Lepsza niż w 2008 r. jest przede wszystkim sprzedaż urządzeń używanych w biurach, handlu i magazynach, czyli wszędzie tam, gdzie nie są potrzebne drukarki przemysłowe o wysokiej odporności i wydajności. Dymo (marka Newell Rubbermaid), które uchodzi za największego producenta w tym segmencie, informuje aż o 65-proc. wzroście sprzedaży w I półroczu 2009 r. w porównaniu z analogicznym okresem 2008.
Zdaniem Agnieszki Dyktyńskiej, trade marketing managera Eastern Europe Dymo, tegoroczny wynik jest efektem kampanii promocyjnej, która trafiła na podatny grunt, gdyż polski rynek maszyn etykietujących jest daleki od nasycenia. – To rozwojowy rynek, według moich szacunków w 70 proc. jeszcze nieopanowany – mówi Agnieszka Dyktyńska. – Wiele firm wciąż używa pisaków, zamiast specjalistycznego sprzętu. Jeśli już w biurze czy sklepie drukuje się etykiety, to najczęściej na zwykłej drukarce A4. Ale wtedy do przygotowania etykiety potrzeba jeszcze nożyczek, kleju i dodatkowego nakładu pracy.

Etykiety w każdej firmie
Zdaniem Agnieszki Dyktyńskiej wyniki III kwartału 2009 r. wskazują, że dla Dymo druga połowa roku zakończy się niewiele niższym wzrostem sprzedaży niż pierwsza. Przedstawiciele pozostałych producentów drukarek biurowych również sygnalizują zwiększające się zainteresowanie tymi urządzeniami.

Według Artura Gołajewskiego, p-touch and DSM business development managera w Brotherze, firma w porównaniu z zeszłym rokiem odnotowała ponad 100-proc. wzrost zbytu drukarek etykiet. W Compart International, który jest producentem i dystrybutorem (m.in. urządzeń firm Dymo, Seiko i Star Micronics), sprzedaż drukarek wzrosła o ponad 20 proc. w porównaniu z I połową 2008 r.

Zdaniem Michała Hopfera, dyrektora handlowego Compartu, kolejne lata zapowiadają się równie dobrze, ponieważ coraz większa grupa odbiorców będzie uświadamiać sobie, że drukarki etykiet mają wszechstronne zastosowanie. – W USA i Europie Zachodniej w prawie każdej firmie jest urządzenie do etykietowania – twierdzi Michał Hopfer. – Myślę, że polski rynek będzie zmierzał w tym kierunku. Drukarek etykiet można używać nie tylko w handlu, ale np. do znakowania korespondencji, inwentaryzacji sprzętów.
Producenci zwracają uwagę, że do zagospodarowania pozostaje również sektor zastosowań domowych, który w Polsce dopiero raczkuje. W bogatszych krajach używa się drukarek etykiet w domach, np. do opisywania płyt, kaset, mebli, zapasów w spiżarni. Dostawcy zgadzają się jednak, że u nas to pieśń przyszłości. Na razie do wzrostu sprzedaży ma się przyczyniać popyt ze strony małych i średnich firm. Wśród najbardziej rozwojowych branż wymienia się usługi, handel i transport.

Na czele Dymo i Zebra
Rynkowi gracze szacują, że obecnie Dymo ma 60 – 70-proc. udział w rynku drukarek biurowych (chodzi o segment małych i lekkich drukarek o prędkości wydruku do ok. 50 mm/s, używanych w biurach i sklepach), Brother 20 – 25-proc., a Casio – ok. 5-proc. Mniejszymi graczami są m.in. Seiko i Intermec. Producenci i dystrybutorzy uważają, że drukarki biurowe stanowią w przybliżeniu 50 proc. rynku sprzętu etykietowania. W porównaniu z zeszłym rokiem ich udział wzrósł o ok. 10 proc. Druga połowa to drukarki półprzemysłowe i przemysłowe, które charakteryzują się wzmocnioną obudową (odporną m.in. na upadki, wysoką temperaturę, zapylenie), dużymi prędkościami wydruku (nawet 250 mm/s) i możliwością pracy ciągłej. Są to uniwersalne maszyny, najczęściej używane w produkcji, handlu, transporcie, logistyce, służbie zdrowia – tam, gdzie konieczna jest duża wydajność i trwałość sprzętu.
Wśród producentów drukarek półprzemysłowych i przemysłowych potentatem jest Zebra, która ma ok. 70 proc. rynku. Następne w kolejności są prawdopodobnie Datamax i Intermec (7 – 10 proc.). Do mniejszych graczy należą: Argox, Brady, Citizen, Godex, Sato i Star Micronics (kolejność alfabetyczna). W porównaniu z wynikami zanotowanymi w zeszłym roku sprzedaż Zebry spadła o kilka procent. – Wielu klientów zdecydowało się na przeniesienie projektów na przyszły rok lub chwilowo zamroziło inwestycje – wyjaśnia Rafał Leszczyński, Channel Account Manager w Zebrze.
Biorąc pod uwagę cały rynek urządzeń do etykietowania, udział Zebry prawdopodobnie wynosi blisko 40 proc. pod względem sprzedaży ilościowej, a Dymo – około jednej trzeciej. Wartościowo Zebra ma  minimum 60 proc. całego rynku, gdyż drukarki przemysłowe są co najmniej kilka razy droższe od biurowych. To jednak bardzo przybliżone dane. Dostawcy podkreślą, że maszyny biurowo-magazynowe i przemysłowe tworzą zupełnie różne sektory rynku i trudno je porównywać. Najwięksi producenci w obu segmentach, czyli Zebra i Dymo, nie konkurują ze sobą, bo ich oferty prawie się nie pokrywają.

Więcej urządzeń w średniej cenie
Użytkownicy zazwyczaj kupują tani sprzęt – informują handlowcy. W sektorze biurowym najpopularniejsze są urządzenia w cenie 150 – 400 zł netto. W ofercie dostawców najtańsze drukarki stanowią co najmniej 30 proc., ale czasem ich udział jest nawet trzykrotnie wyższy.
Producenci sygnalizują, że odbiorcy coraz częściej zwracają uwagę nie tylko na cenę, lecz także na parametry.
– W porównaniu z wynikami zeszłego roku wyraźnie wzrosła sprzedaż urządzeń w średniej cenie – podkreśla Artur Gołajewski z Brothera. – Ostatnio klienci chętniej sięgają po urządzenia wyposażone w zaawansowane funkcje, np. laminowanie podczas druku, a są niewiele droższe niż najtańsze maszyny standardowe.
Większość dostawców zgadza się, że w miarę nasycania się rynku preferencje klientów będą ewoluować, przestanie im wystarczać to, co kosztuje najmniej. – Moim zdaniem powinno wzrosnąć zainteresowanie drukarkami dla transportu i logistyki, które mają zaawansowane oprogramowanie – mówi Michał Hopfer. – Umożliwia ono np. podłączenie drukarki do bazy danych firmy. Takie maszyny są wprawdzie kilka razy droższe niż urządzenia lowendowe, ale drukują etykiety nawet o połowę taniej.
Przedstawiciel Compart International zaznacza, że koszty wydruku można obniżyć. Na rynku są materiały alternatywne, które kosztują o ok. 50 proc. mniej niż oryginalne etykiety producenta. Z reguły kilka procent droższy jest druk w technice termotransferowej, który cechuje większa odporność na ścieranie i wilgoć. Metoda ta jest stosowana przede wszystkim w urządzeniach z segmentu przemysłowego.
Stefan Kwiatkowski, współwłaściciel spółki Aska (która jest dystrybutorem drukarek takich marek jak Intermec, Godex i Zebra), oblicza średni koszt wydruku 1000 cm kw. etykiet w technice termicznej na ok. 58 gr, a w termotransferowej na ok. 65 gr.
Producenci zwracają uwagę, że więcej zarabiają na materiałach eksploatacyjnych niż na drukarkach. – W zeszłym roku sprzedaż drukarek przyniosła nam ok. 20 proc. dochodów – informuje Agnieszka Dyktyńska z Dymo. – Ostatnio odsetek ten wzrósł do 45 proc., bo zbyt urządzeń dynamicznie się zwiększył. Myślę jednak, że w przyszłości przychody z handlu materiałami eksploatacyjnymi będą coraz wyższe, bo taki jest trend na rynku.

Nowe czcionki i ikonki
Handlowcy przekonują, że do tegorocznego wzrostu sprzedaży przyczyniły się nie tylko akcje marketingowe, lecz także fakt, że zmieniają się produkty. Jedną z ważniejszych tendencji jest upraszczanie interfejsu użytkownika. – Po instalacji oprogramowania drukarki LabelWriter pojawiają się ikonki skrótów drukarki w aplikacjach MS Office – wyjaśnia Agnieszka Dyktyńska. – Wystarczy np. w dokumencie wordowskim zaznaczyć tekst do wydruku, a zostanie on automatycznie dostosowany do etykiety.
W opinii przedstawicielki Dymo ważna jest również integracja urządzenia z zewnętrznymi programami (a nie tylko z tymi, które są dostarczane wraz z drukarką), co umożliwia uzyskiwanie wydruków etykiet z aplikacji zainstalowanych w Windows. Jej zdaniem pracę z drukarką ułatwiają ponadto klawisze Hot Key, które pozwalają korzystać z wzorów najczęściej używanych opisów.
Wzbogacane jest także oprogramowanie drukarek, np. dodaje się nowe czcionki i wzory etykiet. – W naszych maszynach instalujemy kolejne szablony i czcionki, nowością jest możliwość wykonywania ozdobnych wydruków – wylicza Artur Gołajewski z Brothera.
Wśród trendów widocznych na rynku dostawcy wymieniają także zwiększanie mobilności urządzeń. Artur Gołajewski podkreśla, że dla klientów to bardzo ważna cecha. – Część drukarek desktopowych i podłączanych do komputera jest wyposażana w walizki do przenoszenia – twierdzi menedżer Brothera. – Można w nich zamontować baterie, co zapewnia drukowanie etykiet w terenie.
W Dymo w zeszłym roku drukarki przenośne stanowiły 70 – 80 proc. oferty urządzeń do tworzenia profesjonalnych opisów. W 2009 r. ich udział zmniejszył się do 40 proc., choć Agnieszka Dyktyńska jest zdania, że to sezonowa zmiana (związana z wysoką sprzedażą drukarek z serii LabelWriter) i urządzenia przenośne będą miały w przyszłości dominujący udział w sprzedaży.
Nie wszyscy są jednak o tym przekonani. Michał Hopfer uważa, urządzenia mobilne są kosztowne w eksploatacji, na dodatek mają niewielkie zastosowanie. – Przenośne urządzenia biurowo-magazynowe to najczęściej drukarki paragonowe, na których można też drukować etykiety – mówi przedstawiciel Compartu. – Są małe, dlatego można w nich zastosować niewielkie rolki etykiet. W porównaniu z urządzeniami stacjonarnymi więcej kosztują. A zatem drukarki mobilne czy samochodowe mają zastosowanie wtedy, gdy trzeba wydrukować niedużą liczbę etykiet z dala od biura czy magazynu.

RFID i atramenty
W Zebrze drukarki przenośne to około 10 proc. oferty. Producent informuje o rosnącym popycie na takie maszyny. Zebra jako pierwsza wprowadziła do asortymentu przenośną drukarkę termotransferową wyposażoną w RFID (system kontroli przepływu towarów, który pozwala na odczytywanie i zapisywanie danych za pomocą fal radiowych). Pozostali dostawcy maszyn przemysłowych również sygnalizują zwiększoną sprzedaż urządzeń z możliwością znakowania towarów za pomocą RFID. Przeważa opinia, że w najbliższym czasie popyt na taki sprzęt będzie rosnąć.
Z kolei Epson stawia na nową technikę wydruku. W bieżącym roku wprowadził do oferty atramentową drukarkę etykiet, którą można zaliczyć do kategorii urządzeń przemysłowych. Adam Lasota, Business Solution Account Manager w Epsonie, jest przekonany, że takie maszyny to przyszłość rynku, gdyż oferują wysoką jakość i trwałość etykiet. – Coraz większego znaczenia nabiera druk kolorowy, który ułatwia kategoryzację i wyróżnienie informacji lub produktu – zapewnia Adam Lasota. – Za pomocą drukarki atramentowej można drukować nie tylko na papierze, lecz także na tworzywach sztucznych. Pozwala ona tworzyć niestandardowe formy, np. identyfikatory w kształcie opasek na rękę.
Menedżer Epsona przypuszcza, że w najbliższym czasie będzie rosło zapotrzebowanie na sprzęt do etykietowania w handlu i w prywatnej służbie zdrowia, która jego zdaniem będzie zainteresowana opisami łatwymi do identyfikacji (a więc np. kolorowymi) i odpornymi na wodę czy detergenty. Niektórzy producenci zwracają również uwagę, że na początku IV kwartału zwiększył się popyt na drukarki etykiet ze strony sektora publicznego. Dla dostawców urządzeń przemysłowych to jedna z jaskółek zwiastujących poprawę koniunktury w końcu roku.

 

Agnieszka Dyktyńska
Trade Marketing Manager Eastern Europe Dymo

Około 70 proc. naszej oferty stanowią drukarki biurowe, 30 proc. przemysłowe. Wśród urządzeń przemysłowych największy jest popyt na sprzęt za 650 – 800 zł netto. Są to walizkowe modele dla elektroinstalatorów, którzy potrzebują przenośnej drukarki z zasilaczem, bateriami i taśmami. Biorąc pod uwagę sprzęt biurowy w Dymo klienci kupują najwięcej urządzeń najtańszych (od 130 zł + VAT) i najdroższych (800 zł + VAT). Maszyny w najniższych cenach kupują zwykle klienci, którzy dotąd nie mieli drukarki etykiet. Na początek nie chcą wydawać dużych sum. Urządzenia z dolnej półki wybierają również użytkownicy, którym zależy przede wszystkim na niskich kosztach zakupu, potrzebują najprostszych etykiet. Z kolei maszyny z segmentu high end cieszą się dużą popularnością, bo mają znacznie większe możliwości, np. współpracują z komputerem, mogą służyć do projektowania etykiet.

 

Stefan Kwiatkowski
współwłaściciel firmy Aska

Mniej więcej połowę urządzeń sprzedajemy urzędom i instytucjom powiązanym z administracją publiczną, a połowę – odbiorcom przemysłowym i dystrybutorom towarów. Ostatnio wzrosło zapotrzebowanie na maszyny biurowe, mało jest zamówień z przemysłu. Ogłasza się wprawdzie trochę większą liczbę przetargów niż w zeszłym roku, ale towarzyszy temu zaostrzenie konkurencji. Jeśli przetargi obejmują drukarki, to zwykle w małej liczbie. Na przykład odbiorca potrzebuje 20 komputerów i dwóch drukarek etykiet w ramach jednej dostawy. Wtedy na starcie odpadamy z konkurencji, bo nie mamy w ofercie hurtowej komputerów. Od początku roku rejestrujemy średnio dwa przetargi miesięcznie tyl-
ko na drukarki etykiet, w których możemy uczestniczyć. W październiku było więcej zamówiń, ale trudno na tej podstawie wyciągnąć wniosek, że idzie ku lepszemu.

 

Mała sprzedaż, ratunkiem serwis
Większość resellerów sygnalizuje, że zainteresowanie klientów drukarkami etykiet nie jest duże. Jeśli trafiają się zamówienia, to najczęściej od firm przemysłowych, choć tanie urządzenia przenośne czasami kupują klienci indywidualni.

Krzysztof Nowak, współwłaściciel Fenixbisu (Czechowice-Dziedzice)
W 2009 r. mieliśmy jedno zamówienie na ok. 30 drukarek przemysłowych dla zakładów mięsnych. Innych zleceń sobie nie przypominam. Nie mamy w ofercie drukarek biurowych, bo klienci nie wykazują zainteresowania nimi. Do maszyn sprzedanych w tym roku nie dostarczamy materiałów eksploatacyjnych, zajmujemy się natomiast ich serwisem. Naprawiamy nie tylko drukarki z naszej dostawy, lecz także inne używane przez odbiorcę. W sumie to ok. 60 urządzeń.

Marcin Walas, kierownik oddziału Apollo (Przemyśl)
Nasi klienci kupują głównie drukarki biurowe za około 450 zł. Najpopularniejszą marką jest Brother. Najwięcej sprzętu zamawiają uczelnie, które używają etykiet do ewidencji stanów magazynowych i książek w bibliotekach. Małe przenośne drukarki, kosztujące ok. 200 zł, kupowane są również do domu. Etykietami na nich drukowanymi klienci oznaczają np. słoiki z przetworami na zimę. Za pomocą takich urządzeń można uzyskać etykiety w różnych kolorach, co ułatwia opis produktów. Na etykietach zarabiamy więcej niż na samych drukarkach, choć klienci nie zawsze u nas kupują taśmy. Jeśli użytkownik potrzebuje dużej ilości materiałów eksploatacyjnych, czasem znajdzie tańsze oferty w Internecie.

Łukasz Kondel, właściciel Label-Paku (Bielsko-Biała)
Sprzedaję drukarki półprzemysłowe, głównie marek Zebra i Datamax. Moimi największymi odbiorcami są firmy z branży samochodowej i ich kontrahenci. W porównaniu z zeszłym rokiem sprzedaż spadła o 10 – 15 proc. Więcej niż na drukarkach zarabiam na materiałach eksploatacyjnych. W ciągu roku dają one w przybliżeniu dwa razy wyższe dochody niż handel urządzeniami. Na razie nie zajmuję się serwisem, ale w przyszłym roku zamierzam zainwestować w szkolenia i certyfikaty, żeby zdobyć potrzebne uprawnienia. Myślę, że taki wydatek zwróci się z nawiązką.

Mirosław Butt-Hussaim, dyrektor zarządu Multikopu (Bydgoszcz)
Nie mamy na półkach drukarek etykiet, bo klienci bardzo rzadko o nie pytają. Najczęściej drukują etykiety na zwykłych drukarkach i urządzeniach wielofunkcyjnych, więc specjalistyczny sprzęt nie jest im potrzebny. Wystarczy mieć papier z odpowiednimi nacięciami. Najmniejszy format etykiety, jaki można uzyskać tym sposobem, to 38 x 21 mm.