Xioami pozwało amerykański departament obrony i skarbu. Pozew złożono w sądzie w Waszyngtonie, a jako pozwani figurują nowi szefowie obu resortów, mianowani przez Joe Bidena.

Koncern domaga się zniesienia sankcji, jakie w połowie stycznia, tuż przed zakończeniem kadencji Donalda Trumpa, nałożył Pentagon. Zakazał amerykańskim podmiotom inwestowania w chiński koncern. Ci, którzy dokonali takich inwestycji, muszą z nich wyjść do stycznia 2022 r. Waszyngton twierdził, że Xiaomi jest pod kontrolą chińskiej armii, stąd restrykcje.

„Bezprawne i niekonstytucyjne” działania

Producent zaprzecza temu twierdzeniu. Określa działania władz USA jako „bezprawne i niekonstytucyjne”. Informuje, że większość udziałów – 75 proc. – mają współzałożyciele firmy Lin Bin i Lei Jun. Zapewnia także, że na stanowiskach kierowniczych nie ma ludzi powiązanych z wojskiem, nie ma też takich powiązań na poziomie własności.

Dodaje również, że w akcjonariacie Xiaomi jest „znacząca liczba” inwestorów z USA, w tym trzy grupy inwestycyjne. Firma twierdzi, że „stoi w obliczu nieuchronnej, poważnej i nieodwracalnej szkody” wskutek działań władz USA.

Po zmianie administracji w Białym Domu nowy prezydent Joe Biden zapowiedział przegląd decyzji Donalda Trumpa dotyczących Chin.

Wskutek trwającego od maja 2019 r. embarga szczególnie ucierpiało Huawei. Zakaz handlu dla amerykańskich firm, jak i korzystających z technologii made in USA, spowodował problemy z zaopatrzeniem w komponenty i obniżył sprzedaż i zyski chińskiego koncernu. Na zakończenie kadencji Donald Trump jeszcze zaostrzył sankcje wobec Huawei. Zapowiedziano wycofanie licencji (zezwolenia) dla Intela na sprzedaż komponentów dla chińskiej firmy.