Jay Y. Lee (Lee Jae-yong), lider konglomeratu Samsunga, wyszedł na wolność. W sierpniu 2017 r. został skazany na 5 lat za korupcję, ukrywanie aktywów za granicą, oszustwa i krzywoprzysięstwo. W areszcie przebywał od roku. W wyniku apelacji wyrok skrócono do 2,5 lat, aczkolwiek Lee nie musi czekać na jego koniec za kratkami. Nowy wyrok dostał w zawieszeniu na 4 lata.

Jay Y. Lee jest wnukiem założyciela korporacji i faktycznym szefem całej grupy Samsung, a także wiceprzewodniczącym Samsung Electronics. Został skazany w związku z zarzutami wręczenia 38 mln dol. łapówki (zdaniem sądu kwota ta była niższa) pod pozorem dotacji na fundację przyjaciółki byłej prezydent Korei Płd. Zdaniem prokuratury zapewnił sobie w ten sposób polityczne wsparcie dla fuzji spółek z grupy i wzmocnienia kontroli nad firmą. Szef Samsunga nie przyznaje się do winy. Sąd apelacyjny uznał, że Lee nie dążył do uzyskania politycznego wsparcia prezydent, a łapówka wyniosła tylko ok. 3,3 mln dol.

Skazanie Jay Y. Lee wywołało niepokój co do dalszych losów Samsung Electronics. Obawiano się, że z liderem przebywającym za kratkami firma będzie miała problem z opracowaniem długoterminowej strategii działania. Wygląda na to, że wyjście na wolność Lee rozwiewa te obawy. W ub.r. w Samsung Electronics powołano nowych CEO. Finansowo mimo kłopotów lidera korporacja radzi sobie ostatnio lepiej niż kiedykolwiek, dzięki popytowi na półprzewodniki. Lee będzie musiał zdecydować, na jakie biznesy firma powinna postawić w przyszłości.