O tym, jak ważne są dane dla gospodarki i rozwoju Chin, pisałem na łamach CRN Polska już dwukrotnie – opisując pierwszą na świecie giełdę handlu danymi w Szanghaju i wspominając o planach stworzenia 8 regionalnych węzłów danych łączących w sobie 10 centrów danych. W niniejszym tekście chciałbym nieco rozwinąć ten ostatni temat.

Jeśli przyjmiemy metaforę, że dane są w XXI wieku tym, czym w poprzednim stuleciu była ropa, to najnowszy plan utworzenia w Chinach centrów i węzłów danych można porównać do budowy rafinerii i ropociągów. Centra danych to „rafinerie”, a węzły to „ropociągi”. Pierwsze mają zapewnić odpowiednią moc obliczeniową, z której będą korzystać inne podmioty do przetwarzania danych, drugie natomiast – zagwarantować odpowiednią przepustowość i sieć łączącą ze sobą wszystkich uczestników rynku danych, czyli tych, którzy je produkują, tych, którzy je przetwarzają i tych, którzy chcą je kupować lub z nich korzystać.

To ostatnie warte jest podkreślenia – mam na myśli faktyczne korzystanie, ponieważ obecnie rząd chiński podjął wiele działań mających na celu zagwarantowanie, że część danych uważanych za istotne dla rozwoju gospodarki, ale i dla społeczeństwa (dane rządowe z ministerstw i agend) nie będą „chomikowane” przez określone podmioty, tylko udostępniane w przestrzeni publicznej.

Projekt 8 węzłów i 10 centrów (Chińczycy uwielbiają takie „wyliczanki”) jest niezwykle interesujący również dlatego, że stanowi doskonałą ilustrację zarówno złożoności takich projektów, jak i wielokierunkowego oraz wielopoziomowego działania chińskiego rządu. Łączy on w sobie, po pierwsze, wspieranie rozwoju infrastruktury dla danych, po drugie wyrównywanie poziomu rozwoju bogatych prowincji wschodnich i biednych zachodnich, po trzecie zmniejszanie kosztów przetwarzania danych, po czwarte realizację celów redukcji emisji CO2, a wreszcie, po piąte, zachętę dla przedsiębiorstw prywatnych, żeby dołączyły się do tej inicjatywy.

40 milionów nowych serwerów

Odnośnie do pierwszego punktu można powiedzieć, że narodowy projekt budowy infrastruktury danych to jak narodowy program budowy autostrad. Dzięki niemu kraj zapewni sobie odpowiednią moc ośrodków obliczeniowych i odpowiednią przepustowość sieci do obsługi gigantycznych transferów danych. Dla połączeń end-to-end z centrami danych przewiduje się opóźnienia w transmisji nie większe niż 20 milisekund, natomiast dla usług typu V2X (vehicle to everything), inteligentnych sieci energetycznych, inteligentnych fabryk itp. – maksymalnie 10 milisekund. Brak jeszcze konkretnych informacji dotyczących mocy obliczeniowych narodowych centrów danych, ale widziałem wzmianki, że będą to instalacje rzędu około 4 milionów serwerów na centrum, czyli 40-krotnie więcej niż we wszystkich centrach obliczeniowych China Unicom.

Różnica w poziomie rozwoju prowincji wschodnich i zachodnich (patrz: punkt 2 planu) ma podłoże historyczne i jest efektem świadomych decyzji podjętych na początku procesu transformacji Chin w latach 80-tych. Uznano wtedy, że należy najpierw pozwolić bogacić się innym nieco szybciej, żeby potem reszta mogła na tym skorzystać. Ci „inni” to prowincje nadmorskie, wschodnie. To tam powstawały pierwsze specjalne strefy ekonomiczne i to tam kierowane były fundusze rządowe na rozwój. Teraz przyszła kolej na prowincje zachodnie. Tym bardziej, że dotychczasowy rozwój centrów danych koncentrował się na prowincjach wschodnich. Odpowiadały one za 65,3 proc. rynku (Guangzhou 13,5 proc., Szanghaj – 25,3 proc., Pekin 26,5 proc.). Teraz ma się to zmienić.

Narodowe centra danych powstaną w Pekinie, Tianjinie, Hebei, Guandongu, Hong Kongu, Makau, Chengdu, Mongolii Wewnętrznej, Guizhou, Gansu i Ningxia i zostaną zgrupowane w osiem węzłów. Jak widać na mapce poniżej, trzy węzły powstaną we wschodnich prowincjach, a pięć w zachodnich. Oczywiście budowa centrów i węzłów wiąże się z ogromnymi strumieniami pieniędzy – szacuje się, że co roku w ciągu pięciu lat inwestowane będą środki rzędu 400 miliardów juanów (około 271 mld złotych, czyli ponad połowa budżetu Polski na rok 2022).

Więcej i taniej

Projekt „dane na wschodzie, przetwarzanie na zachodzie”, to również znaczące oszczędności kosztów przetwarzania danych. Cena za metr kwadratowy w Pekinie to 981 juanów, podczas gdy w Ningxia ponad 10 razy mniej, bo zaledwie 79 juanów. Różnica w cenach energii elektrycznej dla tych dwóch miejscowości jest dwukrotna (koszty energii to około 50 proc. kosztów operacyjnych centrów danych). Większość odnawialnych źródeł energii mieści się w Chinach na zachodzie – szacuje się, że dzięki wdrożeniu omawianego projektu do 2025 r. zaoszczędzonych zostanie do 30 milionów ton węgla. Wszystkie powyższe informacje dotyczą narodowych centrów i węzłów danych. Jednakże państwowe i prywatne firmy uważnie analizują, jakie są aktualne priorytety rządu w zakresie rozwoju państwa i odpowiednio modyfikują swoje plany. W tym zaś konkretnym przypadku mamy również ewidentne korzyści finansowe. Należy się zatem spodziewać kolejnej fali inwestycji w prowincjach wschodnich – tym razem ze strony biznesu. Będzie to zarówno relokacja centrów danych ze wschodu, jak i budowa nowych. Alibaba i Tencent już ogłosiły plany budowy takich centrów. Ostatnio dołączyli do nich chińscy operatorzy telekomunikacyjni, China Unicom (880 centrów danych – łącznie milion serwerów) i China Telecom (794 centra danych).