Resorty finansów i rozwoju nie chcą dopłacać firmom do nowych kas, które będą dostosowane do systemu e-paragonów – ustalił money.pl. Skasowana zostanie także obecnie obowiązująca 700-złotowa ulga na zakup kasy dla firm rozpoczynających działalność. 

Jest natomiast inny pomysł – kasy będzie można brać w leasing lub pożyczać, co ma uchronić przedsiębiorców przed większym jednorazowym wydatkiem. Proponuje się także wydłużenie okresu homologacji ponad dwukrotnie, do 10 lat. Wymiana może objąć nawet 2 mln kas. Ceny szacuje się różnie, zapewne jedno urządzenie będzie kosztować między 1 a 2 tys. zł. Do tego dochodzi koszt dostosowania (np. łączy internetowych), obsługi i zabezpieczenia systemu. Polska Izba Handlu ostrzega, że takie wydatki to duże obciążenie dla drobnego biznesu i skutkiem będą nawet bankructwa. Są też obawy o bezpieczeństwo systemu – wycieku danych firm i osób oraz ryzyko ataku na dużą skalę, który może sparaliżować system sprzedaży w całym kraju. Kolejnym problemem mogą być przerwy w dostępie do Internetu lub zbyt wolny transfer.

Nowe przepisy o "cyfrowych paragonach" mają wejść w życie 1 stycznia 2018 r. Do tego czasu wszystkie firmy wykorzystujące kasy rejestrujące muszą je wymienić na takie, które będą dostosowane do nowych wymogów lub zainwestować w odpowiedni moduł. System ma działać w ten sposób, iż dane wszystkich transakcji będą spływały w czasie rzeczywistym przez Internet do centralnego repozytorium Ministerstwa Finansów. Dzięki zastosowaniu narzędzi analitycznych ma to umożliwić błyskawiczne wykrywanie nadużyć. Rozporządzenie precyzujące przepisy dotyczące e-paragonów ma pojawić się w grudniu, co pozwoli producentom na stworzenie odpowiednich urządzeń i masową produkcję od połowy 2017 r. Czyli zapowiadają się żniwa dla integratorów obsługujących handel i dostawców kas. Według KMPG fiskus zyska na tej operacji do 2,5 mld zł dodatkowych wpływów z podatków rocznie.