Rosyjskie władze rozważają zniesienie kar za korzystanie z nielicencjonowanych kopii oprogramowania – informuje dziennik „Kommiersant”. Chodziłoby o software z krajów, które poparły międzynarodowe sankcje, związane z inwazją na Ukrainę. Sprzedaż software’u do Rosji wstrzymały m.in. Microsoft i Oracle, a ostatnio do coraz dłuższej listy dołączyli m.in. IBM i VMware.

„Kommiersant” powołuje się na dokument pod nazwą „Plan priorytetowych działań w celu zapewnienia rozwoju rosyjskiej gospodarki w obliczu presji sankcji zewnętrznych” z 2 marca br. Z komentarza przedstawiciela rosyjskich władz wynika, że proponowane jest zwolnienie z odpowiedzialności za korzystanie z nielicencjonowanego oprogramowania w przypadkach, gdy zagraniczny software – oprócz tego że jest objęty embargiem – nie ma rosyjskich odpowiedników. Docelowo kraj ma natomiast wspierać przechodzenie na rosyjskie produkty.

Jak natomiast zauważa w dzienniku ekspert z Moskiewskiej Szkoły Cyfrowej, pozwolenie na piractwo nie jest zbyt skutecznym działaniem, bo większość przydatnego oprogramowania jest udostępniana w chmurze, więc bez dostępu do subskrypcji wiele narzędzi przestanie działać.

Obecnie rosyjskie prawo umożliwia wykorzystanie „w nagłych przypadkach, w celu wzmocnienia obrony i bezpieczeństwa kraju” własności intelektualnej bez zgody właściciela patentu. Taka opcja obejmuje nie tylko oprogramowanie, ale też bazy danych, technologie układów scalonych – wynika z informacji. Jak dotąd przepisy te nie zostały jednak zastosowane.

Z danych Esetu wynika natomiast, że w Rosji jest duże przyzwolenie na piractwo komputerowe. Według badania z 2019 r. 91 proc. ankietowanych preferuje nielicencjonowane treści, głównie z powodu wysokich kosztów legalnych wersji (75 proc. odpowiedzi).