CPI MSWiA sprawdzały ministerstwa, skarbówka, NIK, nawet instytucje europejskie. Badano m.in. przetargi i zamówienia publiczne. Nie stwierdzono nieprawidłowości. Tymczasem według CBA korupcja w ośrodku odpowiedzialnym za milionowe kontrakty na projekty informatyczne kwitła w najlepsze. Były dyrektor CPI i jego zastępca (obaj aresztowani) mieli przyjąć nawet 5 mln zł łapówek. Okazało się np., że nikt z kontrolerów nie zainteresował się tym, skąd szef centrum ma pieniądze na kosztowne rozrywki. Rozmiary infoafery świadczą o tym, że nadzór w jednostkach odpowiedzialnych za kontrakty IT opłacane z publicznych pieniędzy zawiódł nie tylko w tym przypadku.

Zdaniem „Rz” przekręty, które dotąd wykryło CBA (oprócz CPI także w PKP, sądach, Komendzie Głównej Policji), to wierzchołek góry lodowej. Straty budżetu państwa na infoaferze mogą sięgać nawet kilkanaście mld zł. Tyle wydano na niepotrzebne systemy. Innym problemem oprócz korupcji jest zatrudnianie przy projektach IT niekompetentnych urzędników. Ich błędy także słono kosztują (podatników).

W związku z aferami Bruksela wstrzymała wypłatę dotacji unijnych na siedem dużych projektów wartych 1,4 mld zł. Pieniądze mogą przepaść. Polska strona przygotowuje plan naprawczy.