacunków potwierdzają dane dotyczące liczby sprowadzonych
do Polski w pierwszej połowie roku obudów – około 300 tys.
(szczegółowo na temat rynku   obudów
pisaliśmy w nr 17/18, str. 46). Niestety, nie jest możliwe dokładne określenie,
ile z nich zostało przeznaczonych do upgrade’u. To jedyna niewiadoma,
bowiem w przypadku tego elementu komputera eksport właściwie nie istnieje.
Na bazie tych obudów powstała lwia część B-brandów. Trudno jednak ocenić ile
dokładnie – co najmniej 80 tys. To oznacza, że około 200 tys. obudów trafiło do
C-brandów wytwarzanych przez resellerów.

 

A-,B- czy C-brand?

W pierwszej połowie bieżącego roku sprzedano mniej maszyn
z każdej z trzech grup. Jednak przedstawiciele marek światowych są
przekonani, że ich udziały będą rosnąć.

– Popyt zdecydowanie
przesuwa się w kierunku sprzętu A-brandowego. Klienci cenią sobie wysoką
jakość, niezawodność, dobry serwis i są w stanie za to wszystko
zapłacić
– twierdzi Janina Sattler, Personal Systems CategoryLead PPS
w polskim oddziale HP.

 

 

Podobną opinię mają inni producenci światowych marek, którzy
– choć świadomi specyfiki polskiego rynku – nieodmiennie pozostają
optymistami. Choć więc nasz rynek od zawsze należał do C-brandów, to dostawcy
maszyn A-brandowych liczą, że ich zalety zostaną w końcu docenione nie
tylko przez użytkowników instytucjonalnych i biznesowych.

– Klienci indywidualni wciąż chętnie sięgają po
tzw. składaki i lokalne brandy. Jest to niewątpliwie związane ze swobodą
wyboru komponentów i konkurencyjnymi cenami
– mówi Marcin Piszczek, Country Product Manager
w Asusie. – Jednak segment
komputerów markowych rośnie: ceny stają się coraz bardziej wyrównane,
a mniejsza awaryjność i gwarancja stanowią poważne atuty.
W przypadku komputerów biznesowych rynek się nie zmienia. Duże
przedsiębiorstwa najczęściej wybierają A-brandy, ponieważ kierują się znaną marką,
gwarancją serwisu, jakością i dodanymi usługami.

W przytoczonych
opiniach niewątpliwie tkwi przysłowiowe ziarno prawdy. Rzeczywiście, niektórzy
spośród krajowych dostawców odnotowali spadek sprzedaży. Jednak zdecydowanie
nie wszyscy. Z pewnością o gorszych wynikach można też mówić
w przypadku C-brandów, ale ich skala jest bardzo trudna do oszacowania,
a zdania na ten temat są podzielone. Jedni twierdzą, że wielkość sprzedaży
niemal nie uległa zmianie. Inni, że rynek komputerów wytwarzanych przez
resellerów kurczy się w dość szybkim tempie.

 

– Na polskim rynku
można zauważyć spadek sprzedaży tzw. składaków. Wstępne szacunki firm
analitycznych mówią o kilkunastu procentach
– donosi nam między
innymi Jarosław Słowiński, Purchasing Director w AB.

 

Lista obecności

Jeśli chodzi o krajowych dostawców, nieco lepiej niż
w niedawnej przeszłości wiedzie się niegdysiejszemu liderowi polskiego
rynku – NTT System. Przypomnijmy, że jeszcze w 2008 r. producent
znajdował się na pierwszym miejscu wśród krajowych wytwórców, ale
w kolejnych latach borykał się z coraz słabszymi wynikami. Aż do
bieżącego roku.

Odnotowaliśmy
15-procentowy wzrost sprzedaży komputerów dla klientów indywidualnych

– podkreśla Łukasz Jakubowski, Product Manager w NTT System.

Zdaniem resellera

• Mariusz Ziółkowski, właściciel Avisu, Biskupiec

Sprzedaż notebooków w ubiegłym roku napędzały głównie
szkoły. W bieżącym nie mają pieniędzy i liczba projektów została
ograniczona. Klienci indywidualni kupują komputery głównie w dużych
sieciach detalicznych, zaś u nas przede wszystkim niedrogie notebooki.
Oczywiście oferujemy im również zestawy komputerowe własnej produkcji. Zawsze
mamy na sklepie kilka propozycji. Warto wspomnieć, że w ostatnim czasie
zanotowaliśmy duży wzrost popytu na markowe desktopy dla firm. Tylko
w 2013 r. sprzedaliśmy ponad 200 stacji roboczych, zwykle marki HP.

 
 

W pierwszej połowie 2013 r. NTT sprzedało 17,6
tys. desktopów i nieznacznie wyprzedziło Incom. Dostawca Adaksów, podobnie
jak Komputronik, w roku bieżącym odnotował spadek sprzedaży. Dla odmiany
udział w krajowym rynku komputerów stacjonarnych zwiększył Action.
Dystrybutor i producent maszyn z logo Actina sprzedał w minionym
półroczu przeszło 12 tys. desktopów, czyli ponad dwa razy więcej niż od
stycznia do końca czerwca 2012 r.

Ważnym czynnikiem,
który wpłynął na ten wynik, była realizacja dostaw w szeregu przetargów

– mówi Tomasz Wańka, pełnomocnik zarządu ds. sprzedaży komputerów
w Actionie.

Niestety, nie znamy
wyników PC Factory, które nie podało nam wielkości sprzedaży za minione
półrocze. Sądząc jednak po rezultatach z ostatnich lat, ta luka nie
powinna wpłynąć na obraz całego rynku. Marki, które zajmują pierwsze dwie
pozycje, to HP i Dell. Chociaż obaj producenci zanotowali w tym roku
spadek sprzedaży, to ich przewaga nad innymi graczami jest wyraźna. Pierwszy
z nich zajmuje po półroczu pozycję lidera z prawie 49 tys.
sprzedanych maszyn (w I poł. 2012 r. – 56,5 tys.). Dell
w pierwszej połowie zeszłego roku znalazł nabywców na ponad 45 tys.
desktopów, zaś w pierwszych sześciu miesiącach tego roku na niespełna 41
tys.

Jak widać, udziały rynkowe światowych marek nieco się
zmniejszyły, zaś niektórych dostawców krajowych – zwiększyły.
W przyszłości proporcje między sprzętem zagranicznym i krajowym mogą
się dalej zmieniać na korzyść rodzimej produkcji. W tym kontekście warto
przypomnieć, że AB zdecydowało się na sprzedaż komputerów pod rodzimą marką
Optimus.

Stoi za nią ogromny
potencjał biznesowy i marketingowy
– mówi Andrzej Przybyło,
prezes zarządu AB. – Chcemy
wykorzystać siłę tego brandu, dodając do niego naszą wiedzę i ponad
20-letnie doświadczenie na rynku IT.

 

Obudowa robi różnicę

Pod względem stosowanych komponentów tegoroczne komputery
stacjonarne nie różnią się wiele od zeszłorocznych. Według Janiny Sattler z HP
w przypadku sprzętu dla dużych przedsiębiorstw największą popularnością
cieszyły się komputery z procesorami i5, 4 GB RAM, dyskami twardymi
500 GB wyposażone w nagrywarki DVD. Dominującym systemem był Windows
7 Pro. Wyraźną różnicę w odniesieniu do komputerów kupowanych przez
firmy z sektora MSP stanowił procesor i5, gdyż duże przedsiębiorstwa
zazwyczaj potrzebują większej mocy obliczeniowej. Użytkownicy z tego
ostatniego segmentu wybierają najczęściej obudowy Tower lub Small Form Factor. Podobne
konfiguracje wybierali również klienci Asusa.

– Największym wzięciem
w pierwszej połowie 2013 r. cieszyły się desktopy z procesorami
Intel Core i3 oraz i5 trzeciej generacji, wyposażone w 2 GB RAM
i dysk twardy 250 GB
– mówi Marcin Piszczek. – To wystarczająca konfiguracja do pracy z aplikacjami
biurowymi i przeglądania stron internetowych. Dlatego trendy się nie
zmienią i klienci nadal będą zamawiać komputery o podobnej
wydajności.

 
 

Trzeba zaznaczyć, że procesor, wielkość pamięci i dysku
twardego nie odbiegają od tych, jakie były stosowane przed rokiem. Jaka zatem
jest różnica między najnowszymi komputerami a zeszłorocznymi? Otóż klienci
zwracają coraz większą uwagę na obudowę.

Coraz większym zainteresowaniem cieszą się desktopy w obudowach
SFF (Small Form Factor), które zachowują duże możliwości rozbudowy przy
znacznej oszczędności miejsca w stosunku do tradycyjnego MiniTower

twierdzi Tomasz Wańka.

Również według Lenovo odbiorcy coraz częściej decydują się
na zakup komputera miłego dla oka. I to nie tylko ci indywidualni.

Trend konsumeryzacji
powoduje, że nawet w przypadku sprzętu biznesowego wzornictwo jest coraz
bardziej eleganckie. Obecnie komputery prezentują się coraz ładniej, natomiast
jeszcze kilka lat temu sprzęt miał być przede wszystkim niezawodny

– mówi Tomasz Szewczak, Product Manager SMB w Lenovo.

Eleganckie konstrukcje są jednak zauważalnie droższe.
Zapewne dlatego upowszechnienie pecetów w małych obudowach nie przebiega
lawinowo. HP, powołując się na badania IDC, twierdzi, że średnia cena desktopa
w pierwszym półroczu wynosiła 2 tys. zł netto. Cenę zawyżają
najpewniej wspomniane konstrukcje SFF, bo w przypadku typowych krajowych
desktopów koszt maszyny jest znacznie niższy.

– Średnia cena
desktopa w 2013 roku, podobnie jak w poprzednim, wynosi 1350 zł
netto
– twierdzi Łukasz Jakubowski.

 

Desktop kontra tablet

Jak powszechnie wiadomo, w bieżącym roku
– podobnie jak w zeszłym – największym wzrostem popytu cieszą
się urządzenia alternatywne wobec komputera, takie jak smartfon czy tablet.
Często można się spotkać z opinią, że ten trend przyczynia się do spadku
zainteresowania tradycyjnymi komputerami, czyli desktopami i notebookami.
Producenci i dystrybutorzy nie widzą jednak powodu, dla którego tablety
mogłyby zagrozić desktopom.

Szybki wzrost popularności smartfonów i tabletów nie ma w zasadzie
żadnego wpływu na rynek urządzeń stacjonarnych
– wyjaśnia Tomasz
Szewczak. – Desktopy pełnią inne
funkcje i mają inne zastosowanie, które wynika z potrzeb klienta
końcowego.

Nie jest to opinia odosobniona.

Wbrew powszechnemu
twierdzeniu, które wieszczy koniec pecetów, świadomi użytkownicy, pomimo że
korzystają z urządzeń mobilnych, powracają do desktopów jako wydajnej
jednostki stacjonarnej
– mówi Marcin Piszczek. – Urządzenia mobilne, tablety wypierają najprostsze
i najbardziej uniwersalne rozwiązania. Natomiast tam, gdzie liczy się
bezpieczeństwo danych czy moc obliczeniowa, komputery stacjonarne nadal
stanowią oczywisty wybór.

 
 

HP zwraca uwagę, że o popularności desktopów będą nadal
decydowali odbiorcy instytucjonalni, bo oni kupują najwięcej takich urządzeń.

– Udział komputerów
stacjonarnych w całym rynku komputerów jest ciągle relatywnie stabilny –
 mówi
Janina Sattler. – Nie spodziewamy
się pod tym względem zmian w segmencie biznesowym, a zwłaszcza
w sektorze publicznym. Komputer stacjonarny nadal będzie tym wybieranym
najczęściej.

Komputery stacjonarne zmieniają się, by sprostać nowym
potrzebom rynku. W ostatnim czasie coraz bardziej zauważalny jest trend
miniaturyzacji. Nie po raz pierwszy w historii peceta pojawiają się
konstrukcje małe i o nietypowym wzornictwie. Jednak dopiero teraz
okrojone wymiary maszyny nie są okupione zmniejszoną wydajnością. Kolejne
generacje procesorów są nie tylko coraz bardziej efektywne, ale pobierają mniej
prądu i wymagają mniej miejsca w obudowie. Tak jest w przypadku
intelowskiej platformy Haswell, której premiera odbyła się w czerwcu.
Również AMD ma w ofercie konstrukcje typu APU, w których
miniaturyzacja opiera się na umieszczeniu w jednej obudowie procesora
centralnego i graficznego, a w niedalekiej przyszłości na rynku
pojawi się nowa generacja takich układów pod nazwą kodową Kaveri.

Jak będzie wyglądał desktop za rok? Czy będzie małą skrzynką
o wydajności stacji roboczej, tyle że pobierającą 100 W? A może
standardem staną się maszyny typu AiO z ekranem dotykowym? Odpowiedź
wydaje się bardzo prosta. Otóż, gdy zminiaturyzowane komputery będą miały
zminiaturyzowaną cenę, z pewnością bardzo szybko zawojują rynek. Ale czy
rzeczywiście na to się zanosi?   

Quo vadis, desktopie?

Gdyby sporządzić wykres obrazujący sprzedaż desktopów od
początku lat 90., składałby się on z trzech głównych części.
W pierwszej, która zajmowałaby około 20 proc. całego wykresu, linia
wielkości sprzedaży rosłaby bardzo dynamicznie. Następna, dość krótka część,
przedstawiałaby dalszy wzrost, ale już zdecydowanie wolniejszy. Ostatni
fragment obrazowałby powolny spadek. Jak długo on potrwa i czy będzie to
spadek liniowy? Tego oczywiście nie wiemy. Nie wiemy także, w którym
miejscu trzeciej części wykresu znajduje się 2013 rok. Wyniki minionego półrocza
sugerują, że sprzedaż stabilizuje się na pewnym poziomie, co oznacza, iż linia
na naszym wykresie wcale nie musi już dalej opadać. Zwłaszcza że niemal wszyscy
producenci i dystrybutorzy twierdzą jednogłośnie, iż popyt na desktopy
spada obecnie dużo wolniej niż w ostatnich latach.

Przypomnijmy, że apogeum ery peceta przypadło w Polsce
na 2007 r., gdy krajowy rynek wchłonął ponad 1,7 mln maszyn. Następne
dwanaście miesięcy mogłoby być co najmniej równie dobre (choć zaczynały już
dominować notebooki), gdyby nie ogólnoświatowy kryzys, który nie ominął branży
IT. Od tamtej pory popyt na desktopy wciąż malał, zaś największy spadek
odnotowaliśmy w 2009 roku.