Sytuacja na rynku nośników danych jest dość jasna.
Z jednej strony trwa ofensywa SSD, które to napędy są coraz tańsze
i cieszą się rosnącym popytem. Z drugiej wzrasta zapotrzebowanie na duże
pojemności, co wróży HDD świetlaną przyszłość. Oba trendy w poprzednim
roku zaczęły być wyraźnie widoczne głównie za sprawą cen. HDD od kilku lat nie
tanieją, a wręcz drożeją. Obecnie napęd o pojemności 1 TB
kosztuje nieznacznie mniej niż w 2010 r., zaś 500-gigabajtowy jest
droższy niż ponad pięć lat temu. Nigdy wcześniej w erze peceta nie było
sytuacji, aby dyski przez lata nie taniały i nie rosła średnia pojemność
standardowego nośnika. Zupełnie inaczej kształtowały się ceny napędów
półprzewodnikowych. Kilka lat temu SSD o pojemności 128 GB kosztował
ponad 500 zł. W ostatnim roku staniał, i to znacząco.
W przypadku Kingstona na początku 2015 r. cena netto podstawowego
dysku SSD o pojemności 120 GB przekraczała 50 dol. W grudniu
spadła do ok. 40 dol., zaś obecnie wynosi 35–36 dol. Spadek na przestrzeni
ostatnich kilkunastu miesięcy wyniósł więc ok. 30 proc.

Zakładamy, że w drugiej połowie
roku dyski o tej pojemności będą dostępne w cenie 26–27 dol.

– prognozuje Michał Bocheński, Business Development Manager
w Kingston Technologies.

 

SSD w natarciu

Z jednej strony spadek ceny 120-gigabajtowego SSD z 200
do 160 zł można uznać za mało spektakularny, z drugiej trzeba
pamiętać, że ceny tradycyjnych dysków HDD o najpopularniejszych do
niedawna pojemnościach, czyli 500 GB i 1 TB, wynoszą od 150 do
170 zł. To oznacza, że za taką samą kwotę można dziś kupić dysk SSD
i HDD. W przeszłości było to nie do pomyślenia – napędy SSD
kosztowały wielokrotnie więcej niż HDD. Aktualnie więc z dwóch argumentów
przemawiających za HDD, czyli ceny i pojemności, pozostał już tylko ten
drugi, który nie zawsze ma duże znaczenie. Wielu użytkowników, zwłaszcza
komputerów przenośnych, w praktyce zadowala się nośnikami o małych
pojemnościach. Pewnie dlatego SSD o pojemności 240 GB zastępuje
modele 120-gigabajtowe wolniej, niż się spodziewano. Jeśli użytkownik
potrzebuje pojemnego urządzenia, to 240 GB będzie dla niego i tak
niewystarczające, a jeśli nie ma dużych wymagań – zadowoli się
pojemnością 120 GB. Niemniej według danych Wilk Elektronik na początku
2015 r. proporcje sprzedaży SSD 120- i 240-gigabajtowych wyglądały
następująco: 70 do 30 proc., w połowie zeszłego roku było to 60 do
40, zaś aktualnie wynoszą już 50 do 50. Prezes Wiesław Wilk zwraca przy tym uwagę
na błyskawicznie rosnącą sprzedaż napędów bazujących na kościach NAND typu TLC
(Tripple Level Cell).

 

– Aż 90 proc. wszystkich
sprzedawanych obecnie dysków SSD naszej marki zawiera nośniki typu TLC.
Oceniam, że w skali całego krajowego rynku udział takich konstrukcji
wynosi 60 proc.
– twierdzi rozmówca CRN Polska.

Choć wszyscy producenci i dystrybutorzy uważają, że
przyszłość (przynajmniej ta najbliższa) będzie należała do rozwiązań
z TLC, nie każdy z dostawców ma w ofercie takie konstrukcje.
Wśród nich znajduje się nawet tak renomowany gracz jak Kingston.

Wynika to z faktu, że nasi inżynierowie
chcą, aby dyski te były lepsze od dziś dostępnych na rynku

– przekonuje Michał Bocheński. – Sztuką będzie zbudowanie nośnika
TLC, którego wydajność i trwałość będzie odpowiadać parametrom dysków MLC
przy jednoczesnym zachowaniu niższej ceny.

Warto przypomnieć, że
o ile zaletą kości NAND TLC jest niższa cena, o tyle ich trwałość
(liczba możliwych cykli zapisu i odczytu) okazuje się wielokrotnie słabsza
niż w przypadku kości MLC.

Kingston deklaruje, że
SSD tej marki z TLC pojawią się na rynku w drugim kwartale br.
Producent zaznacza przy tym, że w drugiej połowie roku będą już dostępne
pierwsze produkty wyposażone w kości całkiem nowej generacji 3D. Mają one
stanowić przełom i wyznaczać nowe standardy jakości w dziedzinie
dysków półprzewodnikowych. Najważniejsze zalety 3D w porównaniu z MLC
to większy transfer i trwałość.

– Obecnie typowe kości MLC NAND
wykonane w litografii 16 nm wytrzymują 3 tys. cykli zapisu
i odczytu, zaś kości 3D NAND 32 nm wytrzymują do 9 tys. cykli

mówi Tai Lu, Account Manager w firmie Transcend. –
Jednocześnie komórki 3D są szybsze od MLC o 50 proc.

Przedstawiciel Transcenda
wyjaśnia, że w przypadku standardowych pamięci TLC zapisanie danych wymaga
przejścia przez bramkę kontrolera kilku impulsów elektrycznych. W pamięci
TLC wykonanej w technologii 3D NAND długość operacji zapisu ulega
skróceniu aż o 50 proc. Przy okazji oznacza to, że kości 3D
potrzebują o połowę mniejszego prądu niż typowe dziś rozwiązania NAND TLC.

 
HDD – nowy podział

W przeszłości dyski twarde były generalnie dzielone na dwie
kategorie: desktopowe 3,5-calowe oraz notebookowe 2,5-calowe. Od jakiegoś czasu
producenci zaproponowali całkiem inny podział napędów, w którym
podstawowym kryterium stało się zastosowanie dysku. Prekursorem takiego
podziału jest WD, który oznaczył swoje napędy kolorami określającymi właśnie
zastosowanie napędu. We wrześniu zeszłego roku dostawca przeprowadził kampanię
pod nazwą „Every Drive has its Purpose” („Każdy dysk ma swoje przeznaczenie”).
Produkty zostały podzielone na cztery kategorie. WD Blue to dyski do zwykłych
pecetów, czyli napędy solidne, wydajne i niezawodne. WD Black są
przeznaczone do profesjonalnych maszyn. Napędy do rozwiązań typu NAS oznaczone
zostały kolorem czerwonym (WD Red) – tu liczy się wydajność, niezawodność
i możliwość długiej, ciągłej pracy. Ostatnia kategoria, WD Purple, to
dyski do monitoringu, przewidziane do długiej i ciągłej pracy.

Celem kampanii jest podniesienie świadomości
odbiorców w zakresie odpowiedniego doboru dysku twardego, zgodnie
z jego przeznaczeniem, oraz ułatwienie wyboru dysku, który najlepiej
sprawdzi się w określonym zastosowaniu
– mówi Stefan
Mandl, dyrektor sprzedaży WD w regionie EMEA.

Drugi spośród największych dostawców HDD, Seagate, również
klasyfikuje obecnie swoje napędy w zależności od zastosowania, rezygnując
z podziału uwzględniającego średnicę talerza czy wielkość transferu.
Producent przywiązuje dużą wagę do urządzeń przeznaczonych do monitoringu. Na
rynku są już dostępne modele Surveillance siódmej
generacji przeznaczone do nadzoru wizyjnego oraz analizy nagań wideo. Zdaniem
Marcina Kaczora, szefa polskiego przedstawicielstwa Seagate, na takie
rozwiązania popyt będzie rósł dużo szybciej niż na dyski z innych kategorii.

Współczesny monitoring to nie
tylko nagrywanie i archiwizowanie wideo
– mówi Marcin
Kaczor. – Przy zastosowaniu odpowiedniego oprogramowania nagrany
materiał może służyć do polepszenia efektywności organizacyjnej działania
przedsiębiorstwa.

 

Według przedstawiciela Seagate’a w najbliższych latach
zapotrzebowanie na rozwiązania do monitoringu będzie rosło w tempie
20 proc. rocznie, co oznacza zwiększenie popytu przede wszystkim na dyski
o dużych pojemnościach przeznaczone do pracy ciągłej. Równolegle
z rozwojem typowych napędów 3,5- i 2,5-calowych producent stawia też
na dyski hybrydowe – SSHD.

 

SSHD ciągle w poczekalni

Napędy hybrydowe wydają się idealnymi nośnikami, które łączą
w sobie zalety SSD i HDD. Zapewniają pracę z parametrami
typowymi dla SSD i jednocześnie oferuje dużą pojemność w talerzowej
części urządzenia. Największa korzyść z zastosowania hybrydy jest taka, że
jej cena nieznacznie różni się od wartości typowego dysku HDD. Mimo że
rozwiązanie takie znajduje się w ofercie Seagate’a już od ponad trzech
lat, nie cieszy się dużą popularnością.

Hybryda jest obecnie na takim
etapie rozwoju, na jakim jeszcze kilka lat temu były napędy SSD

– tłumaczy Marcin Kaczor. – Klienci ciągle nie są świadomi
zalet płynących z zastosowania takich urządzeń. W przypadku SSD mieliśmy
do czynienia z kilkoma dużymi producentami, którzy zainwestowali duże środki
w kampanie informacyjne. W nowym segmencie, jakim jest SSHD, „kaganek
oświaty” Seagate niesie samodzielnie.

Zdaniem przedstawiciela firmy Seagate największym wyzwaniem
w upowszechnianiu SSHD jest uświadomienie użytkownikom, że 8-gigabajtowy
moduł SSD jest wystarczający, by system komputerowy działał praktycznie
z taką samą prędkością jak w przypadku napędu SSD. Po kilkuletnich
doświadczeniach producent doszedł do wniosku, że łatwiej będzie przekonać
klientów do hybrydy, wyposażając dysk w pojemniejszy moduł pamięci
półprzewodnikowej, niż inwestować w kampanię, której celem byłoby
przekonanie, że 8-gigabajtowy SSD jest w zupełności wystarczający. Dlatego
już niebawem w ofercie Seagate’a pojawią się napędy SSHD zawierające aż
32 GB SSD.

 
Rynek napędów AD 2016

W zeszłym roku krajowy
rynek wchłonął najprawdopodobniej ponad 600 tys. dysków SSD i niespełna
milion HDD. Niestety, większość dostawców nie podaje wyników swojej sprzedaży.
Wyjątkami są Kingston i Wilk Elektronik. Pierwszy z nich rozprowadził
w Polsce w 2015 r. 140 tys. napędów SSD, zaś Wilk Elektronik 85
tys. z ogólnej liczby wyprodukowanych 150 tysięcy. W bieżącym roku,
według wszelkich znaków na niebie i ziemi, liczba sprzedanych SSD będzie
dalej rosła, a HDD utrzyma się na zeszłorocznym poziomie. Robert Sepeta,
Business Development Manager w Kingston Technology, zwraca uwagę, że dyski
SSD przeznaczone do desktopów coraz częściej znajdują zastosowanie
w rozwiązaniach serwerowych.

Różnica w wydajności
i trwałości między dyskami desktopowymi i serwerowymi nie jest już
tak duża, żeby uzasadniać znacznie wyższy wydatek na dyski przewidziane do
serwerów
– uważa rozmówca CRN Polska.

W przypadku SSD dominującym
rozmiarem nośnika będzie 240 GB, zaś przeciętna pojemność HDD wzrośnie
– standardem staną się napędy 1-terabajtowe (zarówno w przypadku
dysków 3,5-, jak i 2,5-calowych), zwiększy się także zapotrzebowanie na
modele 2-terabajtowe. Zdaniem Marcina Kaczora następną popularną pojemnością
będzie od razu 4 TB. Biorąc pod uwagę rosnące zapotrzebowanie na dyski do
monitoringu czy rozwiązania typu NAS, tempo wzrostu popytu na duże pojemności
powinno być dość szybkie. Jednak nie należy przy tym oczekiwać, że dyski HDD
będą kusiły atrakcyjną ceną. Całkiem możliwe, że tradycyjne napędy nie będą
w bieżącym roku tanieć.