Za dwie miesiące rosyjski chmurowy storage będzie zapełniony pod korek – takie są niewesołe (dla Rosjan) wnioski z narady w kremlowskim ministerstwie cyfryzacji z udziałem największych firm cyfrowych kraju (według dziennika „Kommiersant”). To skutek zachodnich sankcji, które wstrzymały dostarczanie technologii serwerowych do Rosji. Zablokowane zostały usługi chmurowe (albo już nie sprzedaje się nowych subskrypcji) od amerykańskich gigantów, jak Amazon, Microsoft, Google, Oracle, Meta i Apple. Skutkiem jest przeciążenie rosyjskich operatorów. Choć nadal dostępne jest istotne źródło dostaw, jakim są chińscy producenci infrastruktury IT i operatorzy chmurowi, to tamtejsze firmy nie palą się do sprzedaży do Rosji na większą skalę, bo mają problem z importem ze względu na degradację wartości rubla.

Jeśli nic się nie zmieni, za dwa miesiące w Rosji trzeba będzie zacząć wyłączać usługi chmurowe. Władze widzą jednak wyjście z tej sytuacji – jedną z opcji jest przejęcie kontroli nad zasobami serwerowymi zagranicznych firm, które wycofały się z Rosji w reakcji na rozpętanie wojny przeciwko Ukrainie. Pomysł rosyjskiego zarządzania majątkiem przedsiębiorstw, które dołączyły do embarga, ma popierać sam Władimir Putin i chodzi nie tylko pozostawioną w Rosji infrastrukturę teleinformatyczną zachodnich właścicieli. Z tym że największe firmy chmurowe nie mają swoich regionów w Rosji. Microsoft oferował usługi Azure korzystając z centrów danych lokalnego operatora MTS. Niedawno rosyjskie władze zdecydowały, że sprzęt ICT z krajów, które wprowadziły „nieprzyjazne sankcje” wobec Rosji, nie będzie mógł opuścić jej granic do końca 2022 r.

Rosyjski „suwerenny internet” zamiast zachodniego WWW

Kreml może też przymierzać się do odcięcia Rosji od światowego internetu. Minister ds. cyfryzacji nakazał jednostkom administracji relokację swoich sieci na serwery kontrolowane przez krajowe podmioty – wynika z informacji „Kommiersanta”.

Minister oczekuje hostingu tylko na rosyjskiej infrastrukturze, odcięcia od zasobów na zagranicznych serwerach (jak Google Analytics czy choćby banery), usuwania z witryn kodu JavaScript z zewnętrznych źródeł i zmianę adresów na rosyjski DNS.

Pozwoliłoby to monitorować władzom, co jest dostępne w internecie (a dokładniej w RuNecie – rosyjskim internecie, opartym na kontrolowanym przez państwo systemie). Moskwa zaprzecza jednak, że zamierza izolować kraj od WWW. Na monitoring sieci pozwoliłaby „ustawa o suwerennym internecie” z 2019 r.

Zdaniem ekspertów operacja odcięcia od światowej sieci nie jest jednak prosta i może powodować poważne awarie serwisów internetowych. Testy przełączeń na lokalną sieć prowadzono już w Rosji w ub.r. i stwierdzono problemy z dostępnością usług.