Specjaliści od telekomunikacji zapowiadają, że superszybka, bezprzewodowa sieć 5G zapoczątkuje erę cyfrowych nomadów i dokona rewolucji w przemyśle oraz komunikacji. Nie są to puste hasła, bowiem możliwości sieci piątej generacji są naprawdę imponujące. Zapewnia prędkość transferu do 20 Gb/s przy pobieraniu i do 100 Gb/s przy wysyłaniu plików, a opóźnienia nie przekraczają 4 ms. Przy użyciu nowej technologii na kilometrze kwadratowym może, przynajmniej teoretycznie, pracować nawet milion urządzeń, łączących się właśnie za pośrednictwem 5G. Oczywiście specyfikacja to jedno, a fakty drugie, ale jakby nie patrzeć mamy do czynienia z poważnym progresem w porównaniu z LTE.

Dostawcy sprzętu, sprzedawcy smartfonów i projektanci chipów wyskoczyli więc z bloków startowych i starają się wywalczyć dla siebie jak najlepsze pozycje w tworzącym się segmencie rynku. Widać też dużą aktywność ze strony urzędników rządowych, począwszy od Tokio aż po Waszyngton, gdzie rządy wspierają 5G ze względów ekonomicznych i geopolitycznych. Ich ruchy wynikają przede wszystkim z obaw, że jeden kraj zdominuje w tym zakresie światową gospodarkę, a tym samym będzie zbierać ekonomiczne korzyści przez całe dziesięciolecia. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj rywalizacja Chin oraz USA. Już pod koniec 2018 r. dziennik „The Wall Street Journal” ujawnił raport, z którego wynikało, że rząd Stanów Zjednoczonych próbował przekonać dostawców usług telekomunikacyjnych w krajach sojuszniczych, aby unikali sprzętu produkowanego przez Huawei. Reakcje państw europejskich na ten apel okazały się od siebie różnić, i to bardzo. O ile Polska, Rumunia czy Wielka Brytania rzeczywiście rezygnują z rozwiązań chińskiego dostawcy, to już Niemcy, którzy szybko policzyli sobie, że współpraca gospodarcza z Chinami jest dla nich opłacalna, zajęli w tej sprawie neutralną pozycję i otworzyli swój rynek 5G na dostawców ze wszystkich krajów.

Huawei wciąż trzyma się mocno

Polityka prowadzona przez Stany Zjednoczone oraz ich sojuszników nie pozostaje bez wpływu na układ sił na rynku telekomunikacyjnym, co uwidacznia się chociażby w segmencie rozwiązań infrastrukturalnych dla 5G, wycenianego na 90 mld dol. rocznie. Według firmy badawczej Dell’Oro Group pod koniec 2020 r. Huawei posiadał ponad 30 proc. udziału w tym rynku, zaś w pierwszej połowie bieżącego roku stopniał on do 28,8 proc. Drugie miejsce na podium zajmuje Ericsson, przy czym Szwedzi, w przeciwieństwie do swojego chińskiego konkurenta, zwiększyli udział w rynku z 14,7 do 15 proc. Trzecia pozycja należy do Nokii (14,9 proc.), ale warto jeszcze zwrócić uwagę na dostawców z drugiego planu, przede wszystkim Samsunga. Wprawdzie koreański koncern kontroluje jedynie 3,2 proc. rynku, ale to dwukrotnie więcej niż w 2017 r.

Stefan Pongratz, analityk w Dell’Oro Group, twierdzi, że sprzęt Samsunga oraz Ericssona będzie (poza Chinami) zyskiwać na znaczeniu i tym samym zwiększać udziały w światowym rynku. Przy czym Samsung wyróżnia się gamą produktów, obejmującą wszystkie obszary 5G, począwszy od smartfonów, przez stacje bazowe aż po półprzewodniki. Rozbudowane portfolio daje tej firmie przewagę, między innymi dlatego, że może w pełni przetestować swoje rozwiązania i zoptymalizować ich działanie przed wprowadzeniem na rynek.

W nieco trudniejszej sytuacji jest Nokia. Fiński producent podnosi się właśnie po poważnym błędzie, jakim było postawienie na niewłaściwą technologię. Kilka lat temu Finowie zainwestowali w kosztowny procesor, tak zwane układy programowalnej macierzy bramek (FPGA), przeznaczony do zasilania sprzętu 5G. Jednak operatorzy postawili na tańszą, mniej energochłonną technologię system-on-chip oferowaną przez rywali Nokii. Pomimo pewnych trudności producent z Finlandii wciąż pozostaje w grze. Zdaniem Patricka Filkinsa, analityka IDC, w ciągu ostatnich 18 miesięcy Nokia wykonała bardzo ciężką pracę, aby powrócić na właściwy kurs.

Apple na czele peletonu

Ponad rok temu Apple z wielkimi fanfarami zaprezentowało swoje pierwsze smartfony obsługujące sieć 5G. Choć Samsung i inni producenci wprowadzili do sprzedaży telefony obsługujące sieć piątej generacji kilka miesięcy wcześniej, to właśnie producent z Cupertino przewodzi w statystykach sprzedaży smartfonów 5G. Według danych IDC w pierwszej połowie bieżącego roku Apple posiadało 28,3 proc. udziału w globalnym rynku telefonów 5G. Na drugim miejscu znalazło się w tym zestawieniu Oppo (14,4 proc.). Kolejne lokaty zajęły: Samsung (13,9 proc.), Vivo (13,5 proc.) oraz Xiaomi (11,2 proc.).

Sukces Apple’a można dość łatwo wytłumaczyć – producent wyposażył wszystkie iPhone’y 12. i 13. generacji w chipy 5G. W związku z tym konsumenci poszukujący nowych telefonów z nadgryzionym jabłuszkiem nie mają wyboru, zawsze trafią na urządzenie kompatybilne z najnowszym standardem telefonii mobilnej. Debiut rodziny iPhone’ów 12 przyczynił się przy tym do popularyzacji słuchawek 5G. Kiedy wymienione terminale Apple’a trafiły na rynek, około 18 proc. sprzedawanych smartfonów posiadało układy 5G. W ciągu trzech kolejnych miesięcy wskaźnik ten urósł do 32 proc. IDC prognozuje, że rynek smartfonów 5G wzrośnie z 161,4 mld dol. w ubiegłym roku do 361,8 mld dol. w bieżącym, a w 2025 r. ma osiągnąć wartość 454,7 mld dol.

Z kolei Qualcomm, dostawca kluczowych półprzewodników dla urządzeń mobilnych, przewiduje, że w 2021 r. na całym świecie zostanie sprzedanych od 500 do 550 milionów smartfonów 5G. Analitycy uważają, że popyt byłby większy, gdyby pojawiła się przysłowiowa „killer app”, czyli funkcja, która sprawia, że zastosowanie tej technologii jest praktycznie niezbędne. Niektórzy uważają, że już możliwość przesyłania w zawrotnym tempie dużych zbiorów danych jest wystarczającym bodźcem do korzystania z nowego standardu.

– Zwiększenie przepustowości sieci spowoduje, że zaczniemy używać i przesyłać coraz więcej danych, zakładając, że gdziekolwiek one się znajdą, zawsze będą dostępne praktycznie od ręki. To może spowodować wysyp aplikacji nastawionych na szybką, prowadzoną w czasie rzeczywistym interakcję pomiędzy użytkownikami – mówi Łukasz Bromirski, dyrektor techniczny w polskim oddziale Cisco.

Zdaniem specjalisty

Łukasz Bromirski, dyrektor techniczny, Cisco Systems Łukasz Bromirski, dyrektor techniczny, Cisco Systems  

Integratorzy musieli dotychczas dysponować bardzo specyficzną wiedzą, żeby wyszkolić zespół, a następnie realizować wdrożenia w sieciach 3G/4G. Standard 5G upraszcza gros komunikacji w stronę połączenia opartego na protokole HTTP/2 , a także, ogólnie rzecz biorąc, sygnalizację pomiędzy zwirtualizowaną infrastrukturą. Oznacza to, że integratorzy, którzy do tej pory nie mieli aż tak dużego doświadczenia we wdrożeniach systemów serwerowych i środowisk wirtualizacyjnych, będą mieli teraz większą rolę do odegrania i niewykluczone, że znajdą dla siebie pole do popisu. W związku z tym, że lwia część komunikacji odbywać się będzie w oparciu o połączenia i sygnalizację wykorzystującą HTTP/2+TLS, atutem będą wszelkiego rodzaju prace i doświadczenie integratorskie związane z obsługą zwykłych systemów aplikacji internetowych.

  
Maciej Toroszewski, Advisory & Professional Services Manager, HPE Maciej Toroszewski, Advisory & Professional Services Manager, HPE  

Zauważamy, że istnieje grupa przedsiębiorstw, która widzi potencjał w wykorzystaniu nowych funkcji sieci 5G do zastosowań przemysłowych. Jednym z przykładów są zawansowane linie produkcyjne, na których pracują roboty. Możliwość rozwoju tej technologii w przemyśle może być zrealizowana w oparciu o operatorów sieci lub poprzez budowę własnej infrastruktury 5G z wykorzystaniem otwartego oprogramowania i sprzętu bazującego na Open vRAN. Takie wdrożenia, przez swoją ekspansję, mogą być konkurencyjne w stosunku do usług oferowanych przez typowych dostawców sieci. Na rynku pojawiły się już pierwsze polskie firmy, które realizują projekty sieci 5G w oparciu o otwarte standardy. Twierdzimy, że będzie to dynamicznie rozwijający się obszar rynku IT.

  

Chiny wygrywają z USA

Wprawdzie Stanom udało się pokrzyżować szyki takim producentom jak Huawei czy ZTE, ale to właśnie Chiny stały się krajem najszybciej wprowadzającym sieci 5G. W połowie bieżącego roku chińskie Ministerstwo Przemysłu i Technologii Informacyjnych opublikowało dane, z których wynika, że w całym kraju zainstalowano 961 tys. stacji bazowych. To oznacza, że na jedną stację bazową przypada 1,5 tys. osób. Stany Zjednoczone, ze 100 tys. nadajników, pozostają w tyle za swoim głównym rywalem. Jeśli jednak wziąć pod uwagę liczbę stacji bazowych na liczbę mieszkańców, dysproporcje pomiędzy dwoma mocarstwami nie są już tak znaczne, bowiem w USA ten współczynnik oscyluje wokół 3,3 tys. osób.

Najszybszą z kolei siecią 5G może poszczycić się Korea Południowa. Tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez Speedcheck. Firma wyliczyła medianę z pomiarów prędkości sieci wykonywanych na przełomie lutego i marca ubiegłego roku. Okazuje się, że użytkownik sieci 5G w Korei Południowej może liczyć średnio na transfer rzędu 449,31 Mb/s podczas pobierania danych. Dla porównania, drugi w rankingu Tajwan z rezultatem 135,36 Mb/s jest ponad trzykrotnie gorszy. Warto dodać, że wśród dziewiętnastu państw, które trafiły do rankingu Speedcheck, zabrakło Chin. Brak Państwa Środka to wynik metodologii zastosowanej przez autorów rankingu. Speedcheck uwzględnia w zestawieniu wyłącznie kraje, w których wynik pobierania wynosi co najmniej 35 Mb/s. Co ciekawe, na ostatnim miejscu znalazła się Polska z 35,08 Mb/s. Warto dodać, że w naszym kraju do końca października było zainstalowanych około 10 tys. nadajników 5G.

– Polska na rynku 5G wciąż jeszcze raczkuje. Przepustowość i opóźnienia uzyskiwane w tej sieci są dalekie od tych, które znamy ze schematów czy aplikacji testowych. Dzisiaj mamy dostępne tylko to, co operatorzy mobilni wykorzystują do sprzedaży telefonów 5G. Możliwości, o jakich kilka lat temu rozpisywały się media, są wciąż przed nami – mówi Marcin Bała, CEO Salumanus.

Według raportu Analysys Mason, który zrealizowano we współpracy z firmami Ericsson i Qualcomm, na koniec 2023 r. aż 90 proc. populacji i 58 proc. terytorium naszego kraju znajdzie się w zasięgu 5G. Inwestycja w tę technologię ma przynieść Polsce w ciągu dekady korzyści rzędu 4,2 mld euro, a do 2040 r. krajowa gospodarka zyska na wdrożeniu sieci piątej generacji blisko 17 mld euro – tak przynajmniej twierdzą analitycy.

5G w fabrykach i kopalniach

Kiedy telekomy uruchamiały sieci 3G, a następnie 4G, towarzyszyło temu ogromne zainteresowanie zarówno ze strony mediów, jak i konsumentów. Jednakże w wymienionych technologiach nie pokładano tak dużych nadziei jak w 5G. Według Analysys Mason wraz z upowszechnieniem sieci piątej generacji inteligentne fabryki i górnictwo w Polsce mogą zyskać odpowiednio 3,4 mld i 3,6 mld euro. W Chinach autonomiczne maszyny, dzięki szybkości i przepustowości sieci 5G, przemieszczają się w głąb kopalń i innych niebezpiecznych miejsc, wyręczając w ten sposób ludzi. W czerwcu ubiegłego roku China Mobile ogłosił powstanie pierwszej kopalni węgla 5G w prowincji Shanxi. Wspólny projekt chińskiego telekomu i Huawei pozwala na zmechanizowane wydobycie węgla i zdalną inspekcję. Z kolei w Korei Południowej superszybkie sieci mają przyspieszyć rozwój Przemysłu 4.0. W lipcu tamtejsze Ministerstwo Nauki i ICT ogłosiło plany wydania w ciągu najbliższych czterech lat 41 mld dol. na pomoc przy tworzeniu wyspecjalizowanych sieci 5G zaprojektowanych do obsługi nowych aplikacji, takich jak inteligentne fabryki. Gartner zaznacza, że korzystanie z 5G wiąże się z inwestycjami w infrastrukturę sieciową w przedsiębiorstwach. W związku z tym wymagana będzie nowa topologia i modernizacja elementów występujących na brzegu i w rdzeniu sieci.

Sylvain Fabre, starszy dyrektor ds. badań w Gartnerze, uważa, że w krótkim i średnim terminie organizacje, które chcą korzystać z komunikacji IoT, przesyłania wideo, kontroli i automatyzacji oraz analityki na brzegu sieci, nie mogą w pełni polegać na dostawcach publicznej infrastruktury 5G. To oznacza ni mniej, ni więcej, ale otwarcie się nowych możliwości przed integratorami systemów.

– Integratorzy mogą stanąć do wyścigu na aplikacje z wykorzystaniem sieci 5G. Mogą konkurować możliwościami łączenia i integracji różnych usług z wykorzystaniem zewnętrznej infrastruktury w postaci sieci 5G. Potencjalnych scenariuszy jest sporo, bardzo dużo zależy od pomysłu, jego odpowiedniego zastosowania, a wreszcie przekonania rynku do nowej idei – podkreśla Marcin Bała.

Nie ulega wątpliwości, że najbardziej kreatywni i sprytni integratorzy skorzystają na ekspansji 5G. Trzeba się jedynie uzbroić w cierpliwość i uważnie śledzić trendy zachodzące w mobilnym świecie.

Zdaniem integratora

Piotr Kawecki, prezes ITBoom Piotr Kawecki, prezes ITBoom  

5G przede wszystkim stwarza szansę dużo szerszej implementacji IoT. Nowy rodzaj sieci GSM będzie cechował się wyższą szybkością, nawet 100-krotnie, względem sieci 4G, oraz pozwoli na większą stabilność pracy, zwiększając przepustowość transmitowanych danych. Patrząc na poszczególne branże, zastosowanie sieci poza aglomeracjami miejskimi może korzystnie odbić się na rolnictwie, ochronie zdrowia, energetyce, finansach, jak i produkcji czy handlu. Szybka sieć GSM wspomoże wiele gałęzi biznesu, gdzie zastosowanie znajdzie Internet Rzeczy i sztuczna inteligencja. 5G może poprawić także dostępność rozwiązań chmurowych oraz wspomóc popularyzację pracy zdalnej. W pierwszej kolejności skorzystają z tego rozwiązania największe aglomeracje, ale po tym etapie sieć będzie upowszechniana w mniej zaludnionych częściach kraju. Z naszej perspektywy zatem może się zwiększyć wachlarz oferowanych rozwiązań chmurowych, opartych o zapotrzebowanie na szybszy i bardziej stabilny dostęp do sieci. Warto podkreślić, że mamy na myśli wdrożenia w biznesie, niejako skazanym na oparcie firmowego Internetu o sieć GSM.