Jeśli w Paryżu spotyka się trzech spiskowców, dwaj z nich to moi ludzie – chwalił się Joseph Fouché, szef policji w czasach rewolucyjnej Francji. Nie wiadomo, czy rzeczywiście tak było. Wiadomo za to, że na każde cztery komputery sprzedane w 2020 r. w Polsce, trzy były notebookami, a jeden desktopem. W zeszłym roku krajowy rynek wchłonął ponad 3 mln komputerów (licząc tylko sprzęt nowy), w tym około 2,3 mln notebooków i „zaledwie” 800 tys. desktopów. W świetle tego faktu, jeśli analizować ceny sprzętu komputerowego, powinno się już brać pod uwagę notebooki, a nie desktopy.

Zanim jednak przejdziemy do tytułowej analizy, sięgnijmy do historii. Gdy 20 lat temu z inicjatywy Adriana Markowskiego, ówczesnego zastępcy red. nacz. Computer Reseller News Polska (dziś CRN Polska), pojawił się pomysł na publikację zestawiającą cenę komputera z innymi dobrami, nikt nie przypuszczał, że powstanie trwający aż dwie dekady cykl. Warto dodać, że w pierwszym artykule dysponowaliśmy informacjami o konfiguracjach i cenach do dziesięciu lat wstecz, czyli de facto nasze zbiorcze dane o cenie peceta obejmują okres aż trzydziestu lat. Od samego początku źródłem informacji był krajowy producent – NTT System. I to właśnie dzięki jego archiwom mogliśmy zestawiać wartość komputera i średniej pensji krajowej począwszy od 1990 r.

– Miałem ambiwalentne odczucia w tej sprawie. Z jednej strony pomysł sam w sobie bardzo mi się podobał, ale z drugiej wymagał ode mnie wielu godzin mozolnej pracy przy „wykopywaniu” archiwalnych danych – wspomina Wojciech Kublin, ówczesny i dzisiejszy dyrektor handlowy NTT System. – Najtrudniej było ustalić dokładne liczby sprzedanych maszyn w poszczególnych konfiguracjach, tak żeby wybrać najpopularniejsze. Swoistym motywatorem były częste telefony od dziennikarza, które uświadomiły mi, że nie uniknę tej pracy.

Warto dodać, że uzyskanie z GUS-u informacji o średniej krajowej pensji za okres do 10 lat wstecz w 2000 r., gdy świat drżał przed tzw. efektem millenium – też całkiem proste nie było. Tym bardziej żałujemy, że nie uda nam się zestawić całych trzydziestu lat na wykresie z uwagi na to, że w 1990 r. potrzeba było… ponad 18 średnich krajowych pensji na zakup komputera. Jeśli więc na wykresie linia rzędnych miałaby obejmować 19 jednostek, ostatnie kilkanaście lat byłoby niemal linią prostą, ciągnącą się wzdłuż osi odciętych. A jako że najprawdopodobniej niniejszym artykułem zamykamy cały cykl, i w związku z tym chcemy pokazać wszystkie dane, zrobiliśmy to na dwóch wykresach. Pierwszy obejmuje lata od 1990 do 2007, w którym to roku komputer można było już kupić za jedną pensję. Na drugiej widnieją dane z pozostałych lat, czyli od 2008 do 2020.

Przy okazji wspomnijmy, że w pierwszych latach wartość peceta była zestawiana nie tylko z pensją, ale też z innymi punktami odniesienia, takimi jak dolar czy hamburger. Na liście propozycji była też cena litra paliwa oraz pół litra… innego płynu, ale te – po burzliwych debatach na kolegium redakcyjnym – zostały odrzucone. Przez lata formuła ewoluowała do podawania ceny komputera w kontekście samej średniej krajowej pensji. Z czasem, gdy zaczęła rosnąć sprzedaż notebooków podawaliśmy również ich ceny, ale jako dodatek. Każda z edycji ceny peceta zawierała też informacje o typowych konfiguracjach sprzętu sprzedawanego w opisywanym roku.

W efekcie redakcja CRN Polska może się pochwalić cyklem unikalnych publikacji, które zawierają informacje o tym, ile kosztował komputer w złotówkach i w przeliczeniu na pensje oraz jakie miał konfiguracje. Z reakcji czytelników (zarówno resellerów, jak i dystrybutorów oraz producentów) wiemy, że ten cykl budził zainteresowanie, a nawet emocje. Nie brakowało też głosów krytyki, według których sama idea ustalenia średniej ceny peceta jest tworem sztucznym, a nawet niewiarygodnym. Zawsze w takich przypadkach podkreślaliśmy, że podstawowym celem cyklu jest pokazanie, jak cena zmieniała się przez lata. A wiarygodność zestawienia była i jest gwarantowana przez uzyskiwanie danych w każdym roku z tego samego źródła, jakim był i jest NTT System (to tak, jak przy śledzeniu zmian temperatury, nie tyle ważne jest przyjęcie skali Celsjusza czy Fahrenheita, ile konsekwentne trzymanie się jednej z nich i pokazywanie amplitudy).

Notebooki drożeją 2-krotnie

Ubiegły rok był pod pewnym względem bardzo wyjątkowy, wyróżniający się na tle innych. I wcale nie chodzi o pandemię, ale… procesory. O ile już od kilku lat układy AMD wychodzą z cienia, to ich udział był wciąż marginalny. W zeszłym roku stał się jednak dużo bardziej zauważalny, co widać na przykładzie konfiguracji najpopularniejszych desktopów w ofercie NTT System. Dzięki użyciu procesorów AMD cena przeciętnego peceta była niższa niż dwa lata temu, bo wówczas najwydajniejsze jednostki miały procesory Intela, przez co były droższe. Co ciekawe, jednostki AMD były stosowane w maszynach z wyższej półki. Swoją drogą, to interesujący zbieg okoliczności, bo gdy dwie dekady temu powstawały pierwsze artykuły o cenie peceta, AMD za sprawą swoich Sempronów i Athlonów również szybko zyskiwało na popularności.

Z pewnością warto zwrócić uwagę, że zeszłoroczne komputery stacjonarne i przenośne bardzo nieznacznie różniły się pod względem konfiguracji. Dlatego w 2020 r. stosunkowo łatwo było je porównywać. Zwłaszcza, że w przypadku notebooków od lat „dawcą” danych jest HP, a u tego producenta – w przypadku sprzętu przenośnego – przez cały rok praktycznie najpopularniejszy był jeden model.

– W zeszłym roku sprzedawaliśmy wszystko, co było dostępne, ale niezmiennie, przez wszystkie 4 kwartały, produktem najbardziej poszukiwanym w sektorze MSP+MidMarket był ProBook 450 w cenie 4 tys. zł – mówi Ania Ostafin, Category Manager w HP Inc Polska. – W sektorze Enterprise największym zainteresowaniem cieszył się Elitebook 840 w cenie 6 tys. zł.

Źródło: NTT System, CRN Polska

Tak się składa…

ProBook 450 to maszyna z ekranem Full HD o przekątnej 15,6-cala. Kluczowe elementy konfiguracji to procesor i5 10210U, 8 GB RAM, SSD 256, całość zamknięta w eleganckiej, aluminiowej obudowie. Jego droższy odpowiednik miał praktycznie takie same komponenty, przy czym, jak przystało na rasowego ultrabooka był dużo lżejszy, z ekranem o przekątnej 14 cali.

W przypadku sprzętu stacjonarnego tanie maszyny miały praktycznie taką samą konfigurację, co notebooki. W desktopach z wyższej półki standardem było 16 GB RAM oraz zewnętrzna karta graficzna. Tu znowu ciekawostka, bo choć w desktopach o dużej wydajności od NTT System znajdowały się procesory AMD, to jednak standardem była grafika od Nvidii – modele 2060 lub 1660, w obu przypadkach z 6 GB RAM na pokładzie. Na przestrzeni minionych dwóch lat nie zmienił się standardowy rozmiar dysku twardego, który był najczęściej nośnikiem SSD o pojemności 256 GB.

W zeszłym roku historia powtórzyła się nie tylko w przypadku zwiększonej popularności jednostek AMD. Z pewnością za zaskakujące należy uznać, że tak jak w odległej przeszłości, tak w zeszłym roku zaczęły dominować C-brandy, czyli komputery produkowane przez resellerów. Dlatego fraza „tak się składa” ma uzasadnienie, skoro prawie dwie trzecie komputerów stacjonarnych, które znalazły użytkowników, to właśnie tzw. składaki. Tak było kilkanaście lat temu, z czasem lokalna produkcja coraz bardziej traciła udziały do nie więcej niż jednej trzeciej rynku desktopów.

Teoretycznie to nic dziwnego, skoro ceny sprzętu A- i C-brandowego praktycznie się nie różnią. Dlaczego zatem komputery składane wracają do łask? Tego nie wiadomo. Można jedynie spekulować, że popyt na takie konstrukcje rośnie, gdy na rynku pojawiają się nowe jednostki AMD – resellerzy mogą je stosować z dnia na dzień, a międzynarodowi producenci potrzebują zwykle miesięcy na ich wdrożenie do oferowanych przez siebie konfiguracji. Czy ta teza jest prawdziwa? Przekonamy się o tym niebawem, bowiem najnowsze procesory AMD, których premiera miała miejsce w kwietniu są dostępne tylko dla markowych producentów. Nie wiadomo, kiedy będą sprzedawane w dystrybucji.

Ceny A.D. 2020

Jak wspomnieliśmy, komputery stacjonarne w zeszłym roku były nieco tańsze, niż dwa lata temu (traf chciał, że w 20-letniej historii ceny peceta było kilka „dziur”, a jedna z nich właśnie w 2019 r.), za sprawą stosowania jednostek AMD. Ale notebooki podrożały w niespotykanej dotąd skali. W 2018 r. najpopularniejsze tanie laptopy kosztowały od 2 do 2,5 tys. zł, zaś ceny tych z wyższej półki nie przekraczały 3,5 tys. zł. Jak widać z cytowanej wypowiedzi Ani Ostafin w zeszłym roku tanie konstrukcje kosztowały więcej niż dwa lata temu drogie, zaś konstrukcje wydajniejsze podrożały niemal dwukrotnie. Warto zauważyć, że w 2018 r. wspomniany ProBook 450 miał status maszyny z wyższej półki, zaś w zeszłym roku już tylko z niższej. Stało się tak z dwóch przyczyn. Pierwsza i najważniejsza jest taka, że statystyczny klient, kupując co najmniej drugi, jeśli nie kolejny komputer, ma dużo większe wymagania, a kryterium ceny ma dużo niższe znaczenie, niż w przeszłości. Przyczyna druga jest dość banalna – klienci kupowali nie tylko to, co chcieli, ale również to, co było dostępne…

Metodologia

Jak wiadomo, w cyklu o cenie peceta porównujemy cenę komputera stacjonarnego ze statystyczną pensją. Wysokość tej ostatniej przyjmujemy za Głównym Urzędem Statystycznym – jest to kwota określana jako „przeciętne wynagrodzenie miesięczne brutto w gospodarce narodowej”. W ubiegłym roku wynosiło ono 5167 zł. Od rocznego uposażenia odejmujemy podatek dochodowy z pierwszego progu, czyli 18 proc., a otrzymaną kwotę (czyli 4237 zł) przyjmujemy za podstawę do dalszych wyliczeń. Średnia cena komputera to średnia desktopa wyliczona z cen dwóch typów desktopów – taniego oraz drogiego. W tabelce zamieszczamy informacje na temat obu typów komputerów z ich konfiguracjami i cenami w każdym kwartale. Ceny te sumujemy i wyliczamy średnią, do której dodajemy wartość średniej klasy monitora, w tym przypadku 600 zł. W wyliczeniach posługujemy się cenami brutto. Zestawiamy średnią cenę komputera ze średnią pensją i w rezultacie ustalamy, jaka jest siła nabywcza portfela statystycznego Polaka w odniesieniu do ceny komputera.

Źródło: CRN Polska
Źródło: CRN Polska
Źródło: GUS
Źródło: CRN Polska