Po wejściu w życie RODO zgłoszenia naruszenia danych osobowych sypią się jak z rękawa. W Polsce ich liczba sięgnęła 7478 od 25 maja 2018 r. (gdy weszło w życie RODO) do stycznia 2020 r. – według raportu DLA Piper. Tylko w minionym roku (od 28 stycznia 2019 r.) odnotowano 5278 zgłoszeń, czyli ich liczba rośnie (2,2 tys. w okresie maj 2018 – styczeń 2019). Daje to średnią 14-15 skarg codziennie. Dużo? W przeliczeniu na liczbę mieszkańców jest to przeciętny europejski wynik. Najwięcej informacji o łamaniu przepisów RODO otrzymał jak dotąd regulator w Holandii – zasypano go masą ponad 40 tys. skarg.

Wysokość kar za naruszenie danych osobowych w Polsce od 25 maja 2018 r. osiągnęła w przeliczeniu 947 tys. euro, czyli ok. 4 mln zł. To 7 miejsce w Europie pod względem wysokości sankcji.

Pierwsza kara, opiewająca na blisko 1 mln zł, została częściowo uchylona przez sąd.

Rekordową sankcję 2,8 mln zł naliczono Morele.net. Detalista odwołał się do sądu.
 

 

114 mln euro kar za RODO

Jak dotąd w krajach UE wymierzono 114 mln euro kar za RODO – według raportu DLA Piper. Największe z nich posypały się na przedsiębiorców i instytucje we Francji (51 mln euro), Niemczech (24,5 mln euro) oraz w Austrii (18 mln euro). Francuski rekord to jednak w głównie efekt jednej kary – 50 mln euro dla Google'a. Zatem bez tej pojedynczej sprawy także europejska suma sankcji byłaby znacznie niższa – 64 mln euro.

W całej Europie rośnie jednak liczba odnotowanych naruszeń – poszła w górę z i tak już wielkiej skali średnio 247 dziennie w 2018 r. do 278 dziennie w 2019 r. (+12 proc.). Jak tak dalej pójdzie, regulatorzy nie tylko w Polsce będą mieli pełne ręce roboty ze ściganiem firm za łamanie przepisów RODO.

Jak zauważa Patrick Van Ecke, dyrektor DLA Piper ds. ochrony danych, kary wzbudziły sporo wątpliwości. "Zapytaj dwóch różnych regulatorów, jak należy obliczyć kary za naruszania RODO, a otrzymasz dwie różne odpowiedzi" – twierdzi ekspert. Według niego pewne jest natomiast to, że kar będzie coraz więcej.