Chiny nie popierają sankcji wobec Rosji i nie wstrzymały dostaw produktów ICT, jednak wygląda na to, że obecnie firmy z tego kraju niespecjalnie na tym skorzystają.

Jak donosi Financial Times, dostawy Xioami, Oppo i Huawei do Rosji zostały ograniczone co najmniej o połowę, mimo że na papierze na rynku zrobiło się sporo miejsca po tym, jak Apple i Samsung wstrzymały sprzedaż do kraju agresora (Samsung, Xiaomi i Apple to w 2021 r. trzy największe marki na rynku rosyjskim, a w sumie chińskie marki miały ok. 60 proc. udziału).

Powodem ograniczenia dostaw chińskich smartfonów do Rosji nie jest polityka, ale rynek – w Rosji z powodu zachodnich sankcji zrobiło się krucho z popytem, a załamanie kursu rubla sprawia, że ceny trzeba codziennie ustalać na nowo, aby uniknąć strat – jak zauważa analityk Counterpoint w „FT”. Twierdzi też, że nawet sami dystrybutorzy z Rosji, w każdym razie niektórzy, przestali zamawiać smartfony chińskich marek, bo ryzyko kursowe jest zbyt duże.

Wygląda więc na to, że działanie chińskich producentów smartfonów zgodnie z oficjalną linią władz w sprawie Rosji przyniesie korzyści raczej niewielkie (przynajmniej tak długo, jak obowiązują sankcje dławiące rosyjską gospodarkę – być może jest to pomysł na utrzymanie obecności na rynku z perspektywą większych korzyści, gdy kiedyś się odbuduje). Jednocześnie jednak marki, które mają ambicje pozostać w topie sprzedaży w UE, jak Xiaomi i Oppo, narażają się na problemy wizerunkowe za Zachodzie, kontynuując handel w kraju, który rozpętał wojnę na Ukrainie.