Sprawa przetargów informatycznych stanęła w ub. miesiącu na posiedzeniu sejmowej Komisji Administracji i Cyfryzacji. Są problemy – wynika z wypowiedzi osób uczestniczących w spotkaniu. Jacek Sadowy, prezes UZP, wskazał na 5 niekorzystnych zjawisk:

 

1. Nadużywanie odwołań.

Firmy blokują udzielanie zamówień, co wynika z bezwzględnej walki o kontrakty. UZP stwierdził, że liczba odwołań w przetargach IT jest nieproporcjonalnie wysoka – stanowią 18 proc. wszystkich odwołań w sektorze zamówień publicznych, w stosunku do 7 proc. kontraktów udzielanych w tej branży. Z tego 37 proc. odwołań jest oddalanych, czyli więcej niż średnia dla całego sektora zamówień publicznych (32 proc.).

 

2. Stosowanie trybów niekonkurencyjnych przez administrację publiczną.

W 2009 r. prezes urzędu przygotował wytyczne w zakresie „udzielania zamówień publicznych na systemy informatyczne”, a także „dotyczące interpretacji przesłanek pozwalających na przeprowadzenie postępowania o udzielenie zamówienia publicznego w trybie negocjacji z ogłoszeniem, dialogu konkurencyjnego, negocjacji bez ogłoszenia, zamówienia z wolnej ręki i zapytania o cenę”, ale problem nadal istnieje.

 

3. Nieuprawnione odstępowanie od obowiązku stosowania ustawy przez instytucje publiczne. 

Według prezesa UZP mechanizm jest następujący: instytucje publiczne najpierw udzielają małych zamówień o wartości nie przekraczającej 14 tys. euro, a później powołując się na prawa autorskie twórcy systemu o takiej wartości, udzielają kolejnych zamówień z wolnej ręki – na kwoty wynoszące dziesiątki milionów zł. 

 

4. Opisywanie przedmiotu zamówienia w sposób ograniczający konkurencję.

Np. z pomocą parametrów podanych w SIWZ ustawia się przetarg pod konkretny produkt, nie wymieniony wprost z nazwy. 

 

5. Zmowy wykonawców.

Np. w jednym przetargu startuje spółka-córka ze spółką-matką i ubiega się o to samo zamówienie. Zmiana ustawy, która weszła w życie 20 lutego br., ma wyeliminować takie zjawiska – pozwala wykluczyć takie spółki z przetargu, gdy istnieje prawdopodobieństwo, że działają w porozumieniu.

 

Zdaniem Jacka Sadowego kluczowym problemem jest zachowanie wykonawców z branży IT. – To chciałbym w sposób wyraźny i jednoznaczny podkreślić – oznajmił szef UZP – Obserwujemy bardzo często bezwzględną walkę o kontrakty. W takich sytuacjach administracja publiczna ma tendencje, by procedur przejrzystych, niedyskryminujących nie stosować. Jacek Sadowy przyznał, że stosowanie trybów niekonkurencyjnych przez administrację stało się w pewnych obszarach zasadą, a nie wyjątkiem.

Stwierdzono, że zamówień udzielonych z wolnej ręki, czyli po negocjacjach z jednym wykonawcą, w branży IT jest stosunkowo dużo – w ub. roku co trzecie zostało udzielone w tym sposób, podczas gdy średnia dla całego rynku to 13 proc. 

 

Za mało dialogu

Prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji Wacław Iszkowski zwrócił uwagę, że rzadko stosowany jest tryb dialogu konkurencyjnego. – Zamawiający nie jest w stanie zorientować siię, co jest najlepsze, z dokumentacji, ani z Internetu. Musi porozmawiać z kilkoma wybranymi firmami, i to wielokrotnie – mówił. Krytykował wytyczne do przetargów UZP, wyjaśniając, że trzeba je często aktualizować, bo technologie często się zmieniają. 

Jacek Sadowy zgodził się, że lepsze są przejrzyste procedury jak dialog konkurencyjny czy negocjacje z ogłoszenia, jednak są one rzadko stosowane jako pracochłonne. – Czas często jest wyznacznikiem działania administracji publicznej – stwierdził prezes UZP.

Odnosząc się do problemu dużej ilości odwołań Wacław Iszkowski uznał, że było w nich dużo racji. – Może dobrze, że jeszcze są firmy, które walczą o przetargi. Jeżeli się okaże, że przestaną walczyć i nikt nie będzie chciał złożyć oferty, to dopiero może być kłopot. To, że przy odwołaniach trudno jest rozstrzygnąć, kto ma racje, wynika również z tego, że prezentowane w ofertach technologie, są często trudno porównywalne – zauważył szef PIIT.

Wacław Iszkowski stwierdził także, iż fakt, że najpierw następuje zamówienie z wolnej ręki, a potem większe z powołaniem się na prawo autorskie, co Jacek Sadowy wskazał jako jeden z problemów, wynika z przyczyn technicznych – To, że czasami powstaje najpierw mniejsze rozwiązanie, które potem jest dalej kontynuowane jako dalszy system, wynika z praktyki tworzenia systemów informatycznych, gdzie najpierw należy zrobić pilota i sprawdzić jak to funkcjonuje – wyjaśnia prezes PIIT. Jego zdaniem przyczyna tkwi również w prawach autorskich, ponieważ tylko autor oprogramowania może modyfikować kod źródłowy, stąd naturalną rzeczą jest, że wybierane są jego oferty.

– Dla nas jest problemem, że administracja publiczna nie zastrzega praw autorskich, a później udziela zamówień z wolnej ręki, których wartość wielokrotnie przekracza ich wartość i idzie w setki milionów złotych. Są to pieniądze wydawane absolutnie w sposób nieprzejrzysty – odpowiedział prezes Urzędu Zamówień Publicznych.

 

Rażąco niskie ceny

Podczas posiedzenia poruszono także problem rażąco niskich cen w przetargach. Jeden z posłów pytał, czy nie można ustawowo odrzucać najniższą i najwyższą ofertę. 

Jacek Sadowy stwierdził jednak, że takie rozwiązanie byłoby niezgodne z prawem europejskim. Jego zdaniem zamawiający stosują weryfikację cen, ale mają niewielkie możliwości udowodnienia wykonawcy, że stosuje dumpingową stawkę.

– Naszą intencją jest, by odwrócić role, tzn. jeśli cena jest podejrzanie niska, zamawiający występuje o wyjaśnienia do wykonawców. Oni mają udowodnić, że ta cena jest realna. Sam fakt nieudowodnienia i niewykazania ewentualnie będzie mógł stanowić podstawę do odrzucenia takiej oferty – poinformował prezes UZP.

 

Według UZP w 2011 r. zawarto 186 tys. kontraktów w ramach zamówień publicznych o łącznej wartości 144 mld zł, z tego ok. 7 proc. stanowiły umowy w sektorze IT.

Średni czas na zawarcie umowy w 2009 r. wyniósł 107 dni a w 2012 r. – 85 dni. Jeśli chodzi o usługi w IT, procedury ciągną się dłużej (choć również ulegają skróceniu) – w 2009 r. 158 dni, a w 2012 r. – 115 dni.