„Nie zgadzamy się z wciąż wzrastającymi normami i rosnącym obciążeniem pracą” – napisali w petycji do dyrektora zakładu przedstawiciele związków zawodowych. Dokument podpisało ponad 400 osób. Zarzucono w nim spółce, że nie realizuje obietnic z ub.r. –  otóż menedżerowie Amazona mieli wówczas zapewniać pracowników, że normy nie będą rosły bardziej niż o 10 proc. rocznie, a podniesiono je – jak twierdzą związkowcy – na dużo wyższy poziom. Domagają się norm adekwatnych do przeciętnej wydajności i wytrzymałości pracowników, a nie limitów dostosowanych do możliwości najwydajniejszych członków załogi. Nie zgadzają się także, by zadaniami wykonywanymi dotąd przez kilka osób obciążać jednego pracownika.

’Poprzez ciągłe podwyższanie norm nasza praca staje się ciężka i intensywniejsza, co ma negatywny wpływ na nasze zdrowie i satysfakcję z pracy, a nie niesie za sobą wzrostu płacy.” – stwierdzono w petycji. Według związkowców w fazie rekrutacji normy były niższe.

Z kolei Amazon zapewnia, że normy pracy w Polsce i tak są niskie w porównaniu z innymi krajami. Niezadowolenie zatrudnionych nie jest jednak niczym nowym dla Amazona. W końcu ub.r. niemieckie centra logistyczne giganta sparaliżował strajk pracowników, protestujących przeciwko warunkom zatrudnienia.

W okresie naboru w ub.r. informowano, że minimalne zarobki w Sadach wynoszą 13 zł brutto za godz. Docelową liczbę pracowników ustalono na ok. 2 tys. osób, plus dodatkowe 3 tys. w okresach największych zakupów. Zmiany są 10-godzinne, z tym że obowiązuje 4-dniowy tydzień pracy.

Centrum w Sadach otwarto we wrześniu ub.r. W listopadzie Amazon poinformował, że polskie centra logistyczne (w Sadach oraz w Bielanach Wrocławskich) dwukrotnie poprawiły rekord przesyłek wysłanych z 28 europejskich magazynów Amazona. W sezonie świątecznym ub.r. miały ekspediować każdego dnia łącznie 600 tys. paczek.