Spadek sprzedaży ma w tym czasie sięgnąć 20 proc. w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej (kiedy to na światowe rynki trafiło ponad 61,1 miliona iPhone’ów). To oznaczałoby największy kwartalny spadek w historii smartfonów z Cupertino. Nieco tylko mniej kasandryczne wieści płyną ze strony analityków UBS (według nich spadek ma wynieść 18 proc.), Credit Suisse i Morgan Stanley (- 15 proc.) oraz firmy inwestycyjnej Stifel (- 8 proc.). Według przedstawicieli Pacific Crest powrót do „złotego okresu”, jaki miał miejsce w latach 2013-2015, nastąpi nie wcześniej niż w połowie 2017 r. 

Malejący popyt na iPhone’y ma nie tylko niekorzystny wpływ na wyniki Apple. To problem także dla  podwykonawców producenta, między innymi dla spółki Foxconn. Jej zarząd musiał niedawno dementować doniesienia Nikkei, jakoby uzyskane od chińskiego rządu wsparcie – w wysokości ponad 12 mln dol. – miało zminimalizować skutki zwolnień w związku ze spadkiem zamówień ze strony Apple. Przedstawiciele Foxconna oraz rządu wyjaśnili, że to element szerszego planu, który ma zmniejszyć skalę bezrobocia w czołowych firmach ze strefy Shenzhen i nie ma nic wspólnego z popytem na iPhone’y. Urzędnicy zapewniają, że rządowe wsparcie, które ruszyło w 2015 r. w związku z pogarszającym się stanem chińskiej gospodarki, trafiło już do 135 zakładów produkcyjnych – Foxconn jest więc tylko jednym z wielu beneficjentów.