Doszło do wycieku danych z Tik Toka – taka informacja pojawiła się w sieci. Była mowa o włamaniu do słabo zabezpieczonych chmurowych zasobów, które umożliwiały dostęp do danych użytkowników. Na forum hakerskim pojawiły się próbki, które jakoby zostały wykradzione z Tik Toka. Według hakerów z grupy, która określiła się jako AgainstTheWest (BlueChat), zaatakowany serwer przechowywał dane ponad 2 mld kont. Gang utrzymuje zresztą, że zhakował także dane z WeChata.

Tik Tok zapewnia natomiast, że próbki pokazane w sieci są publicznie dostępne i nie są efektem włamania. Opinie ekspertów cyberbezpieczeństwa są podzielone. Jeden z nich dyrektor Microsoftu Troy Hunt uznał zawieszone w darknecie przez hakerów rzeczy za nieprzekonujące i mogą to być według niego testowe zapisy. Inny ekspert Bob Diachenko, ocenia, że ujawnione dane mogą pochodzić z chińskiej firmy zajmującej się obsługą płatności (Hangzhou Julun Network Technology). Z kolei analitycy Beehive Cybersecurity po analizie pokazanych próbek uznali, że doszło jednak do wycieku danych z Tik Toka.

Zespół chroniący Microsoft 365 poinformował natomiast o wykryciu podatności w aplikacji Tik Toka na Androida, która pozwala przejąć kontrolę na kontem użytkownika, gdy kliknie on w spreparowany link.