Co piąte postępowanie przetargowe w Polsce może
prowadzić do korupcji, 21 proc. przedsiębiorców jej doświadczyło
w ciągu minionym dwóch lat, a 43 proc. liczy się
z możliwością zetknięcia się z tym zjawiskiem w ciągu
najbliższego roku – takie dane przynoszą raporty PwC. Co więcej,
92 proc. polskich przedsiębiorców uważa łapówkę za najskuteczniejszy sposób
robienia biznesu w sektorze publicznym (podczas gdy średnia w UE to
69 proc.), choć w praktyce nie zetknęli się z nią tak często.
Jedynie 15 proc. wszystkich respondentów zapytanych, czy w ciągu
ostatnich miesięcy ktoś poprosił ich o łapówkę lub jej oczekiwał,
odpowiedziało „tak” (średnia w UE – 4 proc.). Czy to oznacza, że
w Polsce z korupcją jest bardzo źle? Okazuje się, że nie.

Biorąc pod uwagę tzw. wskaźnik percepcji korupcji (CPI),
w 2013 r. według Transparency International, Polska plasuje się
w środku stawki badanych krajów – na 38. miejscu w rankingu
wskaźników korupcji. W 2005 r. byliśmy na 75. – zmiana jest więc
spora (0 oznacza kraj najbardziej, a 100 najmniej skorumpowany). Nasza
pozycja na liście jest jednak od kilku lat podobna (w 2012 r. byliśmy
nr 41). Jako przyczyny takiego stanu rzeczy wskazywano: brak
przejrzystości prawa podatkowego oraz jego zmienność i zbyt rozbudowaną
biurokrację.

 

Sposoby na poprawę

Co więc należy robić, aby ograniczyć problem (związany
głównie ze stykiem prywatnego biznesu i publicznych pieniędzy, ale nie
tylko – w relacjach B2B korupcja również występuje)?

Istotną rolę przypisano wdrażaniu przez firmy wewnętrznych
regulacji ograniczających ryzyko korupcji, potwierdzonych stosownymi
certyfikatami (zatem decydująca dla unikania podejrzanych działań jest
w gruncie rzeczy postawa szefostwa firm i ich pracowników).
Przykładowo brytyjski standard BS 10?500 określa normy zarządzania
korupcyjnego, pomaga identyfikować i oceniać ryzyko nadużyć. Jego
wdrożenie obejmuje szkolenia antykorupcyjne weryfikowane testem tak, aby było
wiadomo, że uczestnicy nabyli odpowiednią wiedzę. Joanna Bańkowska, dyrektor
zarządzająca BSI, przekonywała, że wprowadzenie antykorupcyjnych standardów
przynosi korzyści rynkowe – zwiększa wiarygodność firmy w oczach
kontrahentów i obniża koszty nadzoru poszczególnych jednostek.

 

– Myślę, że zniżki w stawkach ubezpieczeniowych
w niedalekiej przyszłości będą otrzymywać przedsiębiorstwa, które uzyskały
certyfikat antykorupcyjny –
przewiduje przedstawicielka BSI.

Podczas spotkania zaznaczano, że w firmach trzeba
prowadzić politykę dotyczącą zwalczania korupcji tak, aby wszyscy pracownicy
byli uczuleni na ryzykowne sytuacje, wiedzieli, co im wolno i jak mają
reagować w razie wątpliwości.

Podpowiadano na przykład, aby w przedsiębiorstwie był
tzw. mąż zaufania (najlepiej odpowiednio przeszkolony), do którego pracownicy
mogą się zwracać. Przydaje się również ocena ryzyka korupcyjnego dotycząca
poszczególnych transakcji.

 

Kulawe przepisy

Wskazywano także na potrzebę zmian w przepisach, które
ułatwią karanie za korupcję całej organizacji uwikłanej w nielegalne
praktyki. Obecnie polskie przedsiębiorstwa mogą odpowiadać za działania
korupcyjne na podstawie ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych
(z 2002 r.). Jak zauważył Marcin Ciemiński, prawnik PIIT, dotychczas
słabo ona funkcjonowała. Na przykład w 2013 r. wszczęto 115
postępowań dotyczących odpowiedzialności zbiorowej, z tego 15 trafiło do
sądu – żadna sprawa nie została jeszcze rozstrzygnięta.
W 2012 r. cztery sprawy trafiły do sądu. W ostatnich latach
ukarano kilkaset podmiotów, ale kary były niskie: najwyższa sięgała
kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Problem leży również po stronie organów ścigania.

– Prokuratorom łatwiej jest ścigać prostą kradzież niż korupcję
stwierdził Marcin Ciemiński, co jego zdaniem nie wynika z braku
umiejętności prokuratorów, lecz struktury organizacyjnej jednostek prokuratury.

Za co tzw. podmiot zbiorowy może ponieść odpowiedzialność?
Między innymi za przestępstwo korupcyjne, o ile do popełniania czynu
doszło z winy podmiotu zbiorowego (przez co rozumie się brak należytej
staranności w nadzorze nad „czarną owcą”, która wręcza łapówkę,
nieodpowiednią organizację firmy, która może powodować działania korupcyjne, a zatem
jeśli podmiot wdrożył procedury antykorupcyjne, może próbować zwolnić się
z odpowiedzialności przewidzianej ustawą). Marcin Ciemiński zaznaczył, że
dotąd brak precyzyjnej definicji tych sformułowań. Niedawno jednak ustawa
o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych została zmodyfikowana, co według
prawnika PIIT ułatwia jej stosowanie przez organy ścigania. Nieuczciwi będą
mieli trudniej.

 

Jak to robią w Ameryce

Egzemplifikacją skuteczniejszych działań antykorupcyjnych są
reguły i przepisy obowiązujące w USA, czego dowodzi niedawna sprawa
dotycząca HP, które przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości przyznało się
do uwikłania w działania korupcyjne, m.in. w Polsce.

 

Otóż w USA, w przeciwieństwie do Polski, odpowiada
również kadra zarządzająca (na podstawie ustawy zakazującej korupcji za
granicą): dyrektorowi, który dopuścił (nieświadomie) do nadużyć swoich
podwładnych, za brak nadzoru grozi do pięciu lat więzienia i grzywna do
250 tys. dol. Konsekwencje dla przedsiębiorstw są natomiast dotkliwe
– w razie skazania firmie grozi m.in. zakaz realizacji kontraktów
z rządem federalnym, zakaz subwencji i reklamy. Kara finansowa jest
w praktyce nieograniczona (limit stanowi dwukrotność korzyści, jakie
organizacja odniosła wskutek działań korupcyjnych – w Polsce górny
pułap według ustawy o odpowiedzialności zbiorowej to 5 mln zł,
podczas gdy sama suma łapówek w ramach tzw. infoafery może być bliska tej
kwocie). W 2013 r. w USA zawarto 32 ugody w postępowaniach
korupcyjnych na sumę ponad 500 mln dol.

Jak zaznaczano na konferencji, dzięki wspomnianym regulacjom
firmy z zarzutami korupcyjnymi w USA idą na ugody
i współpracują, aby uniknąć drastycznych kar. HP w ramach ugody
zapłaciło 108 mln dol. Mimo że do korupcji – i związanych
z nią strat dla budżetu – doszło m.in. w Polsce, pieniądze
zasiliły konta amerykańskich instytucji, co wynika także z tego, że
w naszym kraju nie byłoby możliwe takie rozstrzygnięcie (czyli ugoda
z przedsiębiorstwem i związana z nią rekompensata finansowa).
W Polsce bowiem warunkiem ukarania firmy (ugoda nie jest przewidziana)
jest skazanie za korupcję osoby fizycznej, stąd procesy ciągną się latami,
a w tym czasie podejrzany biznes można zwinąć.

Prawnik PIIT postuluje, aby w polskich przepisach
możliwa była ugoda, na wzór USA, co przyspieszyłoby postępowania
i umożliwiło wyciągnięcie konsekwencji wobec firmy zamieszanej
w korupcję (proponuje, żeby przyznanie się do winy nie było potrzebne,
a wystarczyło potwierdzenie faktów – jak w systemie
anglosaskim).

Idą jednak zmiany na lepsze: jak wskazywano, polski wymiar
sprawiedliwości odchodzi od modelu sowieckiego, gdzie postępowanie przygotowuje
organ śledczy, do modelu, gdzie postępowanie toczy się przede wszystkim przed
sądem. Dzięki temu postępowanie przygotowawcze zostanie drastycznie skrócone,
np. w przypadku zabójstw do średnio 8 dni z obecnych
ok. 8 miesięcy.

 

Na co patrzy CBA

Nie od dziś wiadomo, że przetargami interesuje się CBA.
Wojciech Tokarski, ekspert z gabinetu szefa CBA, ujawnił, na co
szczególnie zwraca uwagę pion analityczny, który dostarcza materiału do
dalszych działań machinie biura.

– Jeden z wydziałów zajmuje się gospodarką, głównie
zamówieniami publicznymi –
informuje przedstawiciel CBA.

 

Otóż według niego CBA bierze pod lupę przetargi,
w których jest krótki termin na złożenie zamówienia, co ogranicza
konkurencję.

– Przyglądamy się zwłaszcza przetargom ogłaszanym
w okolicach świąt i długich weekendów –
mówi Wojciech Tokarski.
Prześwietlane są SIWZ pod kątem preferowania konkretnego dostawcy, np. poprzez
specyfikację pisaną pod jedną firmę czy produkt. Sygnałem do wnikliwej kontroli
postępowania przez agentów są ponadto nadmierne wymogi stawiane oferentom, tak
że niewielu może je spełnić. Analizowany jest również dobór członków komisji
przetargowej.

Wojciech Tokarski poinformował, że CBA wykrywa sporo
nieprawidłowości związanych z manipulacją kosztorysami: wartość prac,
odbiór nienależycie wykonanych robót, podwójne płatności, wykonanie kosztorysów
inwestorskich oraz ofertowych przez te same osoby – co ewidentnie wskazuje
na nadużycie, że oferent znał kosztorys inwestora.

Według niego w tzw. infoaferze problemem jest
uzależnienie się od wykonawcy.

– Zamawiający nie gwarantowali sobie praw autorskich, co
dawało pretekst do udzielania
zamówień z wolnej ręki, często
wartych wiele milionów złotych – 
mówi przedstawiciel CBA.
Mechanizm polegał na tym, że na początek przeprowadzano przetarg na niewielkie
pieniądze, by potem przejść do dużych zamówień z wolnej ręki z tym
samym wykonawcą.

CBA bada też możliwość wystąpienia tzw. zmów horyzontalnych
(tzn. firmy startujące w przetargu dogadują się co do ceny ofertowej). Na
tym polu wymieniane są informacje z UOKiK.

 

Rekomendacje antykorupcyjne

Wojciech Tokarski podkreślał, że CBA oprócz działalności
śledczej prowadzi akcje informacyjne. Wydano m.in. rekomendacje dotyczące
postępowań w zamówieniach publicznych. Warto się z nimi zapoznać, co
pomoże unikać ryzykownych sytuacji. Rekomendacje można znaleźć na stronie
internetowej Biura.

CBA wydało 30 publikacji dotyczących korupcji. Organizuje również szkolenia – przeprowadzono 560 szkoleń dla ok. 21 tys. urzędników
z ok. 400 instytucji.

Na problem korupcji większą uwagę zwracają władze. Powstaje
Rządowy Program Przeciwdziałania Korupcji na lata 2014–2019. Dokument został
przyjęty przez Radę Ministrów (w pracach uczestniczy CBA). Ma on określać
m.in. standardy zachowań administracji publicznej. Z kolei PIIT apeluje
o informatyzację zamówień publicznych, tak aby były dostępne
w Internecie – czyli pełną transparentność – co również mogłoby
ograniczyć działania korupcyjne.