Redakcja CRN Polska czasem napotyka problemy związane z tematami, które są poruszane cyklicznie. Jak tu bowiem po raz kolejny opisać określony segment rynku, żeby się nie powtarzać? W przeszłości mierzyliśmy się z takimi wyzwaniami chociażby przy opisywaniu ceny komputerów. W bieżącym roku nie musimy się martwić, bo choć z jednej strony na rynku sprzętu komputerowego wieje nudą, to z drugiej przechodzi on niezwykłą wprost metamorfozę.

Po pierwsze użytkownicy – tak domowi, jak instytucjonalni – przestali kupować sprzęt z niższych półek. Po drugie sprzedaż sprzętu komputerowego ciągle spada – rynek zmniejsza się od kilku lat i choć w zeszłym roku miało być już lepiej, tak się nie stało. Na razie obecny rok też nie zapowiada zmiany trendu. Po trzecie standardowy desktop w obudowie typu ATX odchodzi do lamusa, ale całkiem z rynku nie zniknie. Po czwarte do łask wracają komputery z procesorami AMD. Po piąte wreszcie sprzęt gamingowy stał się tak popularny, że z racji wielkości sprzedaży należy mu się już osobna rubryka w naszym zestawieniu. Na pewno w przypadku desktopów, bo jeśli chodzi o notebooki to na razie jeszcze nie, ale wydaje się, że jest to tylko kwestia czasu.

Spadki od lat

Pierwsza fala spadków popytu zarówno na komputery stacjonarne, jak i mobilne została odnotowana kilka lat temu, w 2015 r. Analitycy przewidywali, że sytuacja taka może potrwać jeszcze rok, dwa z uwagi na to, że rynek zamówień publicznych mocno przystopował, a jednocześnie klienci indywidualni wstrzymali się z zakupami, choć nie bardzo wiadomo z jakiego powodu. Być może dlatego, że czas życia peceta ulega systematycznemu wydłużeniu. Na pewno klienci wstrzymali się z zakupami w 2016 r. ze względu na duży wzrost cen sprzętu przenośnego. Przypomnijmy, że z racji gigantycznych obniżek na przełomie lat 2015 i 2016 – związanych z setkami tysięcy sztuk notebooków zalegających w magazynach dystrybutorów – klienci przywykli do bardzo niskich cen. Gdy w wyczyszczonych magazynach pojawiły się produkty z procesorami kolejnej generacji, a następnie z dyskami SSD, stosunkowo wysokie ceny odstraszały niektórych klientów. Być może niejeden z nich wstrzymał się z zakupem, licząc na rychłą zmianę ceny. Jeśli tak, to w pewnym sensie miał rację, bo sprzęt… dalej drożał.

Nie wiadomo dokładnie, dlaczego rynek się kurczy, wiadomo natomiast, że sytuacja trwa już od kilku lat i dotyczy zwłaszcza segmentu detalicznego. Klienci indywidualni kupili w zeszłym roku o co najmniej 15 proc. notebooków mniej niż w 2017 r., a w przypadku sprzętu stacjonarnego spadek wyniósł kilka procent.

W segmencie biznesowym spadki są w obu kategoriach co najwyżej kilkuprocentowe, trzeba jednak pamiętać, że obecnie punktem odniesienia są lata 2016 i 2017, kiedy notowano duże zmniejszenie popytu. W zeszłym roku producenci z nadzieją wyczekiwali na 2019, spodziewając się wreszcie poprawy koniunktury, ale ten niestety nie następuje. W przypadku sprzętu dla biznesu obiecywano sobie wiele chociażby z uwagi na mnogość zapytań przetargowych oraz finalizowanych projektów, które były przesuwane czy planowane na pierwszy kwartał. Niestety, pierwsze miesiące bieżącego roku wyglądają dokładnie tak jak cały zeszły rok – duże spadki w detalu, zastój w biznesie.

Trzeba jednak zaznaczyć, że o ile spadła liczba sprzedanych desktopów, o tyle znacznie wzrosła ich wartość, bo klienci praktycznie przestali kupować sprzęt najtańszy, który kiedyś stanowił trzon rynku.

 

 

Ceny w górę

Choć od kilku lat notujemy systematyczne wzrosty cen sprzętu komputerowego, to należy wyraźnie zaznaczyć, że w Polsce nastąpiła bardzo duża zmiana dotycząca preferencji użytkowników, tak indywidualnych, jak instytucjonalnych. W ofertach producentów dalej są dostępne duże, ciężkie i tanie notebooki w cenach nieprzekraczających 1,5 tys. zł, a także desktopy o bardzo oszczędnych konfiguracjach za niewiele powyżej 1 tys. zł, a nawet tańszych. Taki sprzęt jeszcze kilka lat temu stanowił średnią krajową, ale w zeszłym roku sytuacja uległa radykalnej zmianie – bardzo wzrósł popyt na komputery kosztujące kilka tysięcy złotych.

Oczywiście zjawisko to dało się zaobserwować już kilka lat temu, zwłaszcza w przypadku sprzętu stacjonarnego (od czasu powracającej mody na stosowanie pecetów jako narzędzia do elektronicznej rozrywki), ale dopiero w 2018 r. skala zjawiska wzrosła do tego stopnia, że komputery z wyższych półek wyznaczają średnie ceny sprzętu sprzedawanego na krajowym rynku.

 

W efekcie najczęściej sprzedawane w zeszłym roku stacjonarne komputery kosztowały od 1,5 do 1,7 tys. zł, podczas gdy jeszcze rok wcześniej ich ceny zawierały się w przedziale 1,18–1,24 tys. zł. Ceny najpopularniejszych laptopów z wyższej półki wzrosły już znacznie w 2017 r., więc nie ma tu tak dużych różnic jak w przypadku desktopów. Podskoczyły jedynie wyraźnie ceny tanich notebooków – w 2018 r. popularne modele (w przypadku HP) kosztowały od 1,86 tys. zł do 2 tys. netto dla resellera, a rok wcześniej ceny te nie przekraczały 1,6 tys. brutto!

Konfiguracje

Jak wspomnieliśmy, przyczyną wzrostów cen komputerów było przede wszystkim to, że użytkownicy przestali kupować modele najtańsze. Z rozmów z producentami wynika jednoznacznie, że klienci zaczęli decydować się na zakup droższych pecetów, dlatego że potaniały komponenty. Najlepszym przykładem są napędy SSD. W zeszłym roku ich ceny zmniejszyły się o połowę, dzięki czemu popyt na dyski półprzewodnikowe wręcz wystrzelił w górę. Jednak choć komponent ten kosztuje dużo mniej niż kiedyś, to ciągle więcej niż tradycyjny dysk magnetyczny, a zatem wybór SSD implikuje wzrost ceny kompletnego urządzenia. Ponadto w niejednym przypadku w komputerze stacjonarnym znajdują się oba rodzaje napędów.

O sukcesie SSD świadczy tabelka z informacjami o konfiguracjach najpopularniejszych desktopów. W ostatnim kwartale 2018 r. tani desktop zawierał taki właśnie napęd i to o pojemności 240 GB. Drugim komponentem, który zaczął tanieć w zeszłym roku, jest pamięć operacyjna. W wyniku redukcji cen modułów RAM standard pamięci w tanich komputerach wzrósł dwukrotnie: z 4 do 8 GB, natomiast w przypadku sprzętu z wyższej półki – z 8 do 16 GB.

W opisie konfiguracji komputerów stacjonarnych AD 2018 trzeba koniecznie zwrócić uwagę na obecność procesorów AMD. Popularność tych jednostek rośnie i to w bardzo szybkim tempie, przy czym należy pamiętać, że startowały one z bardzo niskiego pułapu. Jeszcze w 2017 r. procesory AMD stosowano w ok. 2 proc. produkowanych desktopów, podczas gdy w pierwszej połowie zeszłego roku było to już 4 proc., a w drugiej 8 proc. I wartość ta dalej rośnie. Dane pochodzą od NTT System i nie ma pewności, czy są to liczby reprezentatywne dla całego polskiego rynku. Jedni twierdzą, że jest to więcej, inni, że mniej. Wiadomo za to, że udziały AMD szybko rosną w skali ogólnoświatowej. Z danych uzyskanych od tego producenta wynika, że jego jednostki w zeszłym roku zastosowano w 17,1 proc. desktopów i 13,1 proc. notebooków. Z pewnością do szybkiego wzrostu popularności AMD przyczyniła się redukcja podaży procesorów Intela.

 

Cena peceta plus

Zestawiając cenę peceta ze średnią pensją krajową, bierzemy pod uwagę dwa typy desktopów – tanie i drogie. W przypadku maszyn tanich wybór jest oczywisty. Producent (nieodmiennie, od pierwszego badania przeprowadzanego na początku poprzedniej dekady, dane na temat cen sprzętu dostarcza redakcji NTT System) wskazuje najtańszy komputer, jaki cieszył się w każdym z kwartałów największą popularnością. Nieco trudniej jest obecnie z wyborem komputera drogiego, bo już od kilku lat do tej kategorii aspirują maszyny do zastosowań gamingowych. Wcześniej trudno było uznać je za punkt odniesienia, ponieważ popyt na tego typu modele w skali całego rynku był stosunkowo niewielki. Jednak z roku na rok staje się on coraz większy i gdy patrzy się na konfiguracje, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to sprzęt przeznaczony dla entuzjastów elektronicznej rozrywki.

Mały kłopot mieliśmy też w przypadku komputerów przenośnych, bo w tym roku producent, od którego od lat pozyskujemy informacje o najpopularniejszym sprzęcie, wpisał do zestawienia ceny resellerskie netto.

 

Metodologia

Już od kilkunastu lat redakcja CRN Polska porównuje cenę komputera stacjonarnego ze statystyczną pensją. Wysokość tej ostatniej przyjmujemy za Głównym Urzędem Statystycznym – jest to kwota określana jako „przeciętne wynagrodzenie miesięczne brutto w gospodarce narodowej”. W ubiegłym roku wynosiło ono 4585 zł. Od rocznego uposażenia odejmujemy podatek dochodowy z pierwszego progu, czyli 18 proc., a otrzymaną kwotę (czyli 3759 zł) przyjmujemy za podstawę do dalszych wyliczeń.

Średnia cena komputera to średnia wyliczona z cen dwóch typów desktopów – taniego i drogiego. W tabelce na str. 69 zamieszczamy informacje na temat obu typów komputerów z ich konfiguracjami i cenami w każdym kwartale. Ceny te sumujemy i wyliczamy średnią, do której dodajemy wartość średniej klasy monitora, w tym przypadku 600 zł. W wyliczeniach posługujemy się cenami brutto. Zestawiamy średnią cenę komputera ze średnią pensją i w rezultacie ustalamy, jaka jest siła nabywcza portfela statystycznego Polaka w odniesieniu do ceny komputera.